Chcę podzielić się z Wami pewnym praktycznym rozwiązaniem. Niejeden z Was korzysta zapewne z komina wędkarskiego. MegaBAITS w swojej ofercie posiada również takowy produkt, który jest przyjemny, lekki, i - co ważne - wykonany z oddychającego materiału. Cechuje go unikatowy, "karpiowy" design, który pojawił się już w kolekcji koszulek. Sposobów na wykorzystanie komina jest tyle, ile wędkarskich potrzeb i pomysłów!
Jego pierwszym i podstawowym zadaniem jest ochrona szyi przed zimnem. To taka "klasyka" stosowania komina na co dzień, nie tylko w wędkarstwie. Jednak na tym nie koniec. Pogoda jest obecnie bardzo chwiejna i podczas jej gwałtownych zmian zmieniają się potrzeby, a co za tym idzie - pojawiają nowe pomysły. Z wietrznej pogody i chłodu, jaki panował w cieniu od wczesnego poranka, w ciągu kilku godzin pogoda zmieniła się o 180 stopni i nastąpiło duże ocieplenie. Słońce wyjrzało zza koron drzew, a już po pierwszych promieniach słońca muskających czubek mojej głowy zamarzyłam o jej osłonięciu. Pomijając aspekt komfortu chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć skutków przegrzania słonecznego czy też najgorszego stanu, mianowicie mowa tu o udarze słonecznym. Szybko dostosowałam się do nowych warunków. Komin z szyi zasunęłam na głowę by osłonić się od słońca, jednocześnie chroniąc kark przed opaleniem. Brak czapki również możemy zastąpić kominem. Wielu wędkarzy ma dłuższe włosy, nie mówiąc już o wędkujących kobietach. Dla zwiększenia komfortu, gdy wiatr zaczyna chłostać twarz końcówkami włosów, przysłaniając wzrok, wchodząc w oczy, bądź chcąc też uchronić fryzurę przed wkręceniem w tryby (co zdarzyło mi się niegdyś na wspólnym wędkowaniu z łodzi) komin może posłużyć jako opaska lub nawet gumka na włosy. Myślę, że każda kobieta doskonale wie, o czym mówię, również ze swojego doświadczenia.
Podczas zwiększonej aktywności fizycznej zwijając komin w rulon można zastosować go do osłonięcia uszu przed wiatrem, pozostawiając czubek głowy wolny od wszelkich materiałów ułatwiając przy tym odprowadzanie ciepła. Z takich pomysłów, dość innowacyjnych, było wykorzystanie mojej chusty do przeniesienia kulek proteinowych gdy podczas nęcenia oryginalne opakowanie uległo zniszczeniu. Zawiązałam zatem dno komina na supeł i kulki wsypałam do powstałego worka. Nie polecam jednak tego rozwiązania szczególnie do śmierdziuchów, bo później komin nie nadawał się do użycia, aż do momentu wyprania w detergencie... Strasznie cuchnął kulasami ;)
Jak widzicie - ilu jest wędkarzy, tyle potrzeb, a ogranicza nas tylko wyobraźnia :D
Magdalena "Szpula" Szypulska