Jak Polska długa i szeroka, a w niej wielu wędkarzy, tak każdy łowiący pstrągi ma swój sposób na te ryby. W tym artykule przybliżę swoje zapatrywania dotyczące łowienia tej pięknej ryby.
Dla mnie najważniejszą sprawą jest rozgraniczenie łowionych ryb ze względu na wielkość osobników, ponieważ ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. Wybierając się na pstrągi musimy wiedzieć, na czym nam zależy. Ponadto, wyznaję zasadę łowienia ryb aktywnych, a nie męczenia bankówek, czyli miejsc systematycznie darzących rybami.
Istotnym aspektem wyboru łowiska jest wstępna wiedza o spodziewanej wielkości ryby, biorąc pod uwagę: czy w łowisku jest wiele niewielkich osobników, czy może pojedyncze grube ryby. Zakładając opcję pierwszą, a więc dużą ilość jedynie wymiarowych pstrągów, liczę na dobrą zabawę na łonie natury. Sięgam po lekkiego kija, lekkie mikroprzynęty, bardzo małe woblerki i obrotówki. Ten zestaw nie wyklucza wygrania pojedynku z przyłowem w postaci fajnej ryby, ale mimo wszystko trzeba pamiętać o ograniczeniach: wykorzystanie zalet tak delikatnego sprzętu komplikuje zadrzewione, zakrzaczone, z dużą ilością zwalisk standardowe łowisko w jednej z licznych pomorskich rzek.
Wędką pasującą do rzecznej szermierki z pstrągami jest CXT MS-X MicroSpecial długości 190 cm. Świetnie sprawdza się w łowieniu bardzo małymi przynętami w trudno dostępnych miejscach, bez obaw o przyłowy masywniejszych kropków.
Mimo tych trudności i wyzwań preferuję polowanie na grubego zwierza. Wychodzę z założenia, że wolę mieć zaledwie jedno lub dwa brania, ale bardzo przyzwoitej ryby. W moim arsenale na tę okazję nie znajdziemy przynęty krótszej od 6 cm. Najczęściej używam 8-centymetrowych. Przynętami nr 1 są klasyczne gumy V-Lures, takie jak Invader lub Phantail. Z woblerów największą ilość ryb w moich rzekach dał mi Salmo Minnow. Oczywiście, tak jak w poprzednim przykładzie, można trafić na wyjątki – łowienie ryb poniżej oczekiwanego wymiaru, jednak szansa na spotkanie z okazałym pstrągiem jest zdecydowanie większa podczas użycia „normalnej” wielkości przynęt. Wędką, która przypadła mi do gustu do tego typu połowów jest ProGUIDE X dł. 198 cm.
Plecionka lub żyłka
Wielu z Was zastanawia się nad łowieniem plecionkami lub żyłkami. W dwóch przypadkach łowię zawsze plecionkami: gdy nie ma dużego mrozu i w wędce ultralajt. Zawsze pamiętam o tym, by zwieńczyć koniec zestawu żyłką lub fluorocarbonem. Z kolei, żyłkę zakładam, kiedy mróz uniemożliwia komfortowe łowienie plecionką.
Jest jeszcze jedna sprawa, o której nie można zapomnieć, czyli „stanowisko pracy”. Myślę tu o odpowiednim spakowaniu przynęt w świadomy sposób, tak by nie tracić dużo czasu na szukanie odpowiednich. Najczęściej używam kamizelki KA-01, która sprawdza się zarówno podczas chodzenia brzegiem jak i brodzenia. Wszystko, czego mi potrzeba mam na miejscu (na sobie i pod ręką), nawet stojąc w rzece mogę bez problemu wymienić przynętę, przywiązać przypon lub zmienić agrafkę. Zawsze wiem, co spakować i nigdy nie zabieram nadmiaru przynęt. A gdy poznaję nową rzekę i wiem, że brodzenie nie jest niezbędne, korzystam z plecaka lub torby.
Wybór najróżniejszych akcesoriów jest duży, każdy z Was może dobrać odpowiedni sprzęt i wyposażenie – takie, które będzie mu najbardziej odpowiadało.
Łukasz Zardzewiały
TEAM DRAGON ELSPIN Elbląg
Instagram Łukasza: @rusty_dragon_fishing