Okres zimowy to dla wielu z nas czas pogoni za pstrągami, wiercenia dziur do łowienia okoni i białorybu. Jednak wielu wędkarzy czas ten poświęca na odpoczynek, bądź sporty zimowe i przygotowania do nadchodzącego sezonu.
Wymiana plecionek i żyłek, ostrzenie kotwic i przegląd zestawów, to tylko niektóre prace, na jakie przyszedł właściwy czas. To także świetny czas na uzupełnianie braków sprzętowych i sięganie po nowy sprzęt, który już niebawem będzie trzeszczał pod walczącymi okazami. Ci bardziej niecierpliwi decydują się na zagraniczne wyjazdy tam, gdzie wciąż z powodzeniem można łowić szczupaki. To trudne i wymagające łowienie, ale dające ogrom satysfakcji po pokonaniu wielkiego szczupaka. A skoro o okazach mowa, warto jest zaopatrzyć się w sprzęt pewny i bezkompromisowy, który zapewni komfort łowienia i gwarancję mocy w kluczowym momencie holu.
Od zeszłego sezonu intensywnie użytkuję tytułowe wędzisko Big Bait Jerk, w jego lżejszym wydaniu. Lżejszym nie znaczy delikatnym. W końcu nazwa zobowiązuje; mój Big Bait Jerk ma swoją górną granicę opisaną na poziomie 90 g. To dwuskładowy, niespełna dwumetrowy, czarny blank, uzbrojony w przelotki Fuji, wykończony czarną, twardą pianką EVA i otwarty uchwyt castingowy typu ECS. Lubię te uchwyty, bo dają możliwość bezpośredniego kontaktu palca z blankiem. Całości dopełniają gustowne, srebrne pierścienie. Kij już od pierwszego kontaktu sprawia wrażenie mocarnego, gotowego na spotkanie z okazem. Podczas testów mogłem sobie pozwolić na przekroczenie opisanych wartości rzutowych i choć Wam tego nie polecam, muszę przyznać, że zapas mocy pozwala na miotanie nieco cięższych przynęt. Blank trafnie został opisany jako Fast. Kij ma sztywną szczytówkę, która pozwala na precyzyjne nadanie ruchów naszym dżerkom (jerkom), a sztywność dolnika daje gwarancję wbicia grubej kotwicy w twardą paszczę szczupaka.
Big Bait Jerk pokazuje swoją klasę podczas holu. Ze sztywnego, mocnego wędziska, przechodzi w narzędzie świetnie amortyzujące i błyskawicznie wręcz męczące zdobycz, szamoczącą się na drugim końcu zestawu. Ta sprężystość także pozwala na dalekie katapultowanie naszych przynęt, również gum i swimbaitów. Sporo czasu poświęciłem na łowienie Big Baitem z przynętą Hammer Pro. I jak z reguły sięgam po dżerki (jerki) i szczerze mówiąc, nie byłem wielkim fanem łowienia szczupaków na gumy, to… o Hammerze przeczytacie w odrębnym tekście. Powiem tylko, że na agrafce, oprócz Hammera, gościły wabiki od Slidera 10S, przez duże wahadła, aż po Jacka czy największego Sweepera. Te największe wabiki wymagają użycia sprzętu z kategorii XH i takim zdecydowanie jest ten kij. Nie tylko rzuca, ale i pozwala agresywnie poprowadzić naszą przynętę. Co ciekawe, bardzo dobrze sprawdził się też podczas ciężkiego trollingu, dzięki czemu nie musiałem zabierać na łódkę kolejnego wędziska do tej metody. Ryby nie odbijały się od przynęt, nawet podczas relatywnie wysokich prędkości trollingowych.
Big Bait Jerk to kije bezkompromisowe. Przeznaczone dla wielbicieli dużych wabików i jeszcze większych ryb. Grubościenny blank odpowie na każde stawiane mu wymagania i zaspokoi potrzeby najbardziej wybrednych wędkarzy. Choć „przerobiłem” już sporo tego typu wędzisk, doskonale wpisuje się ono w moje zapotrzebowanie i stało się obowiązkową pozycją w szczupakowym arsenale. Świetnie sprawdza się, kiedy ograniczam ilość sprzętu i zabieram ze sobą tylko jeden zestaw, pozwalający obsłużyć szeroką gamę wabików.
Kamil Zaczkiewicz
TEAM DRAGON