Ostatnio szukałam jednej rzeczy wśród moich wędkarskich przyborów i przy tej okazji utwierdziłam się w ocenie, że jest tego wszystkiego „trochę”. Po wielu godzinach okazało się, że ta szukana rzecz została… w samochodzie po wczorajszym wędkowaniu.
Każdy wędkarz i wędkarka przeżywają lub staną przed przełomem w zagospodarowywaniu swojego wyposażenia. Do każdego z nas dotrze obiektywna prawda: to leży gdzieś na dnie plecaka w domu, tamto chyba w szufladzie... owamto… Rany, gdzie ja to położyłam?? Przecież wczoraj miałam to w rękach…
Uciążliwe staje się przepakowywanie z plecaka do plecaka sprzętów na feedera, bata, odległościówkę, spinning... Już się człowiek próbuje zorganizować pod jedną metodę czy technikę np. karpie na metodę, ale przychodzi moment, gdy zachce się posiedzieć z pięciometrowym bacikiem i wtedy znów trzeba się przepakowywać. A nad wodą okazuje się, że i tak czegoś brakuje – zostało w innym pakiecie sprzętowym.
Jak temu zaradzić? Dla częstego bywalca nad wodą może to być faktycznie problem, który dzięki nowej torbie Team Dragon został w istotnej części rozwiązany.
Po tych doświadczeniach, zajrzałam do działu Team Dragon X-system w katalogu Dragona. Czary mary i… przyjechała do mnie przed weekendem paczucha. Postanowiłam jak najszybciej torbę zabrać na próby użytkowe i oględziny w terenie, gdyż i okazja ku temu była doskonała - zawody.
Już po rozpakowaniu i rozsunięciu wszystkich zamków, w wyobraźni ją spakowałam: duża główna komora pomieści większe pudełka, kilka paczek zanęty, prowiant i zapasowe ciuchy, czyli to, co praktycznie zawsze ze mną jeździ porozkładane po wiaderkach, plecakach, w siedzisku wędkarskim czy reklamówce. Nie strach ją dociążyć, bo transportować się da na długim odpinanym pasku, a po jego odpięciu - za dwie krótsze rączki.
Torbę już sprawdziłam w terenie na sobotnich zawodach i jestem zadowolona.
Sama torba raczej nie jest niezwykła i może pełnić rolę torby podróżnej (dla wędkarza i dla cywila); ale to, co mi bardzo się spodobało to odpinane przyborniki. Przybornik to filar x-systemu.
Każdy z czterech przyborników już zaadaptowałam pod różne wędkarskie „metody”. W efekcie, wystarczy odpiąć niepotrzebny i dopiąć ten, który się akurat przyda; jadąc w dłuższą podróż bądź nie wiedząc, czego się spodziewać na łowisku można przypiąć wszystkie 4. Przypięcie łatwe, mocne i szybkie dzięki zatrzaskom wspomaganym rzepami.
Podręczny niezbędnik
Jeden przybornik pozbawiłam strunówek odpinając je łatwo, gdyż i te mocowane są na rzep i włożyłam do niego krótkie drabinki z gotowymi zestawami do bata. Dopełnia się on z drugim wypełnionym akcesoriami do odległościówki. Kolejny wypełniłam niezbędnymi drobiazgami do gruntówki, a w najmniejszych strunówkach szczelnie zamykanych transportuję najskuteczniejsze pellety i dumbelsy, gdyby trzeba było iść dalej ( o co na moich łowiskach nietrudno – muszę maszerować przez las) – wtedy nie muszę dźwigać wszystkiego w opakowaniach zbiorczych. I został czwarty ostatni do zagospodarowania, ten przeznaczyłam na spinningowe (najważniejsze) przynęty i drobiazgi, do którego dopięłam dodatkowe folie z opróżnionego pierwszego niezbędnika.
Teraz szybki wyskok na ryby niestraszny. I wszystko pod ręką. A i do zabrania w podróż też się nadaje :)
Magdalena Szpula Szypulska
TEAM MegaBAITS