„Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty; Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty”
Zawsze na progu wiosny nucę z wielką radością słowa tej piosenki. Po długich miesiącach zimy, może nietypowej w tym roku, ale jednak ZIMY, w końcu dni stają się coraz dłuższe, słońce grzeje mocniej. Przyroda budzi się do życia. Ptactwo „tańczy” swoje godowe tańce. Na drzewach i krzewach widać już pierwsze pąki, a trawa staje się żywozielona. Pod wodą też jest jakoś inaczej. Szczupaki etapami podchodzą do tarła. Tuż pod powierzchnią wody gromadzi się drobnica, aby łapać promienie słońca i zbierać pierwsze owady, które celowo lub przypadkiem znalazły się na tafli wody. Co jakiś czas coś zajadle atakuje te małe rybki, które broniąc się efektownie wyskakują nad wodę. To okonie tak ganiają… Piękne drapieżniki.
Marzec to dla mnie idealny okres do poświęcenia uwagi „pasiakom”. Nałowiony pstrągami potrzebuję urozmaicenia, a bolenie, szczupaki i sandacze są jeszcze pod ochroną.
Biorę swojego HM62x dł. 190 cm c.w. 3-12 g w jednoskładzie, do tego niezawodny kołowrotek TEAM DRAGON 1020iX. Nawijam moją ulubioną plecionkę Dragon Invisible Clear 0,08 mm. Węzłem zderzakowym dowiązuje ok. 1 metr fluorocarbonu lub żyłki hybrydowej HM80 średnicy 0,18 mm. Na sam koniec ląduje czeburaszka wolframowa 1-2 g i na haczyku nr 4 przynęta gumowa. Imitacja larwy jakiegoś owada czy narybku długości maksymalnie do 5 cm będzie strzałem w dziesiątkę!
A co z kolorem? Każde łowisko rządzi się swoimi prawami! Nie mam jednego koloru na wszystko, tak samo – jednego rodzaju przynęty. Z przynętami zawsze warto eksperymentować. Jeżeli ryby są w łowisku, trzeba dopasować im przynętę, kolor i ciężar (wagę) robiąc to aż do skutku! Oczywistym jest to, że jednego dnia okonie będą wolały na „jasno”, drugiego - na „ciemno”, a jeszcze innego coś fantazyjnego. Ale właśnie to w naszym pięknym hobby jest najciekawsze! Nigdy do końca nic nie wiadomo. Im więcej wysiłku włożymy w złowienie ryby, tym większa będzie nasza radość.
Łowię okonie w łowisku, w którym nie wolno pływać ani brodzić do końca kwietnia. Dlatego dostęp do najlepszych miejscówek jest mocno ograniczony. Kiedy ryby żerują poza zasięgiem mojej lekkiej przynęty przezbrajam mój zestaw na zestaw, w którym haczyk wiążę w identycznie jak w dropszocie. Zastosowanie tego rozwiązania nadal pozwala mi grać przynętą dłużej w jednym miejscu, przy jednoczesnym zwiększeniu masy zestawu. Trzeba pamiętać o temperaturze wody w naszych łowiskach; mimo cieplejszych dni, nadal jest dosyć niska i nasze pasiaste drapieżniki będą omijać dalekim łukiem przynęty prowadzone szybko.
Brania z reguły są bardzo mocne i wręcz niemożliwe do przegapienia.
Jeśli jednak „oksy” żerują delikatnie, wtedy z pomocą przychodzi HM62x. Moja wędka sygnalizuje nawet najbardziej delikatne uderzenia. Bajeczny kij, na którego zawsze mogę liczyć! Nie straszne mu piękne pstrągi w nurcie górskiej rzeki, medalowe okonie, a nawet szczupaki - częste przyłowy podczas wiosennego dłubania.
Jesteśmy teraz w trudnym okresie; doskonale zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, w którym znalazła się ludzkość. Jednak, póki możemy, uciekajmy na łono natury z dala od miasta i ludzi. To jedyne, co nam dziś pozostaje, aby nie zwariować przed telewizją, komputerem czy smartfonem!
Hasztag #zostajewdomu nabiera nowego znaczenia: moim domem jest kawałek samotni nad jeziorem, stawem i rzeką. Dla wędkarzy to doskonałe rozwiązanie. ????
Mateusz Matii Krzyk
TEAM DRAGON