Króciutko opowiem o kołowrotku, który daje mi wiele frajdy z użytkowania. To maszynka dla wędkarzy chcących mieć naprawdę fajny sprzęt za rozsądne pieniądze.
Luty to dobry czas do rozejrzenia się po sklepowych półkach, oczywiście w poszukiwaniu nowego kołowrotka. W nowy kołowrotek warto zainwestować, bo zyskuje się, oprócz zadowolenia z nowej zabawki, także pewność działania na łowisku i oczywiście niezawodność sprzętu w krytycznych momentach wędkowania: holu i lądowaniu walecznej ryby.
W lutym i marcu na sklepowe półki „wjeżdża” dużo sprzętowej oferty, w tym wiele nowości. Jednak ja pozostaję przy „starzyźnie”, a mianowicie przy nowości z 2018 r. o nazwie Fishmaker II STEALTH. I zachęcam Was do zainteresowania się tym kołowrotkiem.
STEALTH charakteryzuje się naprawdę dobrymi walorami użytkowymi, ponieważ jest to wypisz wymaluj znany i ceniony FISHMAKER II. Z czego znane są Fishmakery? Z trwałości przekładni, ze znakomitego przełożenia 1:4,4 przydającego się do spinningowania nawet boleni (wyjątkowo duży nawój linki na szpulę). Znam Fishmakery od lat, dlatego teraz chcę zarekomendować (jako właściciel i użytkownik) STEALTH FD. Dotychczas użytkowałem go głównie podczas łowienia okoni i szczupaków z łodzi, ale już za kilka dni będę zabierać go nad pstrągowe rzeczki i rzeki.
Czym się różni od Fishmakera? Różni się ilością łożysk, w jakie został wyposażony. Dla jednych to niewiele znacząca różnica, a dla innych - bardzo duża. Ja wypróbowałem STEALTHA i nadal chcę go używać na swoich łowiskach. Jak dla mnie, taka wersja Fishmakera (tańsza wersja) jest bardzo atrakcyjna dla naprawdę wielu wędkarzy. I z tej okazji handlowej Dragona warto skorzystać, bo niczym nie ryzykujemy. Warto pamiętać, że kołowrotki Dragona objęte są 5-letnim okresem gwarancyjnym.
Gdy piszę ten artykuł, kołowrotki z rodziny Fishmakerów stanowią mój główny arsenał (kołowrotkowy), nigdy mnie nie zawiodły. Mając to na uwadze, polecam STEALTH FD.
Daniel Sikora