Mój tegoroczny sezon wędkarski w porównaniu do poprzednich lat wyróżnia się częstszym wyjściem na ryby. Mając do dyspozycji więcej czasu, staram się go w pewnym stopniu spożytkować wędkarsko. W jeden z sierpniowych weekendów udało mi się wyjść na nocą zasiadkę.
Na przestrzeni ostatnich lat nie praktykowałem wędkowania w nocy, dlatego można powiedzieć, że było to dla mnie nowe wyzwanie i doświadczenie. Tym razem, z kolegą z miejscowego koła wędkarskiego wybraliśmy się nad zalew w Kamiennej Górze. Naszym celem był białoryb w postaci leszczy i karpi.
Potrzebny sprzęty wędkarski donieśliśmy nad brzeg zbiornika około godz. 18:00. Było bardzo ciepło, bo około 24 stopni Celsjusza, a niebo bezchmurne. Prognoza pogody wskazywała, że w nocy temperatura będzie wahać się w okolicy 15 stopni i tak też było. Jak to zawsze w moim i kolegi przypadku, rozłożenie całego sprzętu zajęło nam blisko godzinę.
Metoda połowu to oczywiście feeder. Budowaliśmy od podstaw zestawy wędkarskie, rozrabialiśmy zanętę i przygotowaliśmy stanowiska do wygodnego wędkowania oraz sprzęt do bezpiecznego lądowania ryb na brzegu, mam tu na myśli podbieraki i maty wędkarskie.
Wracając do budowy zestawów. Nie zamierzałem wędkować daleko od brzegu, dlatego zdecydowałem się użyć wędkę MegaBAITS z serii Tactix długości 3,3 m. Wędkę wyposażyłem jak dotąd niezawodnym kołowrotkiem MegaBAITS Stealth L.D. Feeder 1100. Dodam, że jest to także nowość od MegaBAITS na 2019 r., która na rynku przyjęła się znakomicie. Kołowrotka używałem w tym sezonie (w prywatnym i zawodniczym łowieniu) wielokrotnie i nigdy mnie nie zawiódł. Zdecydowałem się na ten kołowrotek i z tego powodu, że chciałem sprawdzić jak będzie spisywać się w warunkach dużej wilgotności powietrza, ponieważ w nocy spodziewałem się mgły. Z doświadczenia wiem, że kołowrotki dostępne na polskim rynku niejednokrotnie potrafią się zacinać, ponieważ mgła powoduje osiadanie się kropel wody na kołowrotu, a ta dość szybko dostaje się do wnętrza wcześniej lub później powodując zacięcia mechanizmów.
Moja zanęta
Wracając do przygotowań, na wyprawę zabrałem ze sobą dwa opakowania zanęty Tactix Competition Leszcz oraz jedno opakowanie Tactix Karp. Mieszankę przygotowałem w oparciu o tylko te dwie zanęty, nie dodawałem do nich żadnej gliny ani ziemi. Do mieszanki dodałem tylko około 0,25 l pinek w różnych kolorach. Przez częste odwiedzanie zawodów wędkarskich oduczyłem się wędkowania na dwie wędki, dlatego i tym razem także rozłożyłem tylko jedną.
Wstępne nęcenie
W ramach wstępnego nęcenia wrzuciłem 15 koszyczków miksu zanętowego z robakami, po czym około godz. 19:30 rozpocząłem obserwację szczytówki. Nie musiałem długo czekać. Po kilku minutach w podbieraku wylądował pierwszy nieduży leszczyk. Do godz. 21:00 złowiłem łącznie 5 leszczy w przedziale wielkości od 25 do 35 cm. Nieduże sztuki, ale zapowiadające pracowitą noc.
Gdy zaczęło robić się ciemno na szczytówkę założyłem świetlik z pomocą gumek do method feeder. Jest to świetny alternatywny sposób na mocowanie świetlika, który pokazał mi kolega z Teamu Szymon Ciach. Producenci świetlików często dodają do opakowań różnego rodzaju rurki czy plastykowe systemy mocowania, ale nie zawsze jesteśmy w stanie je założyć na szczytówki. Patent sprzedany przez Szymona sprawdzał się idealnie. Świetlik nie wędrował po szczytówce i nie spadał z niej.
Gdy zapadła noc…
Gdy zrobiło się całkowicie ciemno nastąpiło wędkarskie eldorado. Do godziny 1:00 złowiłem ponad 20 leszczy i 1 karpia. Jak na ten zbiornik był to bardzo dobry wynik. To był mój rekord na tym zbiorniku. Po godz. 1:00 przestałem już liczyć złowione ryby, bo było ich tak dużo. Moje przypuszczenie co do pogody sprawdziło się. Brak chmur na niebie spowodował, że około godz. 2:00 nad zalewem zaczęła pojawiać się mgła, która po chwili spowiła cały zbiornik gęstym obłokiem. Na wędce, żyłce i kołowrotku oczywiście zaczęła osadzać się woda. I teraz punkt kulminacyjny, kołowrotek przeszedł mój test odporności i szczelności. Do samego rana, czyli godz. 6:00 nie było najmniejszego zacięcia mechanizmów, mimo że z kołowrotka woda dosłownie kapała. Kołowrotek zachował swoją szczelność i do końca wędkowania nie zawiódł mnie. Dodam, że nie tylko ja holowałem ryby. Kolega nie ustępował mi na krok i też co chwilę w podbieraku lądował leszcze. Może dlatego, że podzieliłem się z nim mieszanką zanętową? ???? Po całonocnej zasiadce ja i kolega byliśmy wyczerpani z energii.
Po raz kolejny kołowrotek Stealth L.D. Feeder zasłużył na ocenę bardzo dobrą. Od początku sezonu kołowrotek pod każdym względem mnie zaskakiwał, ale tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest tylko może jeden minus (jak dla mnie), tzn. brak zapasowej szpuli w zestawie z kołowrotkiem, co znacznie zwiększyłoby jego uniwersalność pod kątem możliwości wędkowania w różnych warunkach, z jakimi musimy zmierzyć się nad wodą. Przede mną jeszcze jeden test kołowrotka. Z całą pewnością przetestuję go podczas niskich a nawet ujemnych temperaturach powietrza, ale to oczywiście wtedy, gdy pogoda na to pozwoli.
Arkadiusz Rusiecki
TEAM MegaBAITS