Długo zwlekałem z sięgnięciem po najnowsze HMy… Jednak w końcu stało się i chyba przepadłem, bo zasmakowanie w „dragonowym mercedesie” sprawiło, że ciężko będzie sięgnąć po coś innego, przynajmniej na razie, dopóki nie nacieszę się tymi patykami. Tak; patykami - liczba mnoga, ponieważ doposażyłem się w cztery modele, które w zupełności wystarczają, aby dobrać się do niemal wszystkich gatunków drapieżników.
Pierwszym modelem, który ma już za sobą hole naprawdę pięknych sandaczy, jest „jednoskład” HM62X o długości 1,98 m, cw. 10-25 g i o wadze zaledwie 115 g. Wędzisko to dzięki lekkości, „ciętości” i idealnemu ugięciu stanowi sandaczowy ideał do obsługi średnich przynęt.
Drugi model, który jest dla mnie uzupełnieniem poprzedniego wędziska i obsługuje mniejsze
i lżej obciążone przynęty to model 1,98 m o cw. 7-21g. Wędzisko to jest idealną propozycją do lekkiego "sandaczowania”, aczkolwiek spokojnie uzupełni też okoniowy arsenał na głęboką wodę. Czułość tej wędki pozwala wyczuć nawet najdelikatniejsze muśnięcia
i - co najważniejsze -pracę niemal każdej przynęty; mam wrażenie, że czuję nawet to, w którą stronę wychyla się mój wabik ;)
Trzeci model w moim "hmkowym" arsenale to dwuskład o długości 1,95 m i cw. 18-35 g. Jest to model, którym obsługuję średnie i całkiem duże przynęty z przedziału 12 – 17 cm; idealna propozycja do szczupakowo-sandaczowych wojaży. Co ważne – choć może nie powinienem o tym wspominać – „kijek” ten doskonale obsługuje również przynęty przekraczające górną granicę ciężaru wyrzutowego, co czyni zeń jeszcze większy uniwersał do średnio-ciężkiego łowienia. Zapas mocy jest niebywały, a przyłowy są mu niestraszne. Mój patyk ma
za sobą hol kilku sumków, które ogarnął z łatwością.
Czwarty model, choć najlżejszy, nie znaczy, że daje mniej frajdy. Mój okoniowi "hmkowy" hi-end to wędzisko 1,90 m o cw. 3-12 g. Kijek ten daje tyle radości z okoniowej zabawy, jest tak czuły i delikatny, tak doskonale trzyma okoniowych "wojowników”, że nie wyobrażam sobie delikatnego okoniowania bez tego wędziska.
Mam nadzieję, że zima pozwoli i w końcu powyginam trochę moją HMową „dwunastkę” pod kropkowańcami. A wiosną i latem ruszę z moim nowym arsenałem na sandaczowo-szczupakowe potyczki.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Łukasz Adamiak