W ubiegłym sezonie o zanęcie Evolution publikowałam najwięcej materiałów, gdyż jako ówczesna nowość przypadła mi do gustu już podczas jesiennych prób w 2019 roku.
Jako jedyna seria zanęt na tle pozostałych wyróżnia się wyjątkową propozycją dziewięciu zapachów zaczerpniętych od karpiarzy i ich aromatycznych specyfików. Skoro stosowane przez nich aromaty, czy to do przynęt haczykowych czy nęcenia przynoszą oczekiwane efekty, to nie ma żadnej przeszkody w tym, by odzwierciedlić te karpiowe aromaty w zanęcie dla feederowców. Łowisk komercyjnych przybywa, więc ryby przyzwyczajane są do tego rodzaju zapachów pochodzących z pelletu, zanęty czy kulek proteinowych, które to w mojej ocenie zdominowały już rynek wędkarski.
Przede wszystkim zanętę Evolution polecam fanom metody oraz klasycznego feedera. Nie dyskwalifikuje to jednak skuteczności stosowania jej przy nęceniu łowiska pod metody spławikowe.
Zazwyczaj szykuję kilka kulek przy pomocy ball-makera do procy, aby na starcie wędkowania zanęcić łowisko nie tylko koszyczkiem zanętowym, tym bardziej w pełni sezonu, gdzie aktywność ryb jest widoczna gołym okiem.
Jeśli Waszym celem są liny, karasie lub karpie, albo ogólnie chcecie zwabić w swoje łowisko te gatunki ryb, to polecam z czystym sumieniem dwukilogramowe paczki Evolution od Mega Baits. W zeszłym sezonie podczas pierwszego wędkowania w majówkę nie dość, że pobiłam swój rekord wagowy łowiąc na jedną wędkę na metodę, to jeszcze na „dzień dobry” złowiłam karpia 3,4 kg! Takiego idealnego rozpoczęcia sezonu nawet nie mogłam sobie wyobrazić.
Z uwagi na taki rezultat osiągnięty już podczas pierwszej, oficjalnej próby, postanowiłam pojechać nad nowe łowisko, o którym mówiło mi kilka osób. Spodziewałam się wyłącznie karasia, może pojedynczego odjazdu karpia z zestawem. Wody nie znałam w ogóle, a co za tym idzie - ani przyzwyczajeń ryb, ani najlepszych miejsc systematycznie nęconych przed zmieniających się wędkarzy na tych najbardziej obleganych miejscówkach. Wybrałam miejsce dość przypadkowe, a zestaw rzucałam pod pobliską wyspę. Ta sama zanęta, ten sam efekt. Przypadek? Nie wierzę w akurat takie przypadki, zwłaszcza gdy podczas pierwszego wyjazdu była słoneczna pogoda, a na następnym, kilka dni później pogoda pozostawiała wiele do życzenia, wiało i padało.
Na którą z nich łowiłam? Mój faworyt wśród tej „dziewiątki” smaków to Makrela/Łosoś. Jasna zanęta wpadająca po namoczeniu w stonowaną żółć, o zapachu rybnym - taki krótki opis idealnie oddaje jej charakter. Oczywiście w ciągu całego sezonu stosowałam ją wielokrotnie, czasami po zanęceniu karasie dawały o sobie znać licznymi spławami w łowisku. Aby wyeliminować możliwość wędkarskiego farta lub by nikt nie zarzucił mi wędkowania tylko i wyłącznie w łowiskach, gdzie ryby są pewne i jest mnóstwo, rozdałam kilka paczek innym wędkarzom. Zanęta pojechała również na Podhale, a karasie w miejscowych łowiskach reagowały na nią bez zarzutu.
Lubię sięgać też dla odmiany po dwie inne mieszkanki: Krewetkę/Paprykę oraz Pikantną Kiełbasę. Pierwsza po namoczeniu przyjmuje ceglasty kolor, a zapach papryki jest wyczuwalny na każdym etapie dopracowania zanęty. Wbrew pozorom - pieprz i papryka to przyprawy, które wpływają na układ trawienny i metabolizm również u ryb. Pikantna Kiełbasa jest bardzo rozreklamowanym, bardzo topowym zapachem w wędkarskich zanętach i przynętach. Skąd jej fenomen? Zastanawiam się do tej pory, gdyż jest to zapach, który naturalnie nie występuje w środowisku ryb, a mimo to one tak dobrze na niego reagują. Jest to dla mnie pewnego rodzaju zagadką aż do dziś. Mokra mieszanka ma zieloną barwę, a przeważnie spotykałam się u innych producentów z zanętą o tym aromacie w kolorze brązowym. Jeśli wolicie taki kolor, to sięgnijcie po czwartą propozycję o nazwie Bekon/Mięso. Oczywiście nie różni się wyłącznie barwą, tu zastosowano zupełnie inne aromaty, które kojarzą mi się właśnie z pieczonym, aromatycznym bekonem. Która z tych dwóch jest skuteczniejsza? Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Mięsne aromaty dobrze radzą sobie w łowiskach komercyjnych, w zbiornikach z wodą stojącą, jednak nigdy nie używałam ich podczas rzecznego wędkowania. Z feederem nad rzekę nie chodzę wcale, a do nęcenia kulami pod tyczkę zanętą Evolution przymierzam się w tym sezonie, o czym z pewnością Wam jeszcze opowiem.
Secret jest tajemniczy nieco z nazwy, ale w katalogowym opisie zanęty zdradzamy, że to kompozycja dwóch bardzo skrajnych zapachów: wątroby i delikatnej dzikiej róży. Początkowo miałam wątpliwości do takiego zestawienia, jednak wątroba jest na tyle dominującym aromatem, że wyczuwalna jest jako główna nuta zapachowa tej mieszanki. Mimo nieprzyjemnych skojarzeń z tym mocnym zapachem, Secret po namoczeniu jest dość wyrafinowany i zrównoważony pod względem intensywności. Dla mniej stanowi najbardziej uniwersalną zanętę wśród tych dziewięciu wariantów. Uważam, że najlepiej sprawdzi się w chłodnych miesiącach, podczas nęcenia łowiska, gdy woda jest zimna. Kolor jest bardzo naturalny, wpadający w brąz. Rozpoczęcie sezonu tej wiosny było bardzo zimne, więc tym razem sięgnęłam właśnie po nią wraz z waniliowym pelletem i gotowanymi ziarnami konopi.
Dwie następne zanęty Evolution, zielone, są zestawieniem dwóch zapachów bardzo popularnych w karpiarstwie. Squid/Octopus oraz Krab/Konopie stosować można zarówno podczas łowienia karpi, jak karasi. Karasiom nie przeszkadza w żaden sposób takie zestawienie, a tym bardziej zielony kolor zanęty. Krab jest jednak bardziej dominującym zapachem i maskuje zapach konopi. Nęciłam nimi głównie latem, jednak jestem przekonana, że to mieszanki uniwersalne i całoroczne.
Karpiarze bardzo często przełamują też aromat ryby równymi owocami. Wyrazista morwa idealnie pasuje to kontrastowego zestawienia jej z aromatem rybnym. Jest to z pewnością mieszanka na późną wiosnę i lato, w kolorze ceglasto-brązowym. Morwa maskuje nieco intensywność ryby, skąd to jedna z dwóch owocowych propozycji w tej ofercie. Druga, o nazwie Magiczny Owoc, w jasnym kolorze dobrze wabi zwłaszcza w ciepłych miesiącach karasie oraz liny. Co kryje się pod nazwą? Żółte owoce, takie jak ananas i grusza oraz orzech tygrysi. Razem tworzą bardzo wyjątkowy zapach, który lubią również liny. Podczas nęcenia łowiska zanętami z tej serii, to właśnie Magiczny Owoc najczęściej wabił liny i miał największą skuteczność.
Zanęty Evolution dostępne są w opakowaniach 2 kg, które niejednokrotnie starczy na wielogodziny wyjazd nad wodę. Mogą być one stosowane jako wyłączna mieszanka do koszyczka lub jako baza wyjściowa do przygotowania miksów feederowych z zanęty i pelletu w dowolnej proporcji. Uważam, że podczas wędkowania w łowiskach komercyjnych z możliwością łowienia na metodę lub klasyka, sięgając po mieszanki Evolution szybko zbawimy rybę w obszar nęcenia i za pierwszymi braniami nie trzeba będzie długo czekać.
Patrycja Tykwinska