Wielkimi krokami zbliża się wielkie spiningowe święto, jakim niewątpliwie jest pierwszomajowe otwarcie sezonu na drapieżniki. Jak co roku, miłośnicy spiningu, podzielą się na dwa obozy. Jeden to #TeamBoleń, a drugi #TeamSzczupak.
Ja od wielu już lat majówkę spędzam nad Odrą w poszukiwaniu srebrnych torped, jednak absolutnie nie zapominam o szczupakach. W dzisiejszym tekście skupię się na opisie przygotowań bliższych tym pierwszym, ale spokojnie. W kolejnym wpisie poruszę temat "kaczodziobych", aby i zwolennicy "zębatych" byli ukontentowani.
Już na samym początku zaznaczę, iż wędzisk boleniowych jest na rynku tyle, ilu amatorów połowu tych pięknych ryb. Tak! Definicja wędki boleniowej jest bardzo szeroka. Najważniejsze jest, żeby obsługiwała nasze ulubione przynęty i przede wszystkim "leżała" nam w ręce, wszak przyjdzie nam wykonać setki, jak nie tysiące dynamicznych rzutów. Ponieważ moja rzeka nie należy do najszerszych, a jednocześnie lubię na ciekawym przelewie postawić kleniowego smużaka, moje wędzisko musi pogodzić zarówno te przynęty, jako kompromis dla niewielkich i średnich, relatywnie lekkich, woblerów boleniowych.
Od kilku sezonów używam Team Dragona Z – Series 2,75 m 4-18 g, który przypadł mi do gustu już od pierwszych chwil łowienia. O tym wędzisku powiedziane zostało już bardzo wiele i uważam, że żadna z pochwał nie była przesadzona. Dla wędkarzy chcących wydać nieco mniej, polecam praktycznie bliźniaczo opisanych odpowiedników "Zetki" zarówno z serii Nano Power XT60P v.2, oraz, nieco bardziej spolegliwy blank, jaki znajdziecie w świetnej serii Flash.
Oczywiście użytkownicy cięższych wabików sięgną po solidniejsze wędki. Również łowiący ze środków pływających, wybiorą wędziska z nieco większym zapasem mocy, nierzadko też nieco krótsze niż amatorzy łowów brzegowych. Do tego celu świetnie nadadzą się wędziska serii Nano Power czy tegoroczna nowość w katalogu X-Treme.
Do wędki potrzebujemy także kołowrotka. Przede wszystkim dobieramy go do wędziska tak, by razem stanowiły dobrze wyważoną całość. Przełożenie, według mnie, jest kwestią wtórną. Po pierwsze, łowienie tzw. "ekspresem" nie jest jedyną znaną i skuteczną techniką łowienia boleni, a po drugie - na ilość zwijanej linki przypadającej na jeden obrót korbką wpływają jeszcze inne parametry, jak przede wszystkim szerokość szpuli. Ważne, żeby kołowrotek posiadał mocną przekładnię, gdyż łowienie boleni jest dla naszego sprzętu bardzo wymagającej. Osobiście polecam modele z serii Team Dragon (może z wyłączeniem dedykowanego do lekkiego łowienia modelu SL), a także Pro Guide CX FD. Miłośnicy marki Ryobi z pewnością zainteresują się nowym Zauberem LT.
Ostatnim, głównym sprzętowym wyborem będzie kwestia doboru linki. Dzięki nowoczesnym technologiom zastosowanym do produkcji blanków, a także precyzyjnym hamulcom kołowrotków, coraz chętniej sięgam po plecionki. Grubość dobieram adekwatnie do stosowanego wędziska. Gładkie i miękkie linki z topowej serii HMX8 P.E. Braid sprawdzą się doskonale, podobnie, jak nieco tańsze linki z serii Fishmaker. Łowiący w trudnych, wymagających warunkach, z pewnością powinni przyjrzeć się linkom Combat 8X.
Pamiętajcie o detalach. Agrafki, kółka łącznikowe, czy główki jigowe w przypadku łowienia gumami, również muszą być najwyższej jakości. Dynamiczne branie bolenia ścigającego szybko przemieszczającą się przynętę to ekstremalny test każdego ogniwa naszego zestawu.
Osobiście już przebieram nogami na myśl o majówce. W pudełkach, oprócz sprawdzonych pewniaków, zajęły miejsce także nowości od Strike Pro. Jestem przekonany, że niektóre z nich, zasługują na miano "czarnego konia". Jednak zanim przybliżę Wam ich charakterystykę, pojawi się obiecana na początku druga część tej serii. Wszak majówka to święto wszystkich wędkarzy, również tych wyznających zasadę, że "szczupak to król wód". Tak więc do zobaczenia!
Z wędkarskim pozdrowieniem
Kamil Zaczkiewicz
Team Dragon/Strike Pro Polska