Nowy ProGUIDE X cast c.w. 1-10 g, bo o nim mowa, waży zaledwie 105 gramów. Czy to jest bardzo mało - jak deklaruje Dragon, czy to normalna waga takiego wędziska? A może jest ono po prostu ciężkie? Okoniowi wyjadacze, łowiący zestawami castingowymi od lat produkowanymi przez najlepszych rękodzielników z blanków tak wyszukanych, że Jan Kowalski nawet nie słyszał takiej nazwy, na pewno się teraz śmieją. Dla nich granica wagowa 100 g jest nieprzekraczalna, a im dalej od niej w dół tym lepiej.
Koleżeńskie porównania
Ostatnimi czasy miałem okazję poznać kilka osób z takimi wędziskami oraz spędzić trochę czasu nad wodą. Miałem także szansę pomacać kilka naprawdę pięknych wędek, wręcz dzieł sztuki; oczywiście ultralekkich, szybkich, dobrze trzymających rybę, a przede wszystkim... drogich. Drogich oczywiście w stosunku do mojego ProGUIDE X cast, ponieważ przekraczały trzy, a nawet czterokrotnie jego wartość. W pierwszych momentach spotkania szczerze czułem się trochę nieswojo, tak jakbym był nad wodą z budżetowym kijkiem, który wydawałoby się nie miał szans w tej sprzętowo-wędkarskiej potyczce. Ponadto miałem wklejankę, a tego typu wędziska generalnie są omijane przez okoniowych wyjadaczy. To wszystko sprawiało, iż byłem lekko zdeprymowany i w głębi siebie traciłem wiarę w swój sprzęt, a to zawsze zwiastuje porażkę nad wodą.
Konfrontacje na wodzie
Zaczęliśmy jednak łowienie; namierzyliśmy fajną grupkę okoni ewidentnie pilnując sporej ławicy drobnicy. Po kilkudziesięciu rzutach i prowadzeniu przynęt różnymi technikami już wiedzieliśmy, że to nie będzie okoniowe eldorado, a raczej dłubanka i walka o każde branie.
Ryby reagowały, bo „brały” to za mocno powiedziane, na niewielkie gumy w bardzo wolnym opadzie lub podczas bardzo anemicznego poruszania się po dnie. Przez pierwsze pół godziny mój kompan zanotował zaledwie kilka podszczypnięć ogonka przynęty, kiedy ja mogłem się pochwalić czterema wyholowanymi rybami i sporą ilością - w moim mniemaniu - brań. Najzwyklej w świecie moja bardzo delikatna, wklejana szczytówka pokazywała mi mizerne brania okoni. Czy to podczas wolnego opadu prostując się nieznacznie, czy podczas ciągnięcia po dnie jako lekkie podskubywania, ale pokazała. Po złowieniu kilku naprawdę średnich okonków pomyślałem (w kontekście istniejącej sytuacji na łowisku), że moja wklejanka nie jest taka zła, a nawet jest całkiem fajna. Nie wypowiedziałem tych słów na głos, jednak mój towarzysz po którejś kolejnej wyholowanej rybie przyznał mówiąc „ten kijek jak na seryjny naprawdę dobrze dłubie w takich warunkach”. Szczerze - zrobiło mi się naprawdę miło i nabrałem wiary w swój sprzęt, a to mogło zwiastować tylko najlepsze.
Po ponadgodzinnym łowieniu postanowiliśmy się przestawić i poszukać trochę innych zapisów na echosondzie. Już nie skupialiśmy się na szukaniu gęstych ławic drobnicy i pilnujących ich okoni na większej głębokości, a bardziej na zapisach drobnicy luźno pływającej, bliżej powierzchni; możliwe, że rozgonionej i przerzedzonej trochę przez okonie. Szczęście się do nas uśmiechnęło, ponieważ znaleźliśmy miejsce - a może raczej czas - gdzie okonie aktywnie polowały w toni, ganiając ryby po całej zatoce, raz po raz zdradzając swoją aktywność na powierzchni. Zrobiliśmy kilka rzutów na pusto i wtem mój kompan zacina porządnego okonia. Jego wędzisko pracuje nienagannie, charakteryzuje się pięknym, mięsistym ugięciem z pełną kontrolą nad sytuacją, widok naprawdę wspaniały a ostatecznie spory okoń nienagannie ląduje na łodzi. Jako że jest to koleżeńska potyczka, zrobiliśmy szybki kontrolny pomiar - miarka pokazała 38 cm garbatego szczęścia.
Zbyt czuła wklejanka
Szybko robimy kolejne rzuty, aby jak najlepiej wykorzystać żerowanie okoni. Na mojej szczytówce widzę zainteresowanie ryb, zacinam i holuję, po chwili drugą, trzecią… Są to ryby niewielkich rozmiarów i zaczynam się zastanawiać czy moja wędka będzie się nadawała tylko do delikatnej dłubanki? Kolega w tym czasie zalicza kolejnego fajnego okonia długości około 30 cm, a we mnie kłębią się myśli: dlaczego łowię tylko małe ryby? Czy to wina tej delikatnej szczytówki? Może widzę za dużo, może to trzeba ignorować - wszak kolega widzi branie, zacina i holuje tylko fajne ryby?
Jak pomyślałem tak uczyniłem, zacząłem ignorować co delikatniejsze sygnały, puknięcia, zluzowania linki, zacinałem tylko mocne uderzenia zdecydowanych ryb. Moja taktyka się szybko opłaciła, ja również zaliczyłem kilka ryb długości do 40 cm z małym bonusem. Największą rybą naszej wspólnej wyprawy okazał się okoń 42 cm, który dał mi wiele frajdy na kijku: początkowo robiąc niewielkie odjazdy okrążając łódź, ostatecznie postanowił zapikować wprost w linę kotwiczną doprowadzając mnie niemal do zawału. W początkowej fazie myślałem, iż nie wystarczy mi mocy w blanku, aby w pełni zatrzymać rybę, nic bardziej mylnego, zdecydowany ruchem pięknie ugiętego wędziska wyprowadziłem rybę w okolicę rufy, gdzie bezpiecznie mogłem dokończyć hol lądowaniem ryby na pokładzie. Po szybkim mierzeniu wznowiliśmy spinningowanie i niestety okazało się, że było to jedno z ostatnich brań tego dnia, ryby były całkowicie nasycone i przestały żerować. Po kilku chwilach mój kompan rzekł, cytuję; "Fajnie dziubie ten kijek jak na serię". Było mi wtedy niezwykle miło, od razu zacząłem inaczej patrzeć na mojego ProGUIDE X Cast, zwłaszcza że kolega gania okonie od wielu lat z wędziskami spod ręki najlepszych polskich roodbuilderów.
Teraz, po kilku miesiącach od tego zdarzenia, praktycznie nie rozstaję się z moim ProGUIDE X. Towarzyszy mi on dosłownie na każdej wyprawie, nawet kiedy moim celem nie są okonie, to zawsze znajdzie się chwila na odrobinę dłubanki. Po tych kilku miesiącach mogę się pochwalić dziesiątkami świetnych okoni, wliczając w to wiele ryb długości 40-45 cm, które z powodzeniem udało mi się skusić oraz szczęśliwie wyholować. Trafiłem też kilka fajnych przyłowów w postaci szczupaków z największym z nich dł. 70 cm. Zagościł na moim zestawie boleń w okolicach 70 cm długości, którego już zdjąłem z premedytacją, ponieważ pływał w około mojego kajaka rozganiając drobnicę oraz skutecznie mnie strasząc swoimi hałaśliwymi atakami.
Dzisiaj mogę też dać słowo, iż wyrażenia „uniwersalny” oraz „wklejanka” to bardzo mocne atuty tego wędziska, a nie opis produktu, który z reguły jest omijany przez bardziej doświadczonych wędkarzy.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Krzysztof „Kept'n” Żukowski
PRZEWODNIK WĘDKARSKI
Kontakt: www.facebook.com/gray.fox.752861
zuku3210@gmail.com