Wielka popularność dyscypliny spinningowej w ostatnich sezonach sprawia, iż na większości wód pojawiło się zjawisko "przebłyszczenia wody". Drapieżniki widziały już naprawdę dużo - jeśli nie wszystko, dlatego też, chcąc dobrać się do tych najstarszych i sprytnych, sięgam po coś mniej popularnego. Twitching - bo o nim mowa - jest już dość znany, jednakże na niektórych wodach w dalszym ciągu stanowi coś abstrakcyjnego. A prowadzenie przynęty obserwowane przez starszych "kolegów po kiju" częstokroć wywołuje na ich twarzach uśmiech politowania… Wszystko do czasu! Ileż to uśmiechów zgasło w ubiegłym sezonie na widok holowanego częstokroć okazałego drapieżnika!
Bohaterów ubiegłego sezonu było w zasadzie dwóch: pierwszy to Bold wielkości 11 cm o wadze 15,4 g, a drugi to Montero wielkości 13 cm o wadze 20,6g. Obie przynęty od Strike Pro, dedykowane do twitchingu.
Zacznę od Bolda, który w ubiegłym sezonie pojawił się najwcześniej w moim pudełku, bo już w maju. Początkowo przynęty tej używałem na bardzo płytkich częściach moich szczupakowych łowisk myśląc, że nie da się zapracować przynętą nieco głębiej. Na wodzie głębokości 1-1,5 m Bold był niezastąpiony. Szczególnie w dni, gdy szczupaki były wybitnie ospałe, potrafił skłonić je do brania. Wszystko za sprawą wyjątkowo ciekawej, migotliwej pracy. Najważniejsza cecha tego modelu to chyba nieprzewidywalność. Jego pracy nie da się scharakteryzować, a to jak się "rusza", zależy tylko od kreatywności wędkarza i od sprzętu, którym wędkujemy (wędziska). W tym miejscu dodam, iż optymalne wędzisko do prowadzenia Bolda to kij o szybkiej akcji, mocnym dolniku i leciutko spolegliwej części szczytowej. W moim przypadku idealnie sprawdził się SF-X Super Fast o długości 1,98 m o cw. 6-28 g. Wędzisko to doskonale "zbijało" przynętę, a delikatnie spolegliwa część szczytowa sprawiła, iż Bold pracował bardzo naturalnie, przypominając w ruchach zranioną rybkę. "Zbity" energicznym, krótkim ruchem, oprócz uciekania na boki pięknie pokazywał część brzuszną, przypominając konającą ofiarę. Bold to nie tylko podszarpywanie; daje się on również prowadzić poprzez równomierne zwijanie. Wówczas pracuje delikatnie z lekkim migotaniem. Na początku wspomniałem o tym, iż Bold to przynęta do obławiania płytkich części zbiorników i tu oczywiście sprawdza się najlepiej. Spróbowałem jednak poeksperymentować troszkę z pływalnością tego modelu. Do środkowego oczka zapiąłem 1,5 g ciężarek. Początkowo myślałem, że wygaszę w tym momencie pracę przynęty. Jaki był wynik? Przynęta w dalszym ciągu miała bardzo interesującą akcję, może nieco mniej agresywną, ale nadal kuszącą, miała też zmienioną pływalność. Zatrzymana na 2-3 s bardzo powoli opadała i właśnie te pauzy dawały najwięcej brań. Zmiana pływalność dała także możliwość zastosowania Bolda w nieco głębszych miejscach. Co ciekawe - ryby potrafiły startować do niego nawet z czterometrowej głębokości, widząc, jak delikatnie opada! Brania w takim wypadku były niemal atomowe!
Czas na Montero. Po tego "plastika" sięgnąłem nieco później, gdyż dopiero w czerwcu. Jest to również typowy twitch, jednak jego praca sporo różni się od Bolda. Większa długość oraz masa, inna budowa korpusu (bardziej "wykrępowany") nieco mniejszy ster sprawiają, iż ma on odrobinę oszczędniejszo-spokojniejszą akcję. Energicznie "zbijany" bardzo majestatycznie i nieco wolniej odskakuje na boki. "Zbity" bardzo mocno pokaże brzuszek, ale tylko na ułamek sekundy. Jednakże prowadzony w sekwencji (ostre zbicie - pauza - trzy-cztery delikatne, krótkie ruchy szczytówką - ponownie mocne zbicie - pauza i kilka metrów równomiernego zwijania) bywa zabójczo skuteczny. Wobler ten, oprócz szczupaków doskonale sprawdził się także podczas sandaczowania. Tu równomierne prowadzenie, podczas którego Montero delikatnie lusterkuje, połączone z kilkusekundowymi pauzami podczas których zawisał w toni, dawało najwięcej brań. A hole twitchingowych sandaczy... Zupełnie inne od tych opadowych… Ryby nie murują do dna, bo głębokość nie pozwala, ale w zamian "szaleją" na płyciźnie jak szczupaki. Coś pięknego! Oszczędniejsza praca Montero to w mojej ocenie zaleta tego modelu. Mam wrażenie, że dzięki temu zdecydowanie gustują w nim większe egzemplarze drapieżników. Rachunek jest dość prosty: wolniejsza ofiara (Montero) = łatwiej ją złapać.
Na koniec wspomnę o kolorach, które sprawdziły się najlepiej. W przypadku Bolda były to: A204S (fire tiger) i 612T (złoty), a w przypadku Montero prym wiódł kolor 612T (złoty).
Na ten sezon uzupełniłem już gamę kolorystyczną i z cała pewnością mój szczupakowy maj będzie bardzo "plastikowy".
Zachęcam wszystkich do twitchingu ze Strike Pro! Oprócz tego, że jest to świetna zabawa, stajemy się kreatywni - myślimy, a przez to jesteśmy skuteczni i kompletni. Co najważniejsze - ani Bold, ani Montero nie zrujnują naszego domowego budżetu i są w finansowym zasięgu chyba każdego wędkarza.
Z szczupakowo-sandaczowym
pozdrowieniem
Łukasz Adamiak
Team Dragon