Nie jest rzeczą tajemną, iż późnojesienne, zimowe, czy wczesnowiosenne wędkowanie to najczęściej łowienie delikatnie biorących ryb. I Dragon ma na ten okres ciekawą propozycję dla fanów feedera.
Owszem, także i w okresie lata, czy wczesnej jesieni - kiedy woda jest ciepła, a żerujące ryby robią to intensywnie, co przekłada się na mocne brania i pewne zacięcia się w haczyki - zdarzają się dni, w których sygnalizacja brania jest wręcz niezauważalna, jednak są to raczej sytuacje wyjątkowe. Natomiast w okresie, gdy woda jest zimna, normą są brania delikatne i bardzo delikatne. To wymusza na nas nie tylko zastosowania cienkich linek, małych haczyków czy czułej szczytówki w feederze, ale również odpowiedniej pracy wędziska, która zapobiegnie gubieniu w trakcie holu, delikatnie zapiętych ryb.
I właśnie takie wędziska do metody drgającej szczytówki ma w swojej ofercie Dragon. Delikatne, czułe, lekkie i świetnie trzymające najsłabiej zapięte ryby. Konkretnie mam na myśli serię BLACK SHADOW. A jeszcze konkretniej - dwie najdelikatniejsze propozycje, gdyż na pochylenie się nad tymi mocniejszymi (do 120 i do 150 gramów wyrzutu) przyjdzie czas kiedy indziej...
"Szybka muchówka"
Te dwa interesujące nas modele, to parametry: 3,30 m; c.w. do 60 g oraz 3,60 m; c.w. do 80 g. Są naprawdę lekkie, gdyż każdy z nich waży mniej niż 200 gramów. Jeśli chodzi o akcję, to opisane są, jako fasty, jednak moje osobiste odczucia są nieco inne i moje prywatne nazewnictwo ich akcji to "szybka muchówka".
Już przy samym przygotowaniu się do rzutu, pod ciężarem samego koszyka zanętowego, przechodzą w głębokie ugięcie blanku i początkowo wydawać by się mogło, że jest to kij mocno przeciążony i nie będzie z czego wyrzucić zestawu, jednak... jest to tylko wrażenie, bowiem w końcowej, dolnej części blanku, drzemie naprawdę duży zapas mocy, co powoduje, że mimo dużego ugięcia już przed wymachem, naprawdę jest z czego "wystrzelić" zestaw. Ugięcie wędziska pod zestawem gotowym do wyrzucenia jest duże, jednak własna nazwa "szybka muchówka" wzięła się z tego, iż mimo niesamowitej "ciepłoty" blanku, nie jest on wcale tak wolny, jak należałoby się tego spodziewać.
Potrzebowałem czasu...
Przyznam szczerze, iż z początku byłem dość sceptycznie nastawiony do tego feedera, gdyż kilkunastoletnie przyzwyczajenie do jednego kija o zupełnie innej akcji zrobiło swoje. I męczyłem się przy pierwszych rzutach. Jednak z każdym wyrzutem i kolejnymi wyholowanymi rybami, zacząłem się przekonywać do takiej pracy wędziska, "dogadując" się z nim coraz bardziej. I przyszedł czas, w którym zacząłem "rozumieć" ten kij, a to z kolei przełożyło się na wspaniałą współpracę i łowienie tą "szybką muchówką" jest dla mnie dziś wielką przyjemnością. Teraz, kiedy już wiem, jakiego ten blank wymaga zachowania od wędkarza - tak przy wyrzutach, jak i w trakcie holu - jest to mój pierwszy wybór, gdy nie potrzebuję skorzystania z mocniejszej wędki, wyjmując z pokrowca lekki feeder. Przy dużym ugięciu w trakcie wyrzucania przynęty szybkość blanku jest zaskakująca, trzeba tylko się przekonać do tego, iż wcale nie trzeba go w tym aspekcie (rzutu) traktować, jako kij miękki. Wówczas rzucanie tym wędziskiem to sama frajda.
Rekomendacja to tylko... rekomendacja.
W katalogu możemy wyczytać, iż te najdelikatniejsze modele są rekomendowane do metody, czyli przede wszystkim do łowienia w wodach stojących. Jednak... to tylko rekomendacja i te kijki świetnie sobie radzą także w rzece z zastosowaniem koszyka zanętowego. Osobiście na co dzień, używając najdelikatniejszego kijka (do 60 gramów), korzystam z niego właśnie w rzece. A dokładniej w Odrze. Co prawda najczęściej są to międzytamia przy niskim stanie wody, gdzie uciąg raczej jest znikomy, aczkolwiek, zdarzyło mi się tym wędziskiem łowić brzany na spokojnych napływach. Jednak, jak wspomniałem przed chwilą, najczęściej posyłam tym wędziskiem zestawy w spokojne baseny, gdzie mogę tylko nieznacznie napiąć główną żyłkę, aby czuła szczytówka, nie gięła się zbyt mocno i nie traciła swoich walorów, gdyż mając w łowisku „markotne” ryby, na tym właśnie mi zależy - aby nie pominąć najdelikatniejszych brań.
Delikatnie zapięta ryba to nie problem.
Trochę się rozpisałem, nie do końca skupiając się na tym, co jest tytułem owego tekstu, jednak już to poprawiam. Bardzo czuła szczytówka pozwala maksymalnie delikatnie napiąć żyłkę, co powoduje, iż "ustawianie" jej ugięcia nie równa się z jednoczesnym przemieszczaniem się, zalegającym na dnie łowiska, lekkim koszykiem zanętowym, co przy sztywniejszych szczytówkach jest często niemałym problemem. Tak więc delikatnie biorąca, uważna ryba, nie wyczuje tak łatwo "szczytówkowego oporu" i będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że zbyt szybko wypluje przynętę. Z kolei brak nagłego przesztywnienia w przejściu z elementu szczytowego na środkowy to rzecz, która zapobiega ewentualnemu wyrwaniu rybie haczyka z pyszczka, jak i pozwala wyholować nawet najdelikatniej zapięte egzemplarze. Wybitnie ciepła akcja w górnej części powoduje, iż każde szarpnięcie się ryby, jest w maksymalnym stopniu tłumione przez "pływający" blank. Jest to nieocenionym plusem przy łowieniu ryb w zimnej wodzie. A także przy holowaniu - już bez względu na porę roku - takich gatunków, jak chociażby jazie, czy rozpióry, które słyną z tego, iż uwielbiają się spinać w trakcie holu, a zwłaszcza tuż przed podebraniem. Osobiście przekonałem się, że stracić rybę na tym wędzisku, to nie taka prosta sprawa.
Nie tylko zima.
Oczywiście tytuł mówi o "zimowym feederze", jednak nie oznacza to, że tym wędziskiem łowię tylko wtedy, gdy woda w rzece Odrze jest zimna. "Blakszadołem" operuję przez cały rok i tak niestraszne mu są małe marcowe płotki, jak i grube letnie kleniowe pięćdziesiątki, które w ułamku sekundy potrafią zabrać nie tylko tak lekki feeder, jakim jest bohater tekstu. Jednak odpowiednie podpórki załatwiają ten problem i bez obaw o utratę kija łowię klenie tym wędziskiem z pełną premedytacją. W moim przypadku tymi odpowiednimi podpórkami są... podpórki sumowe - co widać na jednym ze zdjęć; dają mi one ten komfort, iż nie muszę już się obawiać o kolejny feeder w wodzie.
Nie tylko zima, jednak to właśnie o tych porach roku, kiedy woda jest zimna, a ryby pobierają pokarm bardzo delikatnie, walory tego kijka okazują się być niezastąpione, a przewaga na "zwykłymi" feederami jest wtedy jakby bardziej widoczna. A to dlatego, że wtedy te delikatne brania i zapięcia za przysłowiową skórkę, są na porządku dziennym.
Mały, ale pomocny szczegół.
Na koniec, tak króciutko, chciałbym jeszcze zauważyć, iż w tych wędziskach jest coś, czego w wielu... nie ma. Jest to mały szczegół, drobiazg, ale jakże pomocny. Są to... opisy na szczytówkach, dzięki którym bezbłędnie i bez straty czasu, dobierzemy odpowiednią do panujących warunków, końcówkę naszego feedera.
Mariusz Drogoś
Team Dragon