Współpracując z marką Dragon i należąc do teamu MegaBAITS mam możliwość korzystania z produktów tworzących ofertę gruntowo – spławikową, a co za tym idzie - dokładnego ich sprawdzenia. Nie inaczej było w przypadku zeszłorocznej nowości, czyli kołowrotka feederowego z wolnym biegiem – Combat FR w rozmiarze 40. Na co dzień nie używam kołowrotków z wolnym biegiem, ale od czasu do czasu sięgam po takie rozwiązanie, zwłaszcza jeżeli wybieram się na rekreacyjne łowienie, np. na method feeder.
Mojego Combata FR sparowałem z prototypowym wedziskiem feederowym, 390 cm do 90 gramów wyrzutu, które otrzymałem niedawno do przetestowania. Celem moich połowów były między innymi liny oraz leszcze.
Taktyka, jaką przyjąłem, to dość "negatywne" łowienie, innymi słowy - poza paroma podajnikami na start - brak typowego nęcenia wstępnego i w miarę częste (jak na dystans 100 m) przerzucanie zestawu. Przy takim wędkowaniu ważne jest, aby kołowrotek bez problemu i w miarę szybko zwijał 60 gramowy podajnik do brzegu, celem przerzucenia zestawu.
Combat FR1040i wyposażony jest w 9 +1 łożysk oporowych. Jest to sporo jak na budżetowy kołowrotek i dzięki temu całość pracuje bardzo płynnie i cicho, przy tym równo nawijając zarówno żyłkę jak i plecionkę. W zestawie znajduje się również zapasowa szpula, co niewątpliwie stanowi dodatkowy plus.
Jeśli chodzi o sam wygląd kołowrotka, to w tym wypadku nie ma się naprawdę do czego przyczepić. Gustowne wycięcia na szpuli, przyjemne dla oka zestawienie barw, przedni hamulec wielotarczowy oraz system zwalniania obrotów szpuli z regulacja siły oporu w tylnej części korpusu to jedne z wielu mile zaskakujących cech tego kołowrotka. Dodatkowo rolka kabłąka jest szeroka, co zapobiega skręcaniu się linki.
Podczas moich wypraw młynek ten bez problemów zwijał zestaw z dużego dystansu, kilkaset razy przez kilka wypadów, nawet zbytnio się przy tym nie męcząc. Ściąganie 60 gramów szło gładko i szybko. Oczywiście jest to nadal budżetowy model i koniec końców nie jest to raczej typ młynka na naprawdę dystansowe łowienie. Ma on nieco za małe przełożenie i niezbyt szeroką szpulę, ale nie to było celem moich testów. W ramach sprawdzianu udało się zweryfikować jego wytrzymałość na przeciążenia, a ta jest moim zdaniem zaskakująco wysoka. Korzystnie wypada w tym przypadku również stosunek cena/jakość.
Kołowrotkiem łowi się przyjemnie, wolny bieg działa bez zarzutu, dając poczucie bezpieczeństwa w przypadku nagłego brania dużej ryby.
Michał Gałek
Team MegaBAITS