Testerzy relacjonują

Kołowrotek na horrory nad wodą

Jakiś czas temu miałem przyjemność testować kołowrotek DRAGONA; model ProGUIDE CX  FD725i. Nadszedł czas, aby napisać o nim kilka słów. Zacznę od tego, że technologia produkcji kołowrotków nieustannie rozwija się. Mogliśmy przekonać się o tym już dobrych kilka lat temu, kiedy na rynku pojawiły się pierwsze młynki wykonane z ultralekkich materiałów. Jednocześnie nam, spinningistom, ciężko było znaleźć duży kołowrotek, w dobrej cenie, który obsłużyłby przynęty w przedziale 12 - 15 cm i – co ważne - był stosunkowo lekki. Aż pojawił się ProGUIDE CX FD725i.

Skupię się na rozmiarze 2500. Dlaczego? Na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji twierdzę, że jest to sprzęt, który na łowisku z powodzeniem nawiąże partnerską współpracę zarówno z gumami czy obrotówkami, jak i z woblerami.
Czytając moje relacje z wypraw z pewnością zauważyliście, że często muszę wielokrotnie dostosowywać się do zmiennych warunków nad wodą. Ważna jest: pogoda, nurt, a nawet żerująca ryba, której nie mieliśmy w planach, bo nastawialiśmy się np. na bolenie, a tu nagle na powierzchni wody widzimy cmokające okonie uganiające się za ukleją.
Ostatnim razem było podobnie. Pojechałem na Mazury na ulubione szczupaki. Nad wodą wykonałem kilka precyzyjnych rzutów i na pokładzie szybko zameldowała się taka rybka 70 cm. Następnie po kilku godzinach łowienia dostrzegam wyraźny ruch na powierzchni, ale nijak nie wygląda to na atak szczupaka. Pierwsza myśl: okoń. To przecież musi być okoń! Nie myliłem się. Precyzyjnie podałem przynętę w punkt, a na końcu mojego zestawu znajdował się specjalista od szybkiego reagowania na wszelkie niespodziewane wydarzenia czyli… ukochany Dragon Jerky. Nie zdążyłem zamknąć kabłąka, gdy dostrzegłem, jak ryba ostro startuje do mojej przynęty!

Tutaj zatrzymajmy na chwilę naszą opowieść. Co jest najważniejsze dla mnie – łowcy w takim momencie? Hamulec!!! Dobrze ustawiony hamulec pod rybę, którą mam na celowniku. Musimy wziąć też pod uwagę fakt, że na końcu zestawu w tym przypadku mamy Jerkiego, ale nie na główce, lecz na offsecie. Mocno dokręcony młynek, precyzyjne podanie, celny strzał w przynętę, zacięcie i rozpoczyna się krótka zabawa. Po chwili naszym oczom ukazuje się przepiękny okoń, który nie miał innego wyjścia jak tylko połknąć zadedykowaną mu przynętę. Całość holu przebiegła bardzo sprawnie, ale tak naprawdę kluczową rolę odegrał tutaj dragonowy kołowrotek, który na pierwszy rzut oka mógł wydawać się „masywny”.
Nic bardziej mylnego. Zastosowane, w tej wyjątkowej maszynce, nowoczesne technologicznie komponenty czynią kołowrotek o wiele lżejszym w stosunku do jego rozmiaru. Z sukcesami 'katowałem" go na pstrągach, okoniach i szczupakach. Te pierwsze łowiłem na żyłkę, w wyjątkowo niskich temperaturach. Jeżeli chodzi o wzorcową pracę urządzenia o symbolu CX FD 725i nigdy nie doznałem najmniejszego zawodu: gdy padał deszcz czy śnieg, gdy do przesady grzało słońce, lub mroźne powietrze wyganiało mnie z łowiska.

Zatem jeśli szukamy „uniwersalnego” kołowrotka, to takiego sprzętu po prostu nie ma. Jest za to kołowrotek DRAGON ProGUIDE CX FD725i, skutecznie odnajdujący się w większości wędkarskich sytuacji nad wodą, których scenariusze (często horrory) pisze nam samo życie.

Bartek Bernaciak
Team Dragon