Testerzy relacjonują

Wielkie ryby docenią ciężar i kleistość

Ostatnimi czasy przeglądając fora branżowe czy też media społecznościowe utwierdziłem się w przekonaniu, że w sezonie letnim wyraźnie zmniejsza się średnia wielkość ryb łowionych na feeder.

Oglądałem tam liczne zdjęcia wędkarzy prezentujących swoje dokonania w postaci pokaźnej ilości drobnych ryb, a do tego, rzadko, pojedyncze ekstra sztuki.
Zacząłem się nad tym problemem głębiej zastanawiać i zaplanowałem na ten sezon letni doskonalenie łowienia selektywnego tak, aby odseparować drobnicę i odławiać jedynie duże ryby. Oczywiście muszę jeszcze tylko znaleźć optymalny sposób na… realizację tych zamierzeń.

Pierwszym krokiem, który uczyniłem, była zamiana przynęty na zdecydowanie większą, ale ten kierunek zmian nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Co prawda drobnicy łowiłem mniej, jednak liczba dużych ryb wcale nie wzrosła. Natomiast zaobserwowałem zjawisko zwiększonej częstotliwości brań… niemożliwych do zacięcia. Moja sytuacja na łowisku była więc "wypisz - wymaluj" taka sama, jak na zdjęciach przywołanych na wstępie tego tekstu, czyli dominacja drobnicy oraz pojedyncze duże ryby.

Kolejnym pomysłem była zmiana mieszanki zanętowej i ilości przynęt w tej mieszance. Zanęta o frakcji XXL, a w niej duża ilość grubych dodatków takich jak: topiony biały robak, kukurydza, gnojak oraz krojony gnojak. W wyniku tego eksperymentu dowiedziałem się, że tak przygotowana mieszanka okazała się za mało spoista i przez to była daleko rozsiewana przez nurt wody, a w efekcie wyprowadzała mi ryby z łowiska. Stąd wniosek, że muszę, metodą prób i błędów, doskonalić proces przygotowania mieszanki zanętowej.
Mój następny wyjazd nad wodę nosił kryptonim: DOKLEJANIE. Zanętę wymieszałem z klejem kukurydzianym, a samo nawilżanie, zamiast wyłącznie wodą, wykonałem miksturą sporządzoną z wody i melasy w proporcji 1:1. Efekty łowne były już lepsze, ale podskórnie czułem, że nie jest to właściwy sposób na wykorzystanie potencjału łowiska.
Kolejnym etapem na drodze moich nieustających poszukiwań było dodanie gliny do mieszanki. Oczywiście gliny rzecznej, ciężkiej i mocno klejącej. Na pierwszym wyjeździe dodałem jej tylko do wstępnego nęcenia, mieszając z zanętą w proporcji 1:1. Natomiast do łowienia nadal używałem 100% "spożywki". Niemal od razu dało się zauważyć, że takie pomysły znacząco poprawiły wyniki i że jest to dobry kierunek dalszego działania. Bonusowe ryby trafiały się dużo częściej, a i drobnica jakby mniej przeszkadzała w pobycie na łowisku. Jednak należało poprawić systematyczność łowienia, gdyż brania trwały maksymalnie godzinę od nęcenia, a później powoli zanikały.

 


Podczas następnych wypadów stopniowo zwiększałem proporcje gliny do zanęty, aż doszedłem do wyniku 3:1 na korzyść gliny. Rozpocząłem również jej dodawanie do mieszanki przeznaczonej do łowienia, ale tutaj zawartość wynosiła między 50% a 70%. Dysponując takimi mieszankami – nie bez satysfakcji - zauważyłem, że ryby dobrze ustawiają się w łowisku i mogę je na długo w nim utrzymać. Ostatnim elementem układanki były dodatki zanętowe. Również zacząłem zwiększać ich ilość, lecz nie przynosiło to korzyści, a wręcz szkodziło. Było to dla mnie trochę zaskakujące spostrzeżenie, gdyż widząc, że mam w łowisku pokaźną liczbę dużych ryb, trudno mi było uwierzyć w to, że je przekarmiam. Dlatego też, pewnego razu na sam koniec łowienia, zrobiłem z resztek mieszanki dwie kulki zanęty różniące się ilością robaków. Wrzuciłem je na płytką wodę niedaleko od siebie. Zauważyłem, że kulka z większą ilością robaków rozpuściła się dużo szybciej. Co możemy w tej sprawie zrobić? Pomysł był tylko jeden. Razem ze zwiększaniem ilości podawanego robaka, należy również zwiększyć ilość dodawanego kleju.
Na kolejnych wyprawach nad wodę zastosowałem wszystkie powyższe wędkarskie pomysły, w myśl zasady "trening czyni mistrza" i mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że w łowieniu selektywnym na feedera sukces wędkarza opiera się na dwóch parametrach. Mam na myśli ciężar właściwy i doklejenie mieszanki zarówno tej do grubego nęcenia jak również tej powodującej spotkanie – sam na sam - z waleczną rybą! Do takiego właśnie łowienia używałem, bardzo wydajnych i skutecznych na polu walki, mieszanek Dragona z serii XXL. Jeżeli natomiast chodzi o zestaw, który wielokrotnie opisywałem w poprzednich artykułach to przypomnę, że tworzą go, idealnie dopasowane do siebie wędzisko DRAGON MegaBAITS Black Shadow Feeder do 120 gramów oraz kołowrotek RYOBI Proskyer Aquapower LT w rozmiarze 6500.

Rafał Reiter
Team MegaBAITS