Testerzy relacjonują

Boleniowe strategie z Dragonem

Październik, początek jesieni, a co za tym idzie, czas boleniowych żniw. Tych najpiękniejszych (w moim mniemaniu), bo na końcu zestawu nierzadko siadają duże i odpasione osobniki.

Obecny sezon jest już trzecim, kiedy moim podstawowym orężem na jesienne bolenie jest wędzisko Team Dragon Z-series o następujących parametrach: 2.75 m; 4-18 c.w.; akcja fast. Jednak przy nim nie będę się na długo zatrzymywać, gdyż pisałem o nim już niejednokrotnie, a ewentualnych zainteresowanych odsyłam do tych publikacji w poniższych tytułach:

Wspomnę może tylko, w jakich sytuacjach z niego korzystam, gdyż są momenty, kiedy odkładam "zetkę" i sięgam po zupełnie inne wędzisko:

  • klasyczne "palenie korby" lub inna prezentacja przynęt do tego przeznaczonych,
  • przydenne, powolne prowadzenie cięższych woblerów przystosowanych do przeczesywania głębszych fragmentów łowiska,
  • przypowierzchniowe obławianie bezsterowymi woblerami.

Generalnie, "zetką" łowię niemal cały czas, z jednym wyjątkiem. A tym wyjątkiem są bezsterowe woblery pozbawione pracy własnej. Ową pracę nadaje im się z pomocą nieustannego drgania wędziskiem przy użyciu samego nadgarstka. A jest to nic innego, jak tzw. powierzchniowy twitching. Początkowo robiłem to "zetką", jednak szybko stwierdziłem, że do takiej "zabawy" będzie potrzebna "podlodówka", "wykałaczka", czyli wędzisko, które jest do tego stworzone i sprawi, że po całym "drgającym" dniu, nadgarstek nie będzie do wymiany, ba, nie będzie nawet jakoś szczególnie zmęczony. Gdy zdecydowałem, że potrzebuję do łowienia boleni krótkiego, lekkiego i delikatnego spinningu, wyciągnąłem z wędkarskiej garderoby "zapałkę". A dokładniej, kij Dragona z serii CXT, model MS-X MicroSpecial, o parametrach: 1.90 m; 1-10 c.w.; akcja med-slow. Jest to najlżejszy kijaszek z całej serii, bo ważący zaledwie 85 gramów. W ręce właściwie go nie czuć.

Zacząłem chodzić za boleniami z dwoma spinningami i gdy chciałem "przytłiczować", sięgałem po ten kijek, który, wydawać by się mogło, nie ma racji bytu na Odrze i - gdyby tego było mało - przy połowie rap. Jednak moje obawy okazały się w dużej mierze bezpodstawne, gdyż ta "wykałaczka" świetnie poradziła sobie z pięknymi boleniami, o czym pisałem w artykule "MS-X niczym zapałka w Odrze". W międzytamiach nie trafiłem na bolenia, któremu by ten kijaszek nie podołał. Egzemplarze w okolicach 60 cm są wyciągane w sposób ekspresowy. Przy ciężkich i silnych osobnikach powyżej 75 centymetrów także sobie radzi, jednak takie ryby w połączeniu z klatkowymi prądami wstecznymi potrafią wygiąć blank po samą rękojeść. Co prawda nie sprawia to problemu, jednak wtedy ulatuje komfort psychiczny, uspokajający nas, iż mamy w dolniku rezerwy mocy.

MS-Xowa "zapałka" ograniczała moje poczynania z twitchingowymi przynętami w takim sensie, że miałem niemałe obawy, czy łowienie w głównym odrzańskim nurcie to dobry pomysł. W basenach nie było z tym problemu, ale bałem się, że nie zatrzymałbym na tym kijku odjazdu 4-5 kilogramowej rapy, która wzięłaby na środku rzeki. Nawet tego nie sprawdzałem, tylko... zacząłem przeglądać, po raz chyba setny, katalog DRAGON 2020 i finalnie, mój wybór padł na... "wykałaczkę" o podobnych parametrach, jednak z inną akcją blanku. A kto miał do czynienia z różnymi spinningami, ten wie, że ciężar wyrzutowy w jednym blanku do 20 gramów, nijak ma się do ciężaru wyrzutowego do 20 gramów w innym blanku. I wcale nie dlatego, że ktoś je źle opisał, tylko dlatego, że te wędziska charakteryzują się zupełnie inną "ciepłotą" blanku, co sprawia, że przy takiej samej gramaturze wyrzutu zachowują się zupełnie inaczej. Moim celem było zachowanie "mikroskopijności", abym mógł swobodnie godzinami pracować nadgarstkiem, a jednocześnie, bez ryzyka posyłać przynęty nie tylko w spokojne klatki, ale i w sam nurt królowej rzek zachodniej części kraju. Ostatecznie, wybór padł na wędzisko z tej samej serii (CXT), a dokładnie na jednoczęściowy model SF-X SuperFast o parametrach: 1.95 m; 1-10 c.w.; akcja Fast. Natomiast uzupełnieniem jest kołowrotek Team Dragon SL wielkości 2500 (Team Dragon SL FD1125i), plecionka Dragon HM8X FORTE o średnicy 0,10 mm, w kolorze szarym, żyłka (jako przypon) Dragon HM80 o średnicy 0,182 mm oraz agrafka Dragon SPINN LOCK.

Tak to sobie wymyśliłem, a "gięcia" na sucho utwierdzają mnie w słuszności obranego kierunku, gdyż różnica między obydwoma blankami do 10 gramów wyrzutu jest wyczuwalna i nowy nabytek powinien spełnić swoje zadanie. Nie ma "jednostajnej ciepłoty" jak w blanku Med-Slow i wyraźnie czuć różnicę między czułym szczytem, a mocnym dołem. Czy tak też będzie w praktyce i nowy kijek poradzi sobie z nurtowymi boleniami? To się okaże niebawem i na pewno podzielę się tym z Wami w następnym artykule.

Mariusz Drogoś