Testerzy relacjonują

Z "podlodówką" na odrzańskie bolenie

Łowienie rzecznych boleni – z brzegu – kojarzy się z wędziskami długimi (od 2.75 m wzwyż). I słusznie, jednak jest sytuacja, w której im krótszy, tym... lepszy!

Oczywiście tytułowa "podlodówka" z całą premedytacją została wzięta w cudzysłów, gdyż aż tak krótkim wędziskiem nie będę łowić. Jednak jest to spinning bardzo krótki, bo mający zaledwie 183 centymetrów długości. Dlaczego tak krótkie wędzisko do łowienia wielkorzecznych boleni z brzegu? Ano dlatego, że do łowienia pewnym rodzajem przynęty będzie ono rozwiązaniem, odważę się stwierdzić, że jedynym słusznym. Mowa jest o powierzchniowej przynęcie bez pracy własnej, która nie posiada steru, a jej nieprawdopodobna skuteczność "otwiera" się wówczas, gdy odpowiednio zadrgamy szczytówką. Są to przynęty na ogół małe (5 - 6 cm) i lekkie (wyraźnie poniżej 10 gramów), które nie stawiają oporu.

Odpowiednie "tłiczowanie" ma różne oblicza, w zależności od konkretnej przynęty. Jednak najczęściej jest to klasyczne, nieustanne drganie szczytówką wędziska, a wspomniane różnice są kosmetyczne (aczkolwiek, bardzo ważne). A kiedy te ruchy powinny być odrobinę szybsze, kiedy odrobinę wolniejsze, kiedy zakres "skakania" szczytówki powinien być o tych kilka drobnych centymetrów większy, a kiedy mniejszy, do tego przy poszczególnych modelach przynęty musimy dojść metodą prób i błędów. Ale bez obaw, optymalną pracę nadgarstkiem znajduje się bardzo szybko.

No właśnie, nadgarstkiem. I w tym momencie doszliśmy do głównego powodu sięgnięcia po "podlodówkę". Bowiem łowić się w ten sposób długim wędziskiem da (skutecznie robiłem to spinningiem długości 2.75 m, a nawet i 2.90 m), jednak jest to bardzo uciążliwe dla naszego nadgarstka i męczące dla całego przedramienia. Owszem, potrafiłem cały dzień w ten sposób przełowić długim kijkiem, jednak było to łowienie mało komfortowe, podparte bólem, a następnie nadgarstkowym "el cztery". Problem znikł, gdy sięgnąłem po krótki spinning (CXT MS-X MicroSpecial 1.90 m, 1.10 g.). Wróciła także przyjemność z łowienia, a nadgarstek nie bolał nawet po kilkugodzinnym "tłiczu".
Jednak, skoro krótszy spinning nie tylko bezboleśnie współgrał z nadgarstkiem, ale i prezentacja przynęty stała się bardziej precyzyjna i łatwiejsza, to... stwierdziłem, że uzbroję się w jeszcze krótsze wędzisko. I tym sposobem, do mojej prywatnej "zgrai" boleniowych wędzisk, dołączył kijek Dragon CXT MS-X MicroSpecial: 1.83 m, 2.5-16 g, akcja Med-Fast. Jego waga, to piórkowe 92 gramy, a po złożeniu mieści się w głębszej kieszeni (jest to oczywiście przenośnia), gdyż ma wtedy zaledwie 94 centymetry długości.

Dlaczego tak krótkie wędzisko przy łowieniu odrzańskich boleni z brzegu, to już wyjaśniłem. Ale czy da się? Ależ oczywiście! Do takiego łowienia uciekam się najczęściej przy niżówkach, gdyż wtedy mogę "podlodówką" bezproblemowo łowić dosłownie wszędzie. Przybrzeżne trawy są powyżej lustra wody i problem z przytrzymaniem ryby przed pasmem zalanego zielska nie istnieje. A i na dużej wodzie biorę w dłoń ów spinning, jednak czynię to zdecydowanie rzadziej i wtedy szukam miejsc wolnych od znajdujących się w wodzie traw, pokrzyw, krzewów.

No dobra, ale czy tak krótkim wędziskiem uzyskam "boleniowe" odległości rzutowe? Oczywiście! Bowiem na kołowrotku mam nawiniętą plecionkę 0,10 mm i takie połączenie sprawia, że bardzo lekkie, kilkugramowe przynęty na niżówkach lądują pod drugim (a czasami nawet i na!) brzegiem.
A czy takie wędzisko nie jest zbyt delikatne do łowienia wielkorzecznych rap? Absolutnie nie! Skoro "emesiksem" o ciężarze wyrzutowym do 10 gramów i akcji Med-Slow bezproblemowo wyjmowałem bolenie pod 80 centymetrów, to strach pomyśleć, jakie ryby można wyjąć z pomocą tytułowego wędziska, którego górna granica ciężaru wyrzutowego wynosi aż 16 gramów, a jego akcja, to Med-Fast. Najczęściej jednak na naszych zestawach pojawiają się rapy w przedziale od 55 do 75 cm i uwierzcie, że ta "podlodówka" rozprawia się z takimi rybami błyskawicznie. Jest to kij, którym wyciągniemy w bardzo krótkim czasie naprawdę duże ryby.

Jesteście ciekawi, jak taka "podlodówka" sprawdza się na wielkorzecznych boleniach, nie tylko w artykule, ale i "na żywo"? Sięgnijcie bez obaw po tak krótki spinning i niech Wasza ciekawość zostanie zaspokojona. A przekonacie się, jak piękne potrafi być boleniowanie tytułową "podlodówką"!

Mariusz Drogoś
Team Dragon