Tym razem piszę o żyłce. O rzeczy mającej niebagatelne znaczenie i podawanej nam konsumentom w dość niespotykanym opakowaniu.
Żyłka jak żyłka, wydawać by się mogło. Jednak bohaterka tego artykułu posiada coś, co raczej trudno spotkać na sklepowych półkach. Mowa o hermetycznym opakowaniu, dzięki któremu żyłka oferuje nam to, co posiada najlepsze. Mamy gwarancję, że będzie ona świeża i dłuższe jej oczekiwanie na rozpakowanie oraz użycie nad wodą nie sprawi, że jej walory, techniczny i użytkowy, pogorszą się. Zastosowano możliwie najlepszy sposób ochrony żyłki i jej właściwości, co dokładnie wyjaśnia opis zamieszczony w katalogu: „Foliowe opakowanie próżniowe, zabezpieczające żyłkę przed procesami starzenia. Opakowanie nie dopuszcza do żyłki tlenu i promieniowania ultrafioletowego, skutecznie chroni je przed utlenianiem i fragmentacją łańcuchów węglowych polimeru.”
Mało tego, żyłka Millenium (bo o niej mowa) jest produkowana przez japońską firmę Momoi, która w tym konkretnym przypadku oferuje nam nie tylko wspomniane hermetyczne opakowanie, ale i również takie cechy produktu, jak zwiększona wytrzymałość zarówno liniowa jak i węzłowa, a także większą odporność na ścieranie i zanieczyszczenia (spotykane w łowiskach). I przyznam, że w moim przypadku ma to niebagatelne znaczenie, gdyż łowię w brudnej Odrze z niepoliczoną ilością kamieni i drzew w wodzie, więc różnego typu obcierki są nieuniknione.
Producent podaje, że ta żyłka (Millenium Perch) jest niemal niedostrzegalna w czystej wodzie. A ja powiem więcej: jeszcze nigdy nie miałem żyłki, której końcówkę musiałbym szukać w trawie tak długo. ???? Nawet mimo niemałej średnicy (0,18 mm), dosłownie znikała mi z oczu. I chociaż na kołowrotku jest dobrze widoczna nawet z daleka (na zdjęciu, nawinięta na spinningowy kołowrotek ProGUIDE CX), to po rozwinięciu jej (ze szpuli) staje się linką trudną do zlokalizowania.
Warto również zwrócić uwagę na pokazaną z tyłu opakowania… instrukcję prawidłowego nawijania żyłki. Polecam zastosowanie się do tej instrukcji, a zobaczycie sami, że przy luźnym zwisie nie będzie żadnej sprężynki. Żyłka będzie niczym włos, który chwilę wcześniej wyszedł spod prostownicy.
Idąc do sklepu wędkarskiego, nie mamy żadnej pewności, ile dana żyłka leży na półce, z jakimi temperaturami miała do czynienia i w jak dużym stopniu oddziaływało na nią słońce powodujące np. przegrzanie. A zatem, warto się zastanowić czy nie lepiej byłoby sięgnąć właśnie po żyłkę zapakowaną hermetycznie; która jest dobrze chroniona i daje nam gwarancję świeżości oraz gwarancję tego, że nie będzie to zleżały i „wymęczony” towar.
Mariusz Drogoś
TEAM DRAGON PRO
web
