Po pełnej emocji jesieni (o moich połowach jesienią możecie przeczytać TUTAJ) przyszła sroga zima. Rzekami bardzo długo spływała woda pośniegowa. Prawdziwa wiosna długo nie mogła zawitać na Podkarpacie i w Bieszczady. Pstrągi w zimnej, pośniegowej wodzie brały bardzo chimerycznie i delikatnie. Dlatego zmuszony byłem zdecydowanie odchudzić mój zestaw UL. Wybór padł na MS-X MicroSpecial o długości 1.98 m.,ciężarze wyrzutowym 0,5-6g. i akcji opisanej jako Medium-Slow.
Zestaw uzupełniał lekki kołowrotek oraz linka, pomarańczowy Dragon Fishmaker v.2 0,06.
W wodach krainy pstrąga i lipienia okręgu krośnieńskiego obowiązuje zakaz używania haków i kotwiczek z zadziorami. O ile zakup bezzadziorowych kotwiczek nie przysparza problemów, to znalezienie główki jigowej z hakiem bezzadziorowym jest praktycznie niemożliwe. Oczywiście można usunąć lub spiłować zadziory z główek, np. Dragona X-Fine. Jednak jest to pracochłonne i nie zawsze skuteczne. Dlatego moje przynęty zacząłem zbroić w główki, które budowałem na bezzadziorowych hakach muchowych typu jig o masie 0.8, 1.0, 1.2 i 1.5g. Oczywiście, tam gdzie regulamin zezwala, stosowałem niezawodne dragonowskie główki X-Fine.
Na jeziorze i Sanie zawsze do linki wiązałem ok. metrowy przypon wykonany z fluorocarbonu Soflex 0,185 firmy Momoi. Praktycznie wszystkie tęczaki brały w opadzie, a dzięki zastosowaniu fluorocarbonu (tonącego) opad był bardziej naturalny (pamiętajmy, że linki/plecionki są pływające). Na końcu przyponu wiązałem najmniejszą dragonowską agrafką Quick Lock. Agrafki te to moje odkrycie tego sezonu. Lekkie, mocne, pozwalające w bajecznie prosty i szybki sposób zmienić przynętę. Pierwszy konkretny chrzest przeszedł mój nowy MicroSpecial podczas łowienia pstrągów z łodzi w Jeziorze Myczkowieckim. Na miękkie imitacje larw owadów w ciągu jednego dnia wyholowałem kilkanaście pstrągów tęczowych. Duet MicroSpecial i główka na bezzadziorowym haku spisał się wyśmienicie. Straciłem podczas holu tylko jednego pstrąga i to dosłownie sekundę po zacięciu. Brania tęczaków w jeziorze na przynęty miękkie są niezmiernie delikatne. Pobieranie przez tęczaka gumy trwa kilka, a czasami nawet kilkanaście sekund! Ryby skutecznie zacinałem dopiero wtedy, gdy kij zdecydowanie sygnalizowała pobranie przynęty przez drapieżnika. Cała wędka świetnie informuje o każdym kontakcie przynęty z rybą. Tu już nie szczytówka sygnalizuje branie, a cały superczuły kij. Po kilku kontaktach bezbłędnie wyczuwałem, kiedy należy skutecznie zaciąć . W odczytywaniu tych superdelikatnych brań pomagało położenie palca wskazującego na dolniku kija, tuż powyżej foregripa.
Sam hol pstrągów na najlżejszym MicroSpecialu to niesamowita frajda. Kij pracuje na całej swojej długości doskonale tłumiąc dzikie harce tęczaków. Najważniejsze jest, to że ryby mimo bezzadziorowych haków nie spadają z MicroSpeciala.
Wędkując na Myczkowcach, tym razem z brzegu, złowiłem też kilka niezłych potokowców. Jeden z nich dostojnie zapozował do serii fotek. Potokowce nie kombinowały tak jak tęczaki, ich brania może nie były tak zdecydowane jak w lecie, ale bardzo dobrze wyczuwalne na kiju. W przeciwieństwie do tęczaków pięknie odjeżdżały na hamulcu podczas holu.
Na przełomie marca i kwietnia woda w podgórskich rzekach ustabilizowała się na tyle, że mogłem rozpocząć poszukiwanie wiosennych kleni. Tu spinningowanie wyglądało zgoła inaczej niż na Myczkowcach. Na początku miesiąca klenie najlepiej brały na dryfujące po łuku przynęty, uzbrojone w zależności od poziomu wody w główki X-Fine o masie 2,5 lub 1,5g. Zacinałem po każdym stuknięciu, przygięciu szczytówki, czy przesunięciu się linki. Łowiłem głównie klenie, trafiła mi się spora certa. Dużym zaskoczeniem był bardzo przyzwoity potokowiec, który konkretnie przetestował MicroSpeciala w mocnym uciągu rzeki. Ale największą niespodzianką były cztery bolenie, które złowiłem na początku maja. Może nie były to olbrzymy, ale 65 cm rapa w niewielkiej rzece na superdelikatnym kiju dała mi dużo emocji podczas holu. I tym razem MicroSpecial spisał się bezbłędnie. Nie straciłem ani jednego bolenia, a ryby w doskonałej kondycji znikały w nurcie rzeki.
O ile brania boleni były zdecydowane i pewne, klenie w maju zaczęły ładować w gumki jak z armaty. Skończyły się stuknięcia i puknięcia. Ale inne było też prowadzenie przynęty. Szybsze i bardziej dynamiczne. Również łowione klenie znacznie przekraczały granicę 40 cm.
Ciekawym doświadczeniem było też łowienie dzikich potokowców na mikrogumki w niewielkim potoku. Precyzyjne rzuty pod burtę, za kamień. Przytrzymanie przynęty w rynience o szerokości 30 cm to jest to, do czego najlżejszy MicroSpecial został stworzony. Zabawa jest przednia, a wszystko wynagradzają przepięknej urody dzikie pstrągi.
Do tego roku, zawsze na wiosnę łowiłem drapieżniki przede wszystkim na woblery. Jednak odchudzenie zestawu o połowę i zastosowanie mikrogumek totalnie otworzyło wodę. Praktycznie każdy, nawet krótki, wypad nad rzekę dawał sporo złowionych ryb i radość z finezyjnego wędkowania.
MicroSpecial 1.98 0,5-6g. to lekki (89 g!!! - po całym dniu wędkowania nie odczuwałem żadnego zmęczenia), superczuły spinning. Komfortowo obsługuje przynęty na główkach od pół grama. Górna granica, wstyd się przyznać... Najcięższą przynętą jaką łowiłem MicroSpecialem był chyba Twitchy Minnow Strike Pro.
Do tej pory nie byłem przekonany do stosowania super UL na rzekach. Ta zimna wiosna zmieniła moje poglądy o 180%. Spróbujcie połowić najlżejszym UL Dragona, na pewno da Wam wiele frajdy oraz mnóstwo brań i holów. Sam czekam na jeszcze lżejsze spinningi Dragona. Czy możecie sobie wyobrazić, jaką wykałaczką byłby HM-62X 1.80 do 5g.?
Pozdrawiam
Tomasz Ekert
Team Dragon