Późna wiosna i początek lata to zdecydowanie czas spławika i wędkarzy spławikowych. Warunki pogodowe w tym roku nas nie rozpieszczają, nie raz zmuszeni zostaliśmy do ucieczki przed deszczem.
Gdy przy tej zmiennej pogodzie brania są dość słabe, ryby chimeryczne, a nad wodą szaleje zawierucha utrudniająca opanowanie lekkiego spławika, wtedy warto sięgnąć po delikatną wersję feedera (quiver). Początkowo uparcie dzierżyłam odległościówkę z serii MegaBaitsTactix. Brania były ledwo zauważalne. Nie poddałam się, spróbowałam "dobrać się" do ryb z innej strony, gdyż wiem, że ich nie brakowało w zanęconym łowisku. Wyjęłam lekki feeder, a dzięki tej decyzji udało mi się złowić wiele ładnych okazów płoci. Zameldował się na wędce również niejeden spory krąp, ale także zaobserwowałam delikatne brania bardzo drobnych ryb takich jak okonki a nawet uklejki. Quiver Mega Baits Combat nie przepuści żadnego brania i co najważniejsze, nie pozwoli się nudzić. Na ten wyjazd przygotowałam zanętę ukierunkowaną pod połowów lina i karasia, głównie z uwagi na przyjemny ziołowy aromat i neutralną barwę. Mieszankę wzbogaciłam odrobiną zielonej, karasiowej zanęty, dorzuciłam niewielką ilość zalanej atraktorem kukurydzy i garść pinki. Na pierwsze brania nawet nie trzeba było długo czekać, gdyż ryby pojawiły się ledwo co po zarzucie zestawu. Stosunkowo krótkie wędzisko (3,00 m) pozwoliło mi sprawnie operować nim pod gałęziami drzew, a jego delikatna konstrukcja umożliwia wędkowanie przez cały dzień bez zmęczenia ręki, ciesząc się doskonałym czuciem ryby podczas emocjonujących holi, a brania były niezwykle energiczne dostarczając mnóstwa satysfakcji!
Magda Szypulska