Początek kalendarzowego roku to dla wielu wędkarzy czas przerwy w łowieniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o zasiadki z feederem. Często przeznaczają ten okres roku na porządki w sprzęcie i uzupełnianie jego braków. Dla mnie jednak okres zimowy to idealny czas na dobranie się do grubych odrzańskich leszczy.
Zimna, a często nawet częściowo zamarznięta woda powoduje, że ryby grupują się w większe ławice i, przy znajomości łowiska, są dość łatwe do namierzenia, co jednocześnie nie oznacza wcale, że są łatwe do złowienia. Na trudność w ich złowieniu składa się kilka czynników.
Po pierwsze: ławice leszczy wybierają głęboką wodę, która z reguły jest znacznie oddalona od naszego stanowiska, co wymusza na nas dalekie rzuty nierzadko przekraczające 50 metrów. Jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę, że nierzadko przyjdzie nam łowić w ujemnych temperaturach, co np. wiąże się z obmarzającymi przelotkami, co - jak wiadomo - nie będzie ułatwiało celnego lokowania naszego zestawu na takim dystansie.
Kolejną trudnością jest rodzaj i sposób pobierania pokarmu przez ryby w tak zimnej i klarownej wodzie. To z kolei będzie zmuszało nas do znacznego odchudzenia naszego przyponu. Zarówno średnica żyłki przyponowej, jak i wielkość haka będą miały wpływ na naszą skuteczność.
Mój zestaw do takiego łowienia od kilku dobrych lat buduję z wykorzystaniem wędziska MegaBAITS Black Shadow o długości 360 centymetrów i maksymalnym ciężarze wyrzutowym 80 gramów. Jest to wędzisko bardzo lekkie (zaledwie 192 gramy) i jednocześnie dynamiczne, ale o dość spolegliwej akcji. Kolejnym elementem zestawu jest kołowrotek, który również od kilku lat króluje w moim rankingu kołowrotków feederowych, a jest nim MegaBAITS Stealth L.D. Feeder FD750i. Zdecydowałem się na niego ze względu na mocny mechanizm o przełożeniu 5,5:1, co w połączeniu ze szpulą o dużej średnicy przekłada się na nawój blisko metra plecionki na jeden obrót korbki. Jest to istotne przy łowieniu dystansowym, ponieważ zwyczajnie tracimy mniej czasu na zwijanie zestawu, a co za tym idzie - nasza przynęta więcej czasu jest w łowisku. Następnym atutem tego kołowrotka jest bardzo precyzyjne układanie linki na szpuli. Jest to zasługą systemu oscylacji szpuli napędzanego przekładnia ślimakową. Na kołowrotku zawsze mam nawiniętą plecionkę Dragon HM8x o średnicy 0,06 mm, na której bezpośrednio buduję zestaw. Nie stosuję żadnych przyponów strzałowych, ponieważ nie widzę sensu ich stosowania. Nigdy nie zdarzyło mi się zerwanie tej plecionki podczas rzutu. Koszyczki jakie używam ważą od 30 do 60 gramów, a ich wielkość mieści się między 3 a 6 kratek wysokości.
Jako przyponówki od dawno używam dragonowskiej HMki w wersji 80 Competition i średnicach 0,094 mm i 0,103 mm, natomiast na jej końcu wiążę malutki haczyk w rozmiarze od 18 do 22 z serii 60005NP-RB od Mustada.
Bardzo istotnym elementem zestawu jest amortyzator. W moim sposobie jest to 4-6 centymetrowy odcinek amortyzatora hybrydowego o średnicy 1,4 milimetra połączonego ze skrętką z fluorocarbonu o średnicy 0,25 milimetra. Nietypowa jest natomiast kolejność tych elementów na zestawie. Po założeniu koszyczka na federlinku zawiązuje do plecionki mini krętlik. Do niego dowiązuje amortyzator i dopiero do niego skrętki i przypon. Moim zdaniem taka buda mniej się plącze w trakcie łowienia.
Mieszanka, której używam w tym okresie do połowu leszcza, składa się praktycznie z samej gliny i ziemi, ze śladowym tylko dodatkiem zanęty spożywczej; koniecznie ciemnej i raczej wytrawnej niż słodkiej. Kluczowe w mieszance natomiast są dodatki zwierzęce czy popularne robactwo. Do mojej mieszanki używam jockersa pochodzącego zza naszej wschodniej granicy oraz kasterów. W przypadku wyjątkowo dobrego żerowania można zaryzykować dodanie siekanych gnojaków.
Wypady z feederem o tej porze roku nie są proste i komfortowe, ale za to hol dużego leszcza na bardzo finezyjnym zestawie w wodzie tak zimnej, że aż gęstniejącej, nagrodzi nam wszelkie trudności z tym związane.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Rafał Reiter
Team MegaBAITS