Testerzy relacjonują

Problem z głowy, czyli dobór kołowrotka do feedera

Zadaniem wędkarza – praktyka, a przy tym konsultanta dużej firmy wędkarskiej jest nie tylko staranne sprawdzanie i praktyczne udoskonalanie firmowych nowości sprzętowych, ale także częste kontakty z innymi wędkarzami oraz służenie doświadczeniem i radą przy wyborze sprzętu dopasowanego do ich ulubionych metod łowienia czy preferowanych rodzajów łowisk. W trakcie spotkań, a także w branżowych mediach społecznościowych pojawia się m.in. pytanie o to, jaki wybrać kołowrotek do feedera.

Do 2021 roku w ofercie MegaBAITS były cztery modele dedykowane tej prężnie rozwijającej się dziedzinie wędkarstwa. Możemy je podzielić na dwie kategorie w oparciu o zastosowane rozwiązania konstrukcyjne i ze względu na przełożenie.

Jeżeli chodzi o przełożenie, to temat jest prosty. Do dyspozycji mamy dwie szybkości zwijania. Wolniejszą - 1:4,6, która powoduje nawój na poziomie 84 cm na jeden obrót korbką oraz szybszą - 1:5,5 umożliwiającą blisko metrowy nawój. Wbrew pozorom te kilkanaście centymetrów może powodować znaczącą różnicę podczas łowienia i zmagań z walecznym przeciwnikiem. Biorąc pod uwagę to kryterium mój dobór wygląda następująco: im ciężej łowimy, im działamy bardziej siłowo (duże uciągi, spore koszyczki, wyczerpujące hole dużych ryb) tym bardziej skłaniam się do mniejszych przełożeń. Daje mi to większy komfort, ponieważ przy mniejszym przełożeniu - mogę używać mniejszej siły do kręcenie korbką. Nie bez znaczenia jest również zasada, że im mniejsze przełożenie, tym mocniejsza przekładnia kołowrotka. Natomiast szybsze przełożenie rezerwuję do łowienia na większe odległości, gdyż mniej czasu tracę na zwijanie zestawu. Pozostaje jeszcze kwestia łowienia na duże odległości przy użyciu zestawów stawiających znaczący opór w trakcie zwijania. Tutaj możemy zastosować kilka opcji. Pierwsza to niższe przełożenie, czyli komfort kosztem szybkości. Druga to szybkie przełożenie, a więc szybkość kosztem komfortu. Jest jeszcze trzeci sposób, który osobiście stosuję, polegający na użyciu kołowrotka dostosowanego do takiego sposobu łowienia.

Jest sprzęt znacznie większy, ale i cięższy, w moim przypadku idealnie sprawdza się Ryobi Proskyer Aquapower LT. Wynik zastosowania drugiego kryterium podziału feederowych kołowrotków, czyli przyjrzenie się rozwiązaniom konstrukcyjnym jest dokładnie taki sam, jak podział tych kołowrotków prezentowany w katalogu na serie: STEALTH L.D., FEEDER FD i serię METHOD FEEDER FD. Poza drobnymi różnicami w samej obudowie i w długości ramienia korbki (method feeder ma ją minimalnie dłuższą), podstawowa różnica dotyczy mechanizmu odpowiedzialnego za posuw szpuli, co z kolei przekłada się na równomierność ułożenia linki.

W serii STEALTH L.D. za odpowiedni nawój odpowiada system posuwu napędzany wałkiem ślimakowym, co umożliwia równe nawijanie nawet najcięższych plecionek. Na moich szpulach mam nawinięte chociażby plecionki o średnicy 0,06 mm i nigdy nie miałem problemu ze splątaniami spowodowanymi nierównomiernym nawojem. Natomiast w serii METHOD zastosowano klasyczny talerz z wodzikiem ze szczeliną prowadzącą w kształcie litery „S”. Takie rozwiązanie jest prostsze i moim zdaniem bardziej odporne na przeciążenia. Jednak może się zdarzyć – według moich obserwacji – sytuacja, gdy najcieńsze linki zostaną ułożone poprawnie, chociaż niekoniecznie idealnie.

Gdy więc chodzi o drugie kryterium to dobieram kołowrotki dość prosto. Jeżeli łowię plecionką, wybieram STEALTHa, gdy żyłką to METHODA. Jeżeli dodam, że do method feedera zawsze używam żyłki, a do klasyka w 99% sytuacji – plecionki, to wybór automatycznie się upraszcza: klasyk-STEALTH, method Fedder - METHOD FD.

Oczywiście Czytelnik może zapytać o to, co powinienem wybrać jeżeli łowię klasykiem z zastosowaniem żyłki? W takiej sytuacji czynnikiem, który zadecyduje o wyborze powinna być siła oporu zestawu w trakcie zwijania. Im większa, tym bardziej kierowałbym się w stronę serii METHOD.

Mam nadzieję, że tym artykułem nieco rozjaśniłem zagadnienie wyboru kołowrotka i zarazem zawstydziłem niektórych internetowych "doradców" głoszących mądrości o tym, że skoro kołowrotki (pozornie) wyglądają podobnie, to powinniśmy wybrać… najtańszy. I problem z głowy.

Z wędkarskim pozdrowieniem
Rafał Reiter
Team MegaBAITS