A zatem mamy maj. Czas, na który z pewnością wielu z Was czekało, nerwowo drepcąc nogami w miejscu, czy po raz setny przeglądając sprzęt oraz arsenał przynęt. U mnie również wyobraźnia cały czas pracuje na wysokich obrotach, zwłaszcza na samą myśl o możliwości zmierzenia się z zębatym "potworem" zamieszkującym nasze jeziora czy rzeki.
Mimo to na początku maja nigdy nie nastawiam się na jakieś spektakularne wyniki, ponieważ to dopiero początek przygody ze szczupakami, które najczęściej w ciągu dnia żerują krótko i niekoniecznie są skłonne ganiać za naszą przynętą.
Głównie skupiam się na rozpoznaniu i sprawdzaniu, co się zmieniło na moich "bankówkach". Sytuacja każdego roku jest inna i gdy jesteśmy pewni, że już wszystko wiemy, że nic nas nie zaskoczy i będziemy łowili kabana za kabanem, często życie pokazuje, jak bardzo się mylimy i zabawa zaczyna się od nowa. To jest też częścią naszej pięknej pasji i każdy wie, że wypracowany sukces najlepiej smakuje.
Ten sezon z mojego punktu widzenia jest szczególnie ciekawy, ponieważ w mojej okolicy zostały udostępnione dla wędkarzy wody, na które przez wiele lat mogłem tylko popatrzeć z brzegu. Głównie skupiam się na niedużych, płytkich jeziorach, gdzie woda szybciej się nagrzewa i można zaobserwować zwiększoną aktywność białorybu, za którym podążają oczywiście szczupaki, ale też pozostają w takich miejscach jakiś czas po tarle, żeby się zregenerować.
Zestaw, jakiego używam w takich warunkach, to wędka Team Dragon Fx #8 10' z kołowrotkiem Team Dragon FX 8000. Sznur pływający to około dwa metry fluorocarbonu 0,40 oraz pięćdziesiąt centymetrów przyponu z surflonu lub surfstandu o wytrzymałości 12 kg. Pozwala mi to na swobodne operowanie nawet sporymi muchami.
Pierwszy maja uważam za udany.
Osiągnąłem wyznaczone przez siebie cele na ten dzień, a nawet udało się przechytrzyć parę fajnych ryb.
Nad wodą zameldowałem się o 6.00. Woda na mojej miejscówce nie przekracza 2 m. Prowadziłem muchę powoli, można powiedzieć leniwie, czasami wzbudzając dwoma lub trzema szybkimi podciągnięciami. Ku mojemu zdziwieniu - brania były mocne i zdecydowane. Jeden esox nawet "zatańczył" na ogonie, sprawiając mi tym sporo radości.
Kluczem do sukcesu była precyzyjna prezentacja, ponieważ ryby stały w pobliżu rozległych trzcinowisk, reagowały często na streamera opadającego do dna lub od razu po pierwszym pociągnięciu sznura. Muchy standardowe, nie mniejsze niż 25 cm.
Oprócz najczęściej stosowanych przeze mnie szczupakowych kolorów, świetnie sprawiła się czarna mucha, wykonana ze snow runnera z dodatkiem złotego "flesha", "doładowana" wiggle thailem. Przynęty zbroję w spore haki 4/0-6\0 np. Mustad Aberdeen. Tak jak już wspominałem, w maju zazwyczaj nie uświadczymy całodziennego, wściekłego żerowania zębatych. W moim przypadku wyglądało to tak, że aktywność ryb była zauważalna godzinę od świtu i godzinę przed zmrokiem. Resztę dnia mógłbym spokojnie pływać rekreacyjnie lub odkrywać nowe miejscówki, które - mam nadzieję - zaprocentują w przyszłości.
Wszystkim Wam życzę, aby ten rozkręcający się sezon przyniósł same sukcesy!
Sebastian Gabriel
Angerwild angerwild
Team Dragon