Wielu wędkarzom odrzańskie gruntowe łowienie kojarzy się z mocniejszymi wędziskami - "no bo to jest rzeka". I owszem; w wielu przypadkach koniecznością będzie użycie feederów do 100 czy 150 gramów wyrzutu, jednak nie wszędzie i nie zawsze.
Odra, duża nizinna rzeka, która jest całkowicie uregulowana (czyli zniszczona, uwięziona) przez człowieka, jest łowiskiem niby monotonnym (wszędzie tylko te ostrogi, od czasu do czasu osamotniona opaska i nic więcej), ale... jednak bardzo różnorodnym. Mówię oczywiście o znanej mi Odrze, o "moich" odcinkach, tj. poniżej wszelkich zapór, czyli o dolnym jej fragmencie w województwie dolnośląskim. Jest ona wąska i płytka, a kilkumetrowe głębokości (4 - 5 m) znajdują się niemal wyłącznie w niektórych międzytamiach na zewnętrznych stronach zakrętów.
I jak się spojrzy na nią z lotu ptaka, to faktycznie wydaje się być rzeką monotonną. Ale to tylko złudzenie, ponieważ każdy warkocz jest inny, każda klatka różni się od pozostałych. Nie ma dwóch identycznych ostróg, nie ma dwóch identycznych basenów, nie ma dwóch identycznych dołków, nie ma dwóch identycznych przelewów itd. Są również ostatnie starorzecza, które mają jeszcze połączenie z głównym nurtem (najczęściej już tylko przy podniesionej wodzie, ale można jeszcze znaleźć takie, które mają stały kontakt z "matką"). Z rzeki często ich już nie widać, ponieważ "wloty" są mocno pozarastane. Ale one SĄ i gdy tylko poziom wody się podniesie, z "bagna" potrafią zmienić się w łowisko pełne ryb. Są także (chociaż bardzo nieliczne), zbudowane ludzką ręką porty, które jednak od wielu lat nie spełniają już funkcji, do jakiej zostały stworzone i bardziej przypominają zarośnięte starorzecza, aniżeli wybetonowane punkty przeładunkowe. Właśnie tak to wygląda na "mojej" Odrze. I tak jak sama Odra, tak i starorzecza oraz porty również w zdecydowanej większości są wąskie.
Każde międzytamie jest inne, każdy port jest inny, każde starorzecze jest inne, każdy kilometr rzeki jest inny. I, dzięki temu, ta z pozoru "nudna" rzeka jest wyjątkowo różnorodna, i to chyba pod każdym względem. A już na pewno w temacie trudności miejscówek czy siły prądów. Dzięki temu jest wiele miejsc, które pozwalają "grunciarzowi" zastosować delikatny zestaw, który raczej kojarzy się z łowieniem w przydomowym "oczku wodnym".
STARORZECZA I PORTY
Miejsca, które na "mojej" Odrze pozwalają użyć najlżejszych feederów, to przede wszystkim (i to bez względu na poziom wody) porty i starorzecza, gdzie woda - co jest oczywiste - stoi, a nieznacznie przemieszcza się wyłącznie w trakcie wahań jej poziomu (czy to za sprawą opadów atmosferycznych, czy "zaporowych pracowników").
Są to płytkie i zamulone łowiska, które dodatkowo są wąskie, więc nie tylko wymagają od nas zastosowania możliwie lekkich koszyków zanętowych, ale i bardzo dalekie rzuty są wręcz niemożliwe, gdyż... drugi brzeg jest bardzo blisko. Tak więc ani mocarnych blanków, ani dużej siły do "horyzontalnych" rzutów... To sprawia, iż nasze wędki do łowienia (jakby nie było, rzecznego!) w takich okolicznościach nie tylko mogą, ale wręcz powinny być delikatne.
MIĘDZYTAMIA
Lecz to nie wszystko. Są bowiem miejsca, które mają dużo bliższy kontakt z głównym odrzańskim nurtem, ale... i tak z powodzeniem można łowić w nich na lekko. Mowa o niektórych międzytamiach, które potrafią mieć niemal niezauważalne prądy wsteczne. Woda w nich wręcz stoi, a na jej powierzchni pojawiają się rośliny, które są wybitnie związane z wodą stojącą, z terenami wręcz bagiennymi.
Jednak te miejscówki witają nas stojącą wodą wyłącznie w trakcie niżówek (im niższa woda, tym lepiej). Ale że od kilu lat mamy niemal same niżówki, to lekki feeder na "głównej" Odrze towarzyszy mi osobiście bardzo często. I nie tylko mi, gdyż czynię to wspólnie z kolegą Sebastianem i czerpiemy wiele frajdy z łowienia nawet niedużych ryb. Niedużych, czyli takich powiedzmy od 40 do 50 cm. Oczywiście, trafiają się i mniejsze i większe, ale o mniejszych nie warto wspominać, a większe nie są aż taką codziennością. Naturalnie tymi mniejszymi są głównie krąpie i płocie, które do podanych wartości "wzrostowych" raczej się zbliżają, aniżeli je osiągają, ale i one na delikatnych zestawach dają naprawdę wiele frajdy. Natomiast te większe, to najczęściej leszcze.
TACTIX ORAZ BLACK SHADOW
Zarówno w przypadku łowienia w starorzeczach, portach, jak i międzytamiach (przypominam - tutaj tylko przy niskim stanie wody), używam takiego samego sprzętu. Są to dwie gramatury (wyrzutowe) MegaBAITSowych feederów z serii TACTIX oraz jedna gramatura z serii BLACK SHADOW. Ta pierwsza posiada mocno rozbudowaną ofertę, ponieważ każda interesująca mnie gramatura ma kilka długości (2.70 m, 3.00 m, 3.30 m). Natomiast BS w odpowiadającej takiemu łowieniu gramaturze ma jedną długość (3.30 m). Ale nie jest to dla mnie najmniejszym problemem, ponieważ i tak korzystam wyłącznie z najdłuższej opcji. I zarówno przy "taktiksach", jak i "blakszadołach", posługuję się długością 330 cm. Dlaczego? A no dlatego, że nie jest to łowienie z pomostu, tylko z brzegu, który (w szczególności w starorzeczach i portach) potrafi być obfity w przybrzeżną roślinność, a wtedy im kij dłuższy, tym lepiej.
Natomiast jeśli chodzi o gramatury, to są to feedery o ciężarze wyrzutowym do 40 (TACTIX) oraz do 60 (TACTIX i BLACK SHADOW) gramów. Najdelikatniejszy kijek świetnie się nadaje do łowienia koszykami o jak najniższej masie własnej (10-15 g). Szczególnie jest to ważne przy łowieniu w mocno zamulonych miejscach (przede wszystkim starorzecza i porty), gdzie cięższy koszyk (lub ciężarek) lubi być "zasysany" przez grubą warstwę mułu. Bez obaw, taki koszyk z zanętą waży zdecydowanie więcej, więc na delikatnym feederze, który jest przystosowany do tak niewielkich ciężarów, poleci naprawdę daleko. Te mocniejsze kijki (do 60 g) będą świetnym uzupełnieniem w przypadku konieczności zastosowania trochę cięższych koszyków (30-40 gramów masy własnej), gdyby okazało się, że lżejszym nie dorzucimy w interesujące nas miejsce chociażby z powodu mocniejszego wiatru (w twarz lub bocznego), czy że niemal stojąca woda w międzytamiu jednak przesuwa po dnie koszyk o masie 10 czy 20 gramów.
Do tak delikatnych feederów stosuję oczywiście proporcjonalnie małe kołowrotki. I są to przede wszystkim młynki MegaBAITS Elite oraz MegaBAITS Mystery - w rozmiarze 2500. Jeśli chodzi o żyłki, to najczęściej nawijam średnicę 0,16 mm, a konkretnie jest to żyłka Dragon Specialist PRO CARP & FEEDER lub Specialist PRO MATCH & FEEDER. Natomiast przyponówki (o różniej średnicy - od 0,094 do 0,120 mm, wyjątkowo 0,141 mm) jakie stosuję, to przede wszystkim HM80 Competition. Jest to nieprawdopodobnie rozciągliwa i wytrzymała żyłka przyponowa, która jest podstawą w mojej skrzynce wędkarskiej. Zakończeniem zestawu jest oczywiście haczyk. A tutaj, mam swoje dwa ulubione wzory. Do białych, jak i czerwonych robaków stosuję haczyki MegaBAITS Izumejina MB00073BN w rozmiarze 18, natomiast do kukurydzy wiążę mocne i grube haczyki Kuwase Gure EC00101BR Line Grip w rozmiarze 14.
***
Łowienie w Odrze delikatną wędką feederową to naprawdę świetna sprawa. Oczywiście tam, gdzie jest to możliwe - a jest, i to w wielu miejscach. Szczerze polecam!
Mariusz Drogoś
Team Dragon