Każdego sezonu z niecierpliwością oczekuję rozpoczęcia sezonu na dużych irlandzkich jeziorach. Moim celem wędkarskim w tym czasie są wyłącznie pstrągi.
Pstrągi łowię trzema sposobami. Dziś podzielę się z Wami informacjami jak dobieram sprzęt i przynęty do tego typu łowienia. Dodam, że ten sam sprzęt używam do obławiania niewielkich rzek w których są pstrągi.
Moje łowiska
Zacznę od krótkiego opisu jezior w których wędkuje. Są to wielkie jeziora, o charakterze polodowcowym. Oznacza to, że mają bardzo urozmaiconą linię brzegową z wieloma zatoczkami i cyplami. Jest też na nich bardzo duża ilość wysp i podwodnych, kamiennych raf. Te wszystkie miejsca są potencjalnymi stanowiskami pstrągów, które patrolują uskoki dna w ich pobliżu.
Aby je poprawnie obłowić, stosuje metodę spinningową. W takich miejscach jest skuteczniejsza od lekkiego trollingu, o którym napiszę następnym razem. Przewaga spinningu polega na tym, że możemy posłać naszą przynętę nawet na wodę głęboką na 50 cm. Tam może być nawet ryba długości 60+! Generalnie w Irlandii łowi się duże pstrągi. Jest to jedno z miejsc na świecie, gdzie 50-55 cm pstrąg jest normą i nikt z miejscowych nie uważa go za wielka rybę...
Mimo to, wielkość tutejszej przeciętnej ryby zobowiązuje. Sprzęt musi być perfekcyjnie dobrany. Ten sezon postawił przed nim jeszcze większe wymagania. Woda w jeziorach, po deszczowej zimie, jest bardzo wysoka. Zalane są nadbrzeżne drzewa. Miejscami jest tam nawet ponad metr wody, więc nietrudno się domyślić, że pstrągi wykorzystają te nowe żerowiska. Efekt jest taki, że trzeba posyłać przynętę bardzo precyzyjnie z dryfującej łodzi między gałęzie. Do tego trzeba brać poprawkę na wiatr, który jest warunkiem koniecznym przy tak płytkim łowieniu dużych ryb. Moje starsze wędki nie nadają się do takiego łowienia.
Wędziska, moje wobki i plecionki
W opisanych miejscach i okolicznościach potrzebna jest szpada, czyli wędzisko o bardzo szybkiej akcji i dobrym, najlepiej niemal pełnym ugięciu. Powodów jest kilka, po pierwsze takim kijem rzuca się bardzo precyzyjnie - wędzisko nie lata na wszystkie strony po nawet mocnym zarzucie (szybko gaśnie – przyp. WP). Drugi plus takiego wędziska, to możliwości jakie mamy podczas prezentacji przynęty. Muszę tu wspomnieć, że łowię w jeziorach woblerami, które sam zaprojektowałem i wykonałem. Są to przynęty dalekiego zasięgu i mimo, że mają własną prace podczas wolnego ściągania, to zdecydowanie są to woblery do techniki prezentacji twitch. Właśnie ten sposób prezentacji przynęty najlepiej sprawdza się na jeziorowych pstrągach. Trzecia, niezbędna cecha dobrego wędziska do takiego łowienia, to zasięg rzutu. Aby go uzyskać kij musi się odpowiednio załadować podczas wymachu, aby posłać przynętę tam, gdzie potrzebuję. Minimalny dystans to 25-30 metrów woblerem o wadze 2-3 g. Nie jest to łatwe zadanie dla twórców sprzętu wędkarskiego. Szybka wędka, która jest mocna, dobrze się ładuje, szybko (gaśnie) przestaje miotać się na boki po rzucie, a do tego poprawnie prezentuje (w znaczeniu agresywnie) twitchowe woblery. To wszystko sprawia, że niewiele wędzisk nadaje się w 100% do tego łowienia.
Sprawdziłem w ostatnich sezonach sporo dostępnych na rynku modeli. Dziś mogę Wam podpowiedzieć dwa pewniaki. Za oba ręczę swoim słowem!
Pierwszym łowię od 2 sezonów i jest to ProGuide X dł. 198 cm, c.w. do 21 g. Drugi, to również ProGUIDE X, tylko nieco dłuższy – 213 cm, c.w. do 25 g. Oba wędziska o akcji X-Fast, świetnym wyglądzie i spełniające wszystkie powyższe wymagania! Muszę napisać, że są to wędziska idealne do tej roboty, ale dopiero w połączeniu z odpowiednią plecionką. Tak, bez niej nie dałbym rady! Mam dwie ulubione. Pierwsza to NANO CLEAR 8, a druga - SILK TOUTCH 8X NEON (supermiękka i gładka). Obie o średnicy 0,08 mm. Używam je nie tylko na pstrągi, ale również na sandacze, okonie i szczupaki – oczywiście średnice są odpowiednie do technik i wielkości ryb. Bardzo odpowiadają mi długości tych linek. Odpowiednio 135 m i 150 m sprawia, że można je używać przez długi okres. Wystarczy po pewnym czasie przewinąć je na drugą stronę (na szpuli kołowrotka). W moim wypadku bywa, że mam je nawet 2 sezony, a jestem na wodzie dużo częściej niż przeciętny wędkarz (ponad 250 dni w roku). Plecionkę nawijam na najlepsze moim zdaniem obecnie kołowrotki w ofercie Dragon do takiej techniki łowienia. Są to modele Team Dragon Z i Team Dragon X. Oba wykonane z duraluminium, co spowodowało, że czuje się w nich niesamowitą moc i jednocześnie nieprzeciętną lekkość pracy, która spotykana zwykle jest w dużo droższych kołowrotkach. Na koniec zestawu oczywiście metr fluorocarbonu, dobra agrafka i sprzęt jest gotowy!
Jacek Gorny
www.fishingireland.pl