Są takie przynęty, które - pomimo upływu lat i wielu sezonów - nadal mają swoje zasłużone miejsce w naszych wędkarskich pudłach, skąd często po nie sięgamy, nawet mimo tego, że obecnie nasz wędkarski rynek co rusz zalewany jest różnego rodzaju nowinkami.
Przynęty te często przypominają nam również o naszych sukcesach, a niekiedy i porażkach, takich jak chociażby utrata ryby życia - jednym słowem stanowią pewnego rodzaju legendę, a wręcz fundament naszego wędkarskiego ekwipunku.
Niewątpliwie do takich "perełek" należy chociażby nasz Reno Killer, którego klasyczny, przypominający niewielką rybkę kształt jest dzisiaj na tyle rozpoznawalny, że praktycznie żaden spinningista nie ma najmniejszego problemu z jego identyfikacją. Reno killer to doskonała guma zarówno do opadu, jak i do wolnego prowadzenia w toni lub ponad dnem. Bardzo fajnie zachowuje się przy najlżejszych główkach, tym samym dając wędkarzowi spory wachlarz możliwości.
Charakterystyczna, płaska i szeroka część ogonowa generuje niepowtarzalną pracę, uwielbianą przez sandacze i okonie. Połączenie szerokich wychyleń ogona od linii symetrii przynęty, mocnego skręcania samej płetwy pod kątem nawet około 90° oraz delikatnego migotania części brzusznej daje w wodzie niemal doskonały efekt imitacji niewielkiej rybki.
Skuteczność Reno Killerów jest ponadczasowa i nie podlega to żadnej dyskusji. Guma przeszła co prawda wiele liftingów oraz edycji, ale na przestrzeni lat i tych wszystkich zmian zachowała swoją niepowtarzalną pracę oraz charakter.
Często dostajemy wiadomości od naszych zagranicznych klientów, którzy zachwalają te gumy przy połowach różnych gatunków drapieżników. Pod koniec lutego br. publikowaliśmy na naszym facebookowym fanpage’u post, w którym pisaliśmy o Tylerze McBethu, który właśnie na 6 - centymetrowe Reno Killery łowi w Nowej Zelandii piękne okonie [klik].
Jeżeli chodzi natomiast o bliższe nam rejony, kilka dni temu dostaliśmy wiadomość od naszego słowackiego pracownia i członka Team Dragon – Jakuba Hutnana, który załączył w niej zdjęcia pięknych sandaczy, w tym największego, mierzącego aż 93 cm, złowionego również na Reno Killera.
Pozdrawiam
Piotr Czerwiński
Team Dragon
Zdjęcia: Jakub Hutnan & Katarina Baranova