Marcowa wyprawa była dla mnie pierwszą w tym roku okazją, by połowić na moim ulubionym odcinku Narwi. Jednocześnie miała być dniem pełnym relaksu i odpoczynku spędzonym na całkowicie luźnym wędkowaniu połączonym z pierwszą próbą nowych zanęt Tactix.
Gdy o piątej rano zajeżdżam nad wodę, brzeg pokryty jest białym szronem. Samochodowy termometr pokazuje trzy stopnie Celsjusza na minusie. Jednak rozgwieżdżone przed świtem niebo i wschodzące słońce wróżą pogodny dzień. Pierwszych kilkanaście minut poświęcam na obserwację wody oraz wybór stanowiska. Wybieram początek teraz niezbyt głębokiego zakola, które latem zamienia się w płytkie kąpielisko. Tutaj właśnie zauważam nieliczne, spławiające się ryby.
Zanęty MegaBAITS TACTIX
Sugerując się katalogowymi opisami, wybieram dwie gotowe mieszanki – MegaBAITS TACTIX River Irish Cream oraz MegaBAITS TACTIX Feeder Light. Do wczesnowiosennej pory pasuje mi ich naturalny, jasnobrązowy kolor. Nazwa i cynamonowy zapach pierwszej w dodatku cały czas kojarzy mi się z kawą po irlandzku, więc tym bardziej zanęta musi jak najszybciej trafić do wody. Przygotowuję ją w czystej postaci prosto z opakowania z niewielkim dodatkiem drobnych płatków owsianych oraz żywych pinek. Zanęta Feeder Light od samego początku wydała mi się nieco za mało spoista w stosunku do uciągu, w jakim planowałem łowić. Dlatego doklejam ją kilkoma małymi garściami mielonych płatków owsianych i okraszam niewielką ilością parzonych pinek. Jednak, co najważniejsze – całkowicie przełamuję jej słodkawy, czekoladowo – cynamonowy zapach opakowaniem granulowanego czosnku. Czosnek od lat jest jednym z moich najskuteczniejszych dodatków i chcę dziś łowić zanętą o tym zapachu.
Dwa zapachy, dwie linie
Zamiast zorganizować zwarte stanowisko, rozstawiam wędziska w kilkumetrowym odstępie i zaopatruję je w małe dzwoneczki. Zależy mi by łowić podobnymi zestawami (koszyczki zanętowe o masie 80 – 100 gramów, długie na minimum 75 cm przypony z żyłki 0,12 mm i haczyki numer 10 – 12) w dwóch osobnych miejscach w minimalnie różniącej się odległości od brzegu. Różnica polega tylko na tym, że koszyczki zanętowe napełniam mieszankami o zupełnie odmiennych aromatach.
Brania, brania, brania
Na pierwsze branie przychodzi mi czekać do godziny ósmej. Leszcz nie jest duży, może ma niewiele więcej od pół kilograma, ale zdaje się być potwierdzeniem wyboru miejsca oraz taktyki. Pierwsza ryba wybrała zanętę złamaną czosnkiem. Na tym zestawie mam też jeszcze jakieś delikatne wskazania na szczytówce. Dlatego z drugą wędką również przechodzę na tą samą zanętę. Przynosi mi to ładną, trzydziestocentymetrową płoć. Przez kilka kolejnych godzin trzymam się zanęty TACTIX Feeder Light mocno dosmaczonej czosnkiem (niemal przewonionej). Brań jest mnóstwo. Trafiają się jedna po drugiej trzydziestocentymetrowe płocie. Ryby biorą silnie i bardzo agresywnie. Przy małej grzechotce na szczytówce wędziska branie rzecznej płoci to prawdziwy raban i radość dla uszu. Między płociami wyciągam też kolejne dwa leszcze. Nie są specjalnie duże, ale każdy ma tak mniej więcej pod kilogram. W między czasie wracam co pewien czas do słodko czekoladowej zanęty TACTIX Irish Cream. Jednak brań jest zdecydowanie mniej i biorą mniejsze ryby. Wczesnym popołudniem brania zdecydowanie słabną. Dzięki temu jest czas na porządny posiłek i popołudniową kawę.
Po około godzinie ryby brania wznawiają. Oczywiście zanęta MegaBAITS TACTIX Feeder Light z czosnkiem dalej bezapelacyjnie rządzi. Ładne płocie biorą cały czas. Pod koniec dnia mam silne i zdecydowanie branie na sześć białych robaków. Od razu czuć, że po drugiej stronie jest jakaś większa ryba, której pomaga silny nurt i wysoka wiosenna woda. Po dłuższej chwili mam w podbieraku już naprawdę przyzwoitego leszcza, który jest póki co największą moją rybą tegorocznej wiosny.
Moja ocena
Pierwsze próby z zanętami MegaBAITS TACTIX muszę uznać za bardzo udane. Złowiłem cztery leszcze i kilkadziesiąt płoci. Nieliczni sąsiedzi na łowisku nie łowili nic lub co najwyżej pojedyncze i niewielkie ryby. Zanętę TACTIX Feeder Light należy uznać za bardzo dobrą bazę do własnych eksperymentów. Można przełamać jej oryginalny aromat czy łatwo dokleić, gdy łowimy na większym uciągu. Płocie i leszcze wolały dziś zdecydowane ostry zapach czosnku od słodkawo–korzennego cynamonu TACTIX Irish Cream. Jednak myślę, że w późniejszych porach roku aromatyczny cynamon również powinien być bardzo skuteczny.
Haki MegaBAITS Banno Sode
I na koniec jeszcze coś, o używanych przeze mnie dziś haczykach MegaBAITS Banno Sode. Wierny od lat sprawdzonym modelom haków, do tych z oferty MegaBAITS podchodziłem mocno sceptycznie. Pierwsze próby na Kanale Żerańskim z haczykami Dragon V-POINT PRO Specialist Bream i najmniejszymi Banno Sode (MegaBAITS) wypadły nadzwyczaj dobrze. Dziś używałem haczyków Banno Sode w wielkościach 10 i 12. Przez cały dzień złowiłem cztery leszcze oraz kilkadziesiąt mniejszych i większych płoci. Nie zaliczyłem przy tym ani jednej spinki! Mało tego. Prawie wszystkie ryby, mimo że zapięte w okolicach górnej wargi były zacięte niezwykle pewnie i mocno; chociaż można było wygodnie złapać palcami trzonek haczyka, to do jego wypięcia konieczne były niewielkie kleszczyki. Co wydaje się być zasługą odpowiednio wyprofilowanego, wręcz samozacinającego kształtu. W dodatku przez prawie dwanaście godzin tylko raz wymieniłem haczyk z powodu załamania czubka ostrza. Drugi hak przez cały dzień nie stracił nic ze swojej ostrości mimo kolejnych łowionych ryb. Dlatego haczyki MegaBAITS Banno Sode tak jak wypróbowaną dziś zanętę Tactix Feeder Light na pewno w tym roku nie raz jeszcze wykorzystam na łowisku.
Paweł Daniec
TEAM MEGA BAITS
web
