Woblerami tłiczowałem (ang. twitching – szarpać, drgać) od samego początku mojej przygody ze spinningiem. Oczywiście, wędkując w rzekach, najczęściej prowadziłem przynęty dość jednostajnie, ale gdy nie miałem brań, zaczynały się kombinacje: lekkie podszarpywanie szczytówką podczas pracy woblera pod prąd, mocniejsze szarpnięcia podczas pracy przynęty prowadzonej z prądem.
Ten system sprawdzał się przede wszystkim na pstrągach, rzecznych okoniach i szczupakach, a tłiczowanie było takie, na jakie pozwalały ówczesne przynęty. Czasy się zmieniły, na rynku pokazało się mnóstwo woblerów przeznaczonych do typowego rzecznego i jeziorowego tłiczowania.
Pod koniec sezonu łososiowego i pstrągowego w Irlandii (sezon na łososie kończy się w hrabstwie Kerry ostatniego dnia września, a pstrągi i trocie można łowić do 12 października) dwa pełne dni przeznaczyłem na testowanie nowych woblerów w ofercie Dragona od Strike Pro. Wyniki tych testów przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Pierwszy dzień spędziłem nad niewielką rzeczką z dużą populacją małego pstrąga oraz trafiającymi się od czasu do czasu, całkiem fajnymi, jak na Irlandię trotkami oraz łososiami. W tym dniu łowiłem kijem Dragon CXT CrossForce CF-X 2,75 7-28g. Spinningiem tym, w wersji testowej rzucałem już kilka lat temu. Tym razem również się na nim nie zawiodłem. Świetnie wykończony, cięty kij, nie gubiący ryb podczas holu. Łącznie złowiłem kilkanaście pstrągów, małą trotkę i nie zaciąłem w tempo silnego uderzenia sporej ryby (jakiej - nie wiem). Woda w rzece była sporo podniesiona i niezbyt przejrzysta, a wędkowanie musiałem kończyć podczas potężnej ulewy i wzbierającej w szybkim tempie rzece. Drugi dzień zastał mnie nad dużą rzeką, w której złowiłem już kilka przyzwoitych, rzecznych potokowców, fajnych troci oraz wielkich, srebrnych łososi.
Tego dnia do dyspozycji miałem dwa spinningi. Wspomniany wyżej CrossForce do większych przynęt oraz ProGuide 2,20 do 18g. Wędkowanie zaczynam poniżej malowniczego mostu. W ręku ProGuide, a na końcu agrafki Strike Pro Beta Minnow. Pierwszy rzut i od razu „łup” - na brzegu melduje się pierwszy pstrąg. Zaczęło się dobrze, szczęście ewidentnie mi sprzyjało. Woda w rzece była lekko podniesiona i minimalnie trącona, czyli warunki wręcz idealne w mojej ocenie. W kolejnej rynnie, w obrotówkę prowadzoną CrossForce’m uderza przyzwoity pstrąg (następna bankowa miejscówka pstrągowa). Pierwszy rzut zaowocował w kolejnego pstrąga na woblera Strike Pro. Z każdego miejsca złowiłem przynajmniej jedną rybę. W końcu dotarłem do miejscówki, gdzie wcześniej złowiłem już sporego pstrąga, trotkę, a rok temu straciłem łososia. Stojąc przed ogrodzeniem z drutu kolczastego rzucam Strike Pro za wielki głaz obmywany przez nurt rzeki. Obrót korbki, szarpnięcie ProGuidem i bum! Siedzi spora ryba. Seria wysokich wyskoków, potężne młyny i już wiedziałem, że to piękny potokowiec. Przecisnąłem się pod ogrodzeniem z drutu kolczastego odgradzającego pastwisko od rzeki i sprawnie podbieram pstrąga w spory, trociowy podbierak również od Dragona. Strike Pro oczywiście wypada z pyska ryby w siatce. Śliczny, waleczny pstrąg potokowy. Szybki pomiar – 54 cm, seria fotek i pstrąg szybko wraca za swój głaz. Wymarzony koniec sezonu!
Mogę już wracać do domu, ale kątem oka widzę na zakręcie rzeki powyżej mnie spław dużego łososia. Szybko obchodzę stanowisko ryby. W ręku ciągle trzymałem lekkiego ProGuida, niewiele myśląc posyłam Strike Pro powyżej miejsca w którym pokazał się łosoś. Dwa obroty korbką i... siedzi!!! Wielki łosoś szaleje na delikatnym zestawie. Odjeżdża kilka razy po kilkanaście metrów, skacze, jeździ na ogonie, z impetem wali ogonem w napiętą linkę. Piękny, srebrny Salmon, wszedł do rzeki najdalej kilka dni temu. Znowu przeciskam się pod ogrodzeniem i przygotowuje podbierak. Nie miałem zbyt wielkich nadziei na wygranie pojedynku z tym łososiem. Delikatny kij, niewielkie kotwiczki, w które uzbrojony jest wobler stawiają mnie względnie na przegranej pozycji. Powoli holowałem rybę w kierunku podbieraka. Co prawda dwa razy uciekł na jego widok, ale za trzecim razem udało mi się zapakować go do siatki! Łosoś miał prawie 80 cm! To mój trzeci, co do wielkości Salmon w życiu i trzecia duża ryba z tej rzeki. Jestem w szoku, że kotwiczki woblera wytrzymały tak forsowny hol. 7 cm Beta Minnow wygląda bardzo niepozornie w wielkim pysku ryby. Co ciekawe, kotwiczki nie są porozginane! Bez żadnych zniekształceń przetrwały hol łososia. Ta tym kończę wędkowanie. To ostatni wypad nad łososiowa rzekę w 2020 roku. Podczas pierwszego dnia nad rzeką, na wysokiej i mętnej wodzie dobrze sprawdził się 7 cm, neutralny Jumper Strike Pro (5,2g). Bez trudu posyłałem przynętę dokładnie tam, gdzie chciałem, i to przy silnym wietrze oraz padającym deszczu. Jumper pracuje dość agresywnie, co okazało się pożądaną cechą przy podniesionym stanie wody. Drugiego dnia znacznie lepiej spisały się neutralne Beta Minnowy. Mają oszczędniejszą pracę, zwłaszcza podczas podciągania pod prąd. Ważą w wersji neutralnej solidne 5,5g. Wszystkie przynęty Strike Pro wykonane są z największą starannością. Mają bardzo dobrej jakości kotwiczki. Każda seria posiada wbudowany system rzutowy, co w dużej mierze wpływa na długość i celność rzutów. Stabilnie zachowują się w wodzie nawet podczas nawet bardzo agresywnego prowadzenia.
[Cała oferta woblerów Strike Pro: PDF]
Najwięcej pstrągów złowiłem na Strike Pro w kolorze imitującym pstrąga (kod 620T). Według mnie ten wariant malowania najbardziej przypomina spływające do oceanu smolty łososia, którymi objadają się duże pstrągi. Właśnie na Beta Minnowa w kolorze 620T złowiłem 54 cm potokowca. Kolejny skuteczny kolor to A210-SBO-RP. Bardzo przypomina kolejny przysmak pstrągów, strzeblę potokową. W takiego właśnie Beta Minnowa uderzył mój łosoś. Całkiem skuteczny na pstrągi był również złoty kolor z czerwonym brzuszkiem (kod 612T).
Zdecydowanie preferuję Strike Pro w wersji suspending, czyli neutralnej. W bardzo płytkich rzekach, czy miejscówkach -sprawdzają się wersje pływające, a w głębokich dołach - wersje tonące. Jeżeli chodzi o rozmiary woblerów, nie schodzę poniżej wielkości 6-7cm. Umiejętne prowadzone sprowokują do uderzenia każdej wielkości pstrąga. Jeżeli ryba nie będzie chciała zjeść woblera, na pewno będzie chciała przepędzić intruza ze swojego stanowiska. Większa przynęta to szansa na sprowokowanie większego pstrąga strzegącego swojego terytorium. Ale też większy zasięg i celność rzutów. W kolejce do przetestowania czekają dużo większe wersje Mustang Minnow, Jumper i Inquisitor. Jednak morskie bassy w oceanie ciągle żerują na rozległych płyciznach. Ale już niedługo jesienne sztormy przegonią je na głębszą wodę, gdzie przy pomocy 11-15 cm woblerów Strike Pro dobiorę im się do skóry!
Tomasz Ekert
Team Dragon