Przygotowania do nowego sezonu rozpoczęłam od przeglądu kołowrotków. W torbie, którą zabieram na każdy wyjazd z feederem, wożę ze sobą wszystkie kołowrotki przeznaczone do tej metody połowu, którymi dysponuję. Aby mieć pewność, że mogę pewnie i w dowolnej chwili sięgnąć po każdego z nich, co jakiś czas sprawdzam kontrolnie stan żyłki nawiniętej na szpule. W trakcie sezonu ulega ona potocznie nazywanemu starzeniu się, zwłaszcza podczas dużej eksploatacji w przeróżnych warunkach pogodowych. Najzwyczajniej mówiąc, żyłka zużywa się.
Czego wymagam od żyłki do metody feederowej? Przede wszystkim łatwej zatapialności w wodzie, jak najmniejszej rozciągliwości, odporności na uszkodzenia i ochronę przed szkodliwym działaniem promieni UV. Po usunięciu starej żyłki nadchodzi czas na dość ważne decyzje, a mianowicie na pewnego rodzaju segregację kołowrotków przed nawinięciem nowej.
Na tym etapie mogę zadecydować, na które szpule trafi żyłka grubsza oraz wytypuję jeden do delikatniejszego zestawu z żyłką cieńszą.
Zaopatrzyłam się w kilka wariantów grubości żyłki z serii Obsession od Mega Baits w nawojach po 300 metrów. Oferta tego produktu jest na tyle ciekawa, że daje szeroki wachlarz możliwości. Cztery rodzaje żyłki: Feeder, Method Feeder, Carp&Feeder oraz Match&Feeder różnią się od siebie odcieniem, który maskuje żyłkę na dnie.
Pierwsza z nich, oznaczona jako Feeder, dostępna jest w grubości od 0,18 mm do 0,30 mm. Uważam, że zakres jest dobrany idealnie do skrajnych potrzeb wynikających z charakterystyki łowisk w naszym kraju.
Najdelikatniejszą, czyli 0,18 mm, można z powodzeniem stosować podczas łowienia małych i średnich ryb krótkim wędziskiem, gdy w wodzie nie ma zaczepów w postaci roślinności lub innych zawad. Model ten jest kompozycją kilku kolorów na jednym nawoju szpuli: brązu, zieleni i czerni. Gama kolorów doskonale prezentuje się po nawinięciu na szpulę.
Druga żyłka, Method Feeder, w ciemniejszych odcieniach (brąz i czerń), występuje w zakresie grubości od 0,20 do 0,30 mm. Jak widać - są to przybliżone parametry. Łowienie metodą wymaga od wędkarza również doboru grubości żyłki od wielkości ryb, które chcemy łowić, najczęściej w łowiskach komercyjnych. Tu spodziewać możemy się większych ryb, więc warto nawinąć gruszą żyłkę. Osobiście preferuję 0,25 mm, by bez problemu zarzucić zestawem na dalsze odległości i nie obawiać się podczas holu karpia nawet do 10 kg, który potrafi zahaczyć o pobliską roślinność zanim trafi do podbieraka.
Carp&Feeder z racji przeznaczenia do używania podczas połowu największych ryb dostępna jest od 0,23 mm aż do 0,35 mm. Nawój jest trójkolorowy (odcienie zieleni, szarości i brązu), maskujący. Jeśli celem Waszych połowów będą karpie i to niemałe, śmiało sięgnijcie po ten wariant.
Ostatnia, czwarta, Match&Feeder, jak już sama nazwa wskazuje, przeznaczona jest nie tylko do metod gruntowych ale także odległościowych (spławikowych). Najcieńsza z nich, 0,16 mm, dedykowana jest podczas finezyjnego łowienia matchówką do 30 metów od linii brzegowej ryb średniej wielkości. Grusze, od 0,18 mm do 0,28 mm, mogą z powodzeniem użytkować fani feedera jak i metody angielskiej. Jest ona w najbardziej popularnym kolorze, wpadającym z czerń. Na moje kołowrotki trafiła żyłka 0,23 i 0,25 mm, gdyż takie wymogi stawia przede mną moje ulubione łowisko i sposób łowienia – najczęściej łowię na metodę średniej wielkości ryby z pojedynczymi przypadkami przyłowu w postaci karpia do 5 kg. Największy, złowiony na metodę do tej pory przede mnie miał 9,2 kg.
Na koniec dodam jedną, ważną uwagę. Nowa żyłka, bezpośrednio po nawinięciu może stwarzać nieco więcej problemów podczas jej zatapiania. Jest to normalna rzecz, która nie świadczy o wadzie produktu. Wraz z kolejnymi oddanymi rzutami będzie ulegać szybszemu tonięciu, a jeśli chcemy udoskonalić ten proces od razu, to polecam odtłuszczenie żyłki detergentem np. wodą z płynem do naczyń w proporcji 1:1.
Patrycja Tykwinska