Przyszedł czas prawdy i poważnej próby dla mojego TEAM DRAGONA Z-Series dł. 2,45 m c.w. 4-18 g.
W tym roku już pisałem o tym spinningu (nr kat. 25-23-245), można przeczytać artykuł tutaj. Natomiast to, co wydarzyło się kilka dni temu warte jest podzielenia się w artykule z tym wędziskiem w tle.
Pewnego dnia rano odbieram telefon od kolegi i ten w krótkiej rozmowie nakręca mnie na szybki wypad przed pracą - dosłownie na dwie godziny na pobliskie jezioro. Pierwszą godzinę poświęcamy spinningowaniu (z ręki) i ciężkiemu opadowi, ale ryby nie doceniają naszego wysiłku ignorując nas totalnie. Pierwsza godzina kończy się bez kontaktu, więc decydujemy się otworzyć drugi zaplanowany rozdział - trolling.
Po chwili zastanowienia decyduję się na okonia lub przeciętnej wielkości szczupaka, więc wybieram TD Z-series c.w. 4-18 g i stosowne do tych ryb przynęty. Ruszamy łodzią, płynę powoli a wobler lekko się kolebie. Naprowadzam łódź na znaną mi podwodną kamienistą górkę i czuję delikatne branie - takie okoniowe; zacinam i czuję, że na końcu zestawu mam rybę. Stawiam na wielkiego szczupaka, ponieważ ryba chyba jest w niesamowitej kondycji fundując mi długie odjazdy, w czasie których kij pięknie amortyzuje zrywy ryby. Przy burcie łodzi okazuje się, że mój szczupak to piękny sandacz: mimo tego, że jest zapięty na dwie kotwice, wobler wisi na „skórce”. Cóż za szczęśliwy traf! – myślę sobie, gdybym miał tzw. typowo sandaczową wędkę (sztywniejszą i szybszą) z pewnością straciłbym tę rybę. Moja Zetka spisała się znakomicie – utrzymała delikatnie zapiętą rybę podczas kilku niezłych odjazdów i zrywów. Pięknie! Nie wyobrażam sobie lepszego sprawdzianu dla kija – co by nie mówić delikatnego spinningu - jak hol dziewięćdziesięciocentymetrowego walecznego sandacza.
Sprzęt, jakiego użyłem to: spinning TEAM DRAGON Z-series dł. 2,45 m c.w. 4-18 g, kołowrotek FISHMAKER II STEALTH FD z nawiniętą plecionką FISHMAKER v.2 średnicy 0,10 mm. Zestaw godny uwagi podczas jesieni, zdecydowanie polecam.
Daniel Sikora