Testerzy relacjonują

Ryobi Zauber LT – 
pomyślna ewolucja.

Rynek wędkarski, w swoim bogactwie, jest bardzo zmienny i dynamiczny. Nie jest to dziwne, gdyż rozwój technologii i wędkarska pomysłowość zdają się nie mieć granic. To dzięki temu możemy cieszyć się coraz to lepszym i skuteczniejszym sprzętem. Postęp nie omija też produktów dobrych, sprawdzonych i wydawałoby się – kompletnych. Takie klasyki czasem ulegają tylko odświeżeniu, ale dobry producent nie stawia tylko na wygląd zewnętrzny. Powoli, ale sukcesywnie, wdraża nowe rozwiązania, materiały, czy technologie. Nie inaczej jest ze znaną, lubianą i szanowaną marką Ryobi.

Ten japoński producent sprzętu uchodzi za synonim świetnej jakości. Warto tu wspomnieć, że to firma Design Fishing, właściciel marki Dragon, jest wyłącznym przedstawicielem marki Ryobi, już od 1 kwietnia 2014 roku. Dokonując zakupu kołowrotka, warto więc sprawdzić źródło dystrybucji i wybierać egzemplarze z pewnego, sprawdzonego źródła. Dzięki temu możemy być pewni aż 5 letniego okresu gwarancyjnego, a także cieszyć się dostępnością oryginalnych, identycznych z głównymi, szpulami zapasowymi. (G201 – to numer autoryzowanego dystrybutora Ryobi w Polsce. Szukajcie go na stopce swojego kołowrotka.)

Ryobi Zauber jest kołowrotkiem wręcz kultowym. Od lat uchodzi za świetny model, którym kręciły całe pokolenia wędkarzy, nie tylko spiningowych. Nic więc dziwnego, że mając tak szerokie grono zadowolonych odbiorców, nie tylko nie zniknął z rynku, ale pojawiają się jego nowe generacje. Ryobi Zauber LT, bo o nim mowa, pojawił się na sklepowych półkach całkiem niedawno, ale już zdążył podbić serca wędkarzy. Osobiście postawiłem na dwa modele 1000 i 3000, z myślą o delikatnym łowieniu (mniejszy egzemplarz) oraz średnim spiningu (model większy). Okazało się, że chyba najważniejszą cechą użytkowanych przeze mnie kołowrotków, okazała się precyzja, z jaką układają linkę. Nawet bardzo cienkie, ośmiosplotowe linki opisane, jako 0,06 mm, nie stanowiły dla nich najmniejszego problemu. Dla lubiących delikatne odmiany spiningu, to świetna wiadomość. Zwoje układają się na szpuli ciasno i bardzo równo. Nie występuje tu wciąganie linki pod szpulę, czy denerwujące „brody”. Warto zaznaczyć, że idealnie ułożona na szpuli plecionka łatwiej z niej spada, co wydatnie przekłada się na osiągane odległości rzutowe.

"Kultura pracy" Zaubera stoi na bardzo wysokim poziomie. Przekładnia pracuje cicho miękko i bardzo gładko. Bardzo przypadła mi do gustu aluminiowa, wycinana w technologii CNC korbka, zakończona wygodnym, gumowanym knobem gwarantującym pewny chwyt nawet mokrą dłonią, choć jednocześnie nie przypominam sobie, by poprzednie rozwiązanie, posiadające system szybkiego składania, stwarzało jakiekolwiek problemy. Omawiając kołowrotek i to, jak się zachowuje podczas nawijania linki, nie sposób pominąć też tego, jak tę linkę oddaje. Praca hamulca jest jedną z ważniejszych dla nas cech, wszak wszystkim nam zależy na jak najczęstszych, udanych holach. Pokrętło przedniego hamulca jest duże, szerokie i bardzo wygodne. Regulacja ma przyjemny, choć delikatny skok. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż hamulec został uszczelniony, a za precyzyjną regulację obrotów szpuli, odpowiadają filcowe podkładki. Moc hamulca, w każdym z 4 rozmiarów Zaubera LT, to 5 kg.

Moje egzemplarze Ryobi Zauber LT, zwiedziły ze mną mnóstwo łowisk. Od górskich strumieni po… fale Bałtyku. Od niewielkich "kałuż" po odrzańskie odmęty. Nie zawiodły mnie nigdy, a warunki, w jakich przyszło im pracować, nierzadko były wielce wymagające. Mogę z czystym sumieniem się pod nimi podpisać i polecić je z pełną odpowiedzialnością. Mniejszy egzemplarz służył mi do delikatnego łowienia pstrągów, okoni, kleni i jazi. Większy model pracował pod wędkami na szczupaki, sandacze, a przede wszystkim bolenie. To ten model spędził ze mną całą spiningową jesień, podczas której złowiłem wiele pięknych ryb. Poważnym poligonem był wypad nad morze i próby złowienia bałtyckiej troci. Warunki, w jakich przyszło mi łowić, dalekie były od „plażowych” i niejedna fala zmyła nie tylko mnie, ale i kołowrotek. Spokojnie. Wystarczy pamiętać, by po łowieniu opłukać nasz sprzęt słodką wodą, a będziemy mogli nadal cieszyć się jego bezawaryjnym użytkowaniu.

Wspomniany na początku rozwój to stały proces. Podczas gdy piszę te słowa, w najnowszym katalogu w moje oczy wpada nowy klasyczny Zauber (nie LT) w dość kontrowersyjnych, ale przykuwających uwagę kolorach ciemnej czerwieni i czerni. Pamiętając, że najważniejsze jest to, co skrywa wnętrze kołowrotka, jestem pełen optymizmu. Oczywiście więcej o nowych modelach przeczytacie już niebawem na naszej stronie!

Z wędkarskim pozdrowieniem
Kamil Zaczkiewicz
Team Dragon/Strike Pro Polska