Mamy jesień. Może nie kalendarzową ani nawet nie astronomiczną (gdy to piszę tak właśnie jest) i nie przysłowiowo polską, bo chłodną i deszczową, ale jednak jesień. Choć wczesną.
Spadające temperatury już teraz przyczyniają się do obumierania świata flory, dając tym samym asumpt dla przedstawicieli wielu gatunków ichtiofauny, do gromadzenia zapasów energii na zimę.
Mówiąc prościej: już niebawem w naszych, porośniętych mniej niż latem (a więc bardziej dla nas dostępnych i łatwiejszych do obławiania) łowiskach, pływać będzie całe mnóstwo obżartych ryb o wiecznie jednak niezaspokojonym apetycie. A żerując na pokarmie niemal przecież wyłącznie zwierzęcego pochodzenia, będą bardziej na złowienie przez nas - spinningistów - podatne.
To pobudza moją, a zapewne też Waszą, wędkarską wyobraźnię i oczekiwania! Mnie dodatkowo skusiło do przemyśleń.
W ich to toku doszedłem do wniosku, że choć łowienie nawet już teraz - we wrześniu - jest całkiem inne niż latem, to żadnych zmian, jeżeli o to, co na kołowrotek nawinę (w stosunku do zestawu jakiego używałem do łowienia kleni jeszcze w sierpniu) nie wprowadzę. Choć teoretycznie radykalna zmiana warunków na łowisku tego by wymagała.
W wodzie, która wraz z postępowaniem jesieni będzie coraz brudniejsza (za sprawą padających deszczy, a w końcu może nawet śniegu), a dno z każdym dniem mniej porośnięte, łowić będę ryby - mam nadzieję duże. Dzięki przyrostowi masy ciała, na pewno silniejsze niż jeszcze latem. Używając do tego celu ciągle plecionki Dragon Invisible Clear, a nie żyłki. Choć w zasadzie mógłbym zastosować również ją. Dlaczego?
Bo choć niski stopień przejrzystości wody nie wymaga przezroczystości jaką ma żyłka, to ubogi stan roślinności niekoniecznym czyni posiadanie wyjątkowo dużej odporności na przetarcia jaką oferuje plecionka.
Ale jest coś jeszcze. Animusz jesiennych, tłustych ryb, który pewnej określonej mocy już wymaga - i to był argument przemawiającym za plecionką Dragon Invisible Clear 0,08 mm, która tę moc posiada. Do tego słabo - choć nie mówię, że wcale - widoczna jest w wodzie (którą to cechę lepiej zawsze mieć, niż nie mieć).
I dlatego wybór był dla mnie bardzo prosty: jak jesienne łowy to tylko plecionka!
Dawid Sokołowski