Testerzy relacjonują

Pas biodrowy Street Fishing - ulgą dla pleców

Spinningowanie w ciepłe dni było dla mnie w pewnym sensie od zawsze problematyczne. Ale spapugowałem od Sebastiana Reja nabycie pasa biodrowego i... problem zniknął!

Co kryje się pod pojęciem "ciepłe dni"? Ano, w moim przypadku, jest to wiele jesiennych wypraw nad wodę, gdyż jestem zimnolubny: dobre spanie zaczyna się u mnie, gdy temperatura powietrza w nocy ma nie 15, a raczej 5 kresek powyżej zera (im mniej, tym lepiej), a komfort termiczny przy "rozgogolonym spinningowaniu" jest przy temperaturze nieznacznie przekraczającej 10 stopni.

Z roku na rok nie tylko październikowe, ale i listopadowe dni potrafią być coraz cieplejsze, a to oznacza nic innego, jak chodzenie brzegiem rzeki w krótkich spodenkach, a także i krótkiej koszulce, a często nawet i bez niej. Noszenie plecaka w takich warunkach jest uciążliwe, a zostawianie go u podstawy ostrogi i skradanie się bez niego jest niestety również uciążliwe, a to dlatego, że nie pomieszczę w spodenkowych kieszeniach wszystkich drobiazgów, które mogą przydać się w każdej chwili (pudełko z przynętami, agrafki, żyłka do wymienienia przyponu, nożyczki, szczypce, itp.). Załadowanej kamizelki raczej nie noszę, gdyż nawet niewielki ciężar ściągający ciało do przodu wpływa negatywnie na zniszczone plecy, które bardzo szybko się buntują. I tak, przez wiele wypraw, gdy było za ciepło na chodzenie poubieranym, często skradałem się ze spinningiem w jednej dłoni, a pudełkiem z przynętami i innymi drobiazgami, w drugiej dłoni. Jednak takie łowienie to wątpliwy komfort.

Podpatrzenie sebastianowej "garderoby"

Nierzadko wędkuję z kolegą Sebastianem, u którego od jakiegoś czasu widzę na biodrach zapięty pas biodrowy. Z początku, przyglądałem się temu "pojemnikowi" z dystansem, ale widząc swoje męczarnie w trakcie wyżej zobrazowanych sytuacji, a jednocześnie komfort i wygodę u kumpla, pomyślałem, że to wcale nie jest takie głupie i uzupełniając swoją wędkarską garderobę o taki sam pas biodrowy nie tylko odciążę swoje plecy, ale i podniosę komfort swojego łowienia. Jednocześnie będę mógł w ciepły dzień "paradować" nad wodą bez koszulki, a także skradać się do miejscówek z wolnym kręgosłupem oraz wszelkimi drobiazgami pierwszej potrzeby, które będą spokojnie czekać na ich ewentualne użycie, właśnie w pasie biodrowym.

Jak to seria Street Fishing = moc materiałów i solidność wykonania

A coś o samym pasie? Zamawiałem go bez obaw o jego trwałość czy jakość wykonania, gdyż posiadam nie jedną, nie dwie i nie trzy rzeczy z tej serii i złego słowa powiedzieć o nich nie mogę. Podobnie jest z opisywanym pasem biodrowym, solidne zamki i mocny materiał, to gwarancja długiej i bezawaryjnej "współpracy".
Jeśli chodzi o walory użytkowe, to... pełen "majstersztyk". Absolutnie każdy centymetr powierzchni, został zaadaptowany; wykorzystany na imponującą ilość kieszeni, a nawet i powierzchnia największej z nich została "przyozdobiona" w 3 osobne "pomieszczenia". W największej są dwie komory i jest tak pojemna, iż może tak naprawdę pełnić rolę... małego plecaka! Tak, to nie jest przesada! Zmieścimy tam bez problemu pudełko z zapasowymi przynętami, kanapki, a nawet i kompaktowy aparat cyfrowy, aby mieć czym uwiecznić udany połów. Celowo napisałem o zapasowych przynętach, gdyż na najczęściej zakładane pewniaki mamy propozycję w kolejnej kieszeni, która jest otwierana niczym mały barek z "cukierkami". Tymi cukierkami w tym przypadku są przynęty, na które czeka, o całkiem sporej powierzchni, pianka do wbijania woblerowych, gumowych, czy blaszkowych kotwiczek/haczyków. Bez obaw; druga ścianka kieszeni posiada "szybę ochronną", która powoduje, iż nie ma obaw o niechciane wpięcia się ostrych haków w materiał. Ale nie tylko haków, gdyż możemy tam schować "goły" nóż, czy nożyczki. A jeśli pianka w danym momencie nie będzie potrzebna, a będziemy chcieli zwiększyć pojemność kieszeni, to... możemy ową piankę "wypiąć", gdyż nie jest ona zamontowana na stałe, lecz jest na wygodnych rzepach. Następna, trzecia kieszeń, to dobre miejsce na takie drobiazgi, jak telefon komórkowy, klucze od auta, dokumenty lub cokolwiek innego, co będziemy chcieli ze sobą zabrać. Ale to nie wszystko, gdyż - jak wspomniałem wyżej - każdy centymetr powierzchni pasa, został wykorzystany i na "zwężkach" są kolejne dwie małe kieszonki z zamkami, a także dwie siatkowe kieszenie, które posiadają przy "wlocie" gumki ściągające, które w praktyce robią - używając kolokwializmu - kawał dobrej roboty. Większe, wystające rzeczy pięknie trzymają, a mniejsze, które mieszczą się w siatkowych kieszeniach, pewnie są "zamykane" przez owe gumki ściągające, niczym... zamki. Osobiście trzymam w nich klucze i nie mam obaw, że wypadną.
Natomiast sam "pasek od pasa" jest wyposażony w duży, solidny zatrzask, a regulacja samego paska ma nieprawdopodobny zasięg. Zapnie się w nim zarówno osoba o budowie tzw. szczypiorku, jak i rosły człowiek z przysłowiowym arbuzem. Dodatkowo druga strona całego pasa biodrowego, jest wyłożona miękką, przyjemną gąbką - siatką transmisyjną - która pomaga wentylować powietrze między pasem biodrowym, a ciałem wędkarza, co realnie podwyższa komfort użytkowania.

Mariusz Drogoś