Precyzja przez duże P. to jedna ze składowych sukcesu w metodach gruntowych. Przy feederze klasycznym jak i method feeder to słowo klucz, które należy rozumieć przez między innymi klipsowanie i odmierzanie odległości przeznaczonych do tego tyczkach.
Element ten zrewolucjonizował wędkarstwo "drgającej szczytówki" i w moim przypadku nadał sens łowienia na "koszyczek" oraz pogłębił moje zamiłowanie do wędkowania. Jedna czynność, jakże prosta, a jednocześnie zmieniająca wymiar archaicznej i odstraszającej swym niechlujstwem metody połowu, dodatkowo zmuszająca do myślenia i "kombinowania". Moje przemyślenia w tej kwestii postaram się zawrzeć w tym tekście, aby nieco je Wam przybliżyć.
Na początku chciałbym zaznaczyć, ze przy metodach gruntowych klipsowanie nie zawsze jest wskazane. Są sytuacje i okresy w roku, gdy czynność ta znacznie utrudnia wędkowanie. Jednakże dziś będziemy rozmawiać o korzyściach.
Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że nie wystarczy zarzucić wędkę gdziekolwiek na przysłowiowego "farta" i założyć linkę na klips. Łowisko należy uprzednio dokładnie wygruntować ciężarkiem, znaleźć interesujące miejsca, w którym prawdopodobnie ryby się grupują. Zwykły ciężarek jest narzędziem niezwykle pomocnym przy tej czynności. Można za jego pomocą sprawdzić dosyć dokładnie głębokość (licząc sekundy), a także zbadać strukturę dna i obecność ewentualnych zaczepów. Gdy już wytypujemy nasze potencjalne łowisko, "klipsujemy" się i przechodzimy do odmierzenia dystansu na kijkach. Czynność ta, podobnie zresztą jak gruntowanie jest często pomijana przez początkujących feederowców. Ja również jej unikałem na początku mojej przygody z feederem. Wzięło się to z przekonania o czasochłonności całej operacji, która w rzeczywistości zajmuje mi teraz około minuty. Korzyści płynące z przełamania poniekąd swojego lenistwa, są niewspółmiernie większe w stosunku do włożonego w to wysiłku.
Po pierwsze daje nam to informacje o łowisku na przyszłość. Gdy przyjedziemy tu po raz kolejny, znamy mniej wiecej dystans na którym należy łowić i czas, który trzeba byłoby przeznaczyć na gruntowanie i odmierzanie odległości, możemy wykorzystać do przygotowanie zanęty. Druga sprawa to nęcenie wstępne. Odległość zdjętą na tyczkach, przekładamy teraz na naszą wędkę do wstępnego nęcenia( w przypadku przeprowadzenia takowego) i nie musimy się martwic o połamanie szczytówki przy rzutach "szklanką". To samo tyczy się innych wędek, które możemy zaklipsować na ten sam dystans.
Trzecim tematem jest złośliwość rzeczy martwych. Podczas łowienia możemy zerwać strzałówke, poplątać zestaw, połamać szczytówkę itd. itp. Wówczas niewiele czasu zajmuje nam ponowne zaklipsowanie się w naszym łowisku, kiedy tylko nasz zestaw jest gotowy Czwartym elementem są duże ryby. Często po braniu musimy się ĺodklipsowaćĺ. I znów, po szczęśliwym - czy też nie - holu ryby, mamy możliwość wrócić w nasze łowisko z tą samą odległością i kontynuować wędkowanie.
Jeśli chodzi o plusy, to jest ich znacznie, znacznie więcej. Wymieniłem te podstawowe, które powinny przekonać aspirującego wędkarza do skupienia się na precyzji. Dbałość o wyżej wspomniane elementy z pewnością podniesie poziom naszego wędkarstwa. W moim przypadku pozwoliło na odwiedzanych przeze mnie akwenach osiągać znacznie lepsze wyniki, a także wyciągać trafniejsze wnioski po porażkach, które cały czas mi się przytrafiają. Wiedza o tym, co zrobiło się źle rozwija nas jako wędkarzy i nie tylko. A precyzja w tym przypadku stanowi podstawowy punkt zaczepienia.
Michał Gałek
Team MegaBAITS