Wielu z nas, pstrągarzy, już nerwowo przebiera nogami. Ja jestem jednym z nich. Pierwszego dnia stycznia 2019 niektórzy będą odchorowywać Sylwestrową noc, a ja, jak co rok będę spacerował nad jedną z pstrągowych rzek.
Do początku sezonu troszkę jeszcze zostało, ale już trzeba rozpocząć uzupełnianie zapasów woblerów, blaszek, gumek. A także nawinąć świeżutką żyłkę, sprawdzić czy nie brakuje nam agrafek, przyponów stalowych. No, właśnie i tu mam dylemat, czy te przypony zabezpieczające przed szczupakami są nam potrzebne? Pewnie sami też często o tym myślicie, gdyż w naszych rzekach pstrągowych szczupak jest nieodzownym jej elementem i nic na to nie poradzimy.
Początek sezonu bywa różny i z pstrągami nigdy nic nie wiadomo. Każdy zadaje sobie pytania: czy dawno się wytarły, w jakiej są kondycji i w jakich miejscach w rzece stoją? Generalnie zimą ryb nie szukamy w bardzo szybkich miejscach, raczej wolniejszych. A takie wolniejsze miejsca często potrafi sobie upodobać nielubiana przez pstrągarzy ryba z zębiskami - szczupak. Jeśli mamy komfort dobrej znajomości „swojej” rzeki i dobrze wiemy, w których miejscach możemy się spodziewać esoxów, to po prostu można je omijać. Na jednej z rzek, gdzie jestem dość często, jest taki odcinek, w którym można było połowić szczególnie zimą dużo pstrągów. Niestety w części sezonu od stycznia do maja mój kompan złowił tam kilkanaście szczupaków. Na początku nie zakładał przyponów, ale po którejś rybie zaczął je stosować i nie zauważył różnicy w braniach pstrągów. A pozwoliło mu to uratować kilka cennych przynęt i nie musiał oglądać zębatych zbójów odpływających z woblerami w paszczy. Natomiast co mamy zrobić, gdy nie znamy rzeki? Mogę przyjąć za regułę, że nie zakładam przyponów stalowych, ale to chyba tylko dlatego, że staram się łowić jak najmniej w miejscach, które mógł upodobać sobie szczupak. Chociaż miejsca typowo pstrągowe też potrafią zaskoczyć. Pamiętam taki piękny dół pod filarem jednego z mostów, tam zawsze były pstrągi i to przeważnie 40+: rzut woblerkiem, lekkie puknięcie, ale ryba się nie zapina. Poprawka, branie i siedzi… szczupak. W takim miejscu bym się go w ogóle nie spodziewał.
W górę czy w dół
Najbardziej lubię łowić pstrągi idąc w górę rzeki i sprowadzać przynęty z prądem. Pstrągi tak atakujące na pewno nie będą zwracały uwagi na przypony, gdyż przynęta przepływa obok nich szybko, więc atakują ją odruchowo i można powiedzieć bez zastanowienia. Jednak podczas takiego łowienia nie zdarzyło mi się złowić szczupaka i też raczej nie przywiązuję wtedy do żyłki przyponów. Najczęściej trafiają mi się zębate przyłowy podczas schodzenia w dół rzeki oraz podczas powolnego podciągania woblerów pod prąd, a tak przecież łowię głównie zimą. Podczas późno-wiosennych i letnich łowów szukam ryb już w szybkich albo bardzo szybkich miejscach i tam o szczupaka będzie ciężko.
Atak niczym w amoku
Pamiętam pewną sytuację, która może świadczyć o tym, że atakujący pstrąg nie widzi raczej nic oprócz przynęty. Pamiętam jak podszedłem do obiecującego miejsca. Po drugiej stronie rzeki leżało w wodzie drzewo, a pod moim brzegiem była rynienka. Rzut pod drzewko i widzę jak do obrotówki wychodzi fajna ryba. W tym momencie podchodzi do mnie mój przyjaciel. Ryba podpływa pod sam brzeg i widzimy, że to pstrąg liczący ponad czterdzieści centymetrów. Odruchowo przykucamy, a ryba sobie z tego nic nie robi. Wygląda to tak, jakby nie widziała nic poza blaszką. Lekkie przyspieszenie obrotówki i konkretne branie. Za chwilę ładny pstrąg ląduje w podbieraku. Temu pstrągowi cienka stalka na pewno by nie przeszkadzała, bo odniosłem wrażenie, że podczas ataku ryba działała niczym w amoku.
No i bądź tu mądrym: stosować stalki? Nie stosować przyponów? Wydaje mi się, że cienki przyponik raczej nie zaszkodzi rybom z czerwonymi kropeczkami. Na pewno nie warto go stosować w każdych warunkach i o każdej porze roku. Ale szczególnie zima jest taką porą, gdy powinniśmy kilka sztuk mieć w kamizelce i zastanowić się nad jego użyciem.
Tomasz Sieński