Czuję! Czuję to… Są w życiu takie rzeczy, które się po prostu wie. Wiem to, jestem pewien na tryliard procent, że moja przygoda z wędka Nano Lite to będzie bomba - materiał na dobry film akcji.
Zaczęło się jednak jak w typowym romansie: od dość kiepskiego, pierwszego wrażenia - mylnego (co się szybko miało okazać) na szczęście! Ona gibka, zgrabna, delikatna. Ja napalony, żądny przygód, świeżo po rozstaniu. Urody wątpliwej łowca wędkarskich przygód i skromna acz śliczna dziewucha - wędkarz z Warmii i nowa wędeczka w ręku.
Stara miała to „coś”. A nowa? Lekka, krótka na 203 cm - zbyt krótka. Miękka, Jezu, jaka miękka. Szczytówka giba się na wszystkie możliwe i niemożliwe strony. Nie dorzucę gdzie chcę, nie wyholuję ryb - tych większych. Takie przecież ty, on, my wszyscy łowić chcemy. Tego i ja chcę!
Ale co tam będę „na sucho” gdybał? Odłożyłem wędkę do kartonu. Położyłem się na kanapie. Wcisnąłem On w pilocie od telewizora. Zobaczymy, co się nad wodą zadzieje - z mieszanymi uczuciami zerkałem na paczkę oklejoną taśma Dragon Fishing Equipment.
I tak sobie leżała, nieboga, aż zabrałem ją dnia pewnego nad rzekę - tam dopiero dziewucha pokazała, że ma skubana pazur!
Każdy jeden rzut to jeden mit trafiony (dwumetrową wędka nie rzucę daleko?) i obalony. Leci wobler, leci… (każdy ważący od 4 g wzwyż).
Miękkość, zbytnią niby miękkość wędki Nano Lite zwać zacznę odtąd finezyjną pracą szczytowej części wędziska. Wszystkie ruchy woblera czuję w nadgarstku. Każdym szarpnięciem wprawiam przynętę w niczym niekontrolowany taniec - choć tak jakby czuję: jej manewry, przechyły, przyspieszenia… czuję…
Uderzenie w woblera! W moich żyłach zaczyna płynąć ekstaza, niczym niepohamowana radość wkrada się w serce! Przynęta wpycha się w szczupaczą paszczę. Paszcza gryzie, chybia żyłki, kąsa wodę i powietrze.
Żyłka Momoi 0,16 mm, kołowrotek Ryobi Verum działają jak wciągarka. Przypon? Jaki przypon! Miały być drapieżniki, ale bezzębne.
Wędka za słaba? Bez mocy? - mit trafiony; szczupak jeden, potem drugi lądują na lądzie - i zatopiony.
To początek pięknej przygody - bez dwóch zdań. Będziemy razem, do samego końca: mojego lub jej. Albo ona pęknie, albo mi się wędkarstwo znudzi - ale o tym nie ma mowy. Bezapelacyjnie.
Wędkujmy: do końca świata i o jeden dzień dłużej!
Dawid Sokołowski