Tegoroczna zima chyba opuściła nas już definitywnie. Krótkie wędki i świder już spakowane. Czekają na kolejny sezon.
Tymczasem warto skupić się na wczesnowiosennym łowieniu. Ponieważ większość ryb poławianych metodą spiningową ma teraz okres ochronny, warto poszukać alternatyw. A tych wcale nie jest mało. Oprócz okoni, które - jeśli nie stanowią głównego celu naszych wypraw - mogą być całoroczną alternatywą, warto nastawić się na ryby, które świetnie reagują na sztuczne przynęty, choć nie są klasycznymi drapieżcami. Na przedwiośniu zaczynają intensywnie żerować klenie i jazie, ale naszą przynętą może też zainteresować się agresywna o tej porze roku płoć czy leszcz.
Trzon mojego przynętowego arsenału stanowią niewielkie woblery. Na nich skupię się bardziej w kolejnym tekście, a teraz chciałbym poruszyć zagadnienie głównego oręża, czyli przede wszystkim wędzisk. Stanowią one podstawę naszych zestawów i ich odpowiedni dobór bywa kluczowy. Odpowiednie podanie niewielkiej i czasem niezbyt lotnej przynęty będzie o wiele łatwiejsze przy użyciu blanku o głębszym ugięciu, które ładuje się praktycznie dzięki własnej masie i bezwładności. Taką pracą charakteryzują się blanki muchowe, a ich adaptacja do zastosowań spinningowych jest znana od dawna. Próżno jednak było szukać takich rozwiązań wśród seryjnych wędzisk. Firma Dragon wyszła naprzeciw potrzeb wędkarzy i wprowadziła do swojej oferty dwa modele zbudowane na blankach muchowych. To Flash Slow Lure i Millenium Chubhunter. Oba kija mają ciężar rzutowy opisany na poziomie 0,5 – 8 g. Flash ma długość 2,9 m, zaś Millenium 2,75 m. Różnią się też komponentami, charakterystycznymi dla każdej serii. Co ważne - ich wspólnym mianownikiem jest też relatywnie niska cena, pozycjonująca wędziska w zasięgu praktycznie każdego wędkującego.
Głęboka, praktycznie "kołowa" praca obu blanków pozwala z powodzeniem sięgnąć po kołowrotek (u mnie Team Dragon SL, lub NanoPower 920i) z nawiniętą na szpulę cienką plecionką HM80 v.2. Dzięki takiemu połączeniu nie tylko osiągamy świetne odległości rzutowe, ale mamy zagwarantowane też nietłumione przekazywanie najdelikatniejszych nawet brań, przy jednoczesnym zapewnieniu amortyzacji walczącej, nierzadko płytko zapiętej ryby. Końcowy fragment zestawu stanowi u mnie odcinek niewidocznego pod wodą fluorocarbonu Momoi Shock Leader, który dodatkowo chroni cienką plecionkę przed przetarciami o podwodne przeszkody. Osobiście do tego typu łowienia preferuję nieco dłuższe wędziska, stąd częściej sięgam po model Flash Slow Lure, jednak i przy użyciu Chubhuntera złowiłem sporo ryb i mogę go z czystym sumieniem polecić. Oba wędziska zostały wykonane w sposób bardzo przemyślany – oprócz wspomnianej akcji długość dolnika została tak dobrana, by jednocześnie umożliwić wymachy oburącz i nie ograniczać długości "roboczej" wędki. W połączeniu z niewielkimi i lekkimi kołowrotkami stanowią zgrane, lekkie zestawy, umożliwiające komfortowe, wielogodzinne łowienie.
Ogromnie się cieszę na nadchodzące łowy. Posługiwanie się omawianymi wędziskami dają mnóstwo frajdy. Dodatkowo nigdy nie wiemy, jaka ryba zainteresuje się naszą przynętą, a pamiętać musimy o starym wędkarskim porzekadle, że "małą rybkę wszystko zje". Na szczęście, zarówno Chubhuner, jak i Slow Lure pozwalają zmierzyć się nawet z okazałym, niespodziewanym przyłowem. A już teraz mogę zdradzić, że w najbliższym czasie przybliżę Wam ciekawe propozycje przynętowe, jakim zdecydowanie warto się przyjrzeć. Firma Strike Pro, mimo iż znana głównie z dużych wabików - między innymi na szczupaki - ma w swojej ofercie także przynęty niewielkie, świetnie spisujących się jako tajna, bo jeszcze nieznana broń na "białe drapieżniki".
Z wędkarskim pozdrowieniem
Kamil Zaczkiewicz
Team Dragon/Strike Pro Polska