Gdy pierwszy raz weźmie się tytułowy kij do ręki i zrobi wymach "na sucho", ma się wrażenie, iż jest to blank do łowienia - co najwyżej - uklejek...
Już przy samym zarzucaniu przynęty bowiem czy przy wspomnianym machaniu "na sucho", pracę blanku czuć nawet w dolnej - pokrytej już korkiem! - jego części. I wówczas aż ciśnie się na usta pytanie: "co ja tym wędziskiem wyjmę, jakiej rybie będę w stanie stawić skuteczny opór?" Jednak jest to tylko złudne wrażenie, a pierwsze klenie powyżej 45 centymetrów długości szybko mnie przekonały do tego, iż katalogowy opis ["spinning o akcji wymarzonej przez większość łowców kleni i jazi, długie i bardzo lekkie wędzisko świetnie leżące w dłoni i pozwalające nieprawdopodobnie precyzyjnie podawać lekkie przynęty"] to bynajmniej nie jest mrzonka.
Mimo totalnie pełnego ugięcia blanku pod kilogramowym kleniem nie czułem "zagrożenia". Ba! Hole tej wielkości ryb okazały się być nie tylko nieprawdopodobną frajdą, ale i dawały poczucie pewności, iż w zastosowanym sprzęcie, mimo wszystko, drzemie wystarczająca moc do tego, aby skutecznie łowić rekomendowane gatunki. Jest to bajeczny kij do łowienia tych ryb, a o zaletach blanku o "muchowej ciepłocie" przekonamy się chociażby w trakcie łowienia niemrawych, delikatnie skubiących przynętę osobników.
Slow Lure 8 to kij, który na takie ryby - zapięte za przysłowiową skórkę - jest przygotowany.
SLOW LURE 8 vs DUŻE RYBY
Ale ja dziś nie o kleniach, nie o jaziach, czy nawet nie o okoniach. Tym razem zabrałem nad brzegi Odry wędzisko Dragon Flash XC40P Slow Lure 8 i postanowiłem złowić... medalowego bolenia. Czyli takiego powyżej 70 cm. Co prawda wyszło troszkę inaczej, ale... zapraszam Was na krótką relację znad dolnośląskiej Odry.
Początek października to czas, gdy jesienne boleniowe eldorado na "mojej" Odrze wchodzi w trwający kilka tygodni szczyt ich aktywności. Ale ta jesień była inna, gdyż bolenie odpaliły wyjątkowo późno, bo dopiero w drugiej połowie października. Jednak ciężko było usiedzieć w domu i zdecydowałem się podjąć próbę zrealizowania "specjalnego zadania" w pierwszych dniach października – medalowy boleń na tytułowe wędzisko!
Wybrałem się razem z Sebkiem (Sebastian Rej). Jednak on nie "wydziwiał" i uzbroił się klasycznie, w zwykły spinning na bolenie. Zaczęliśmy od obławiania basenów, które każdej jesieni dają nam wiele pięknych ryb. Jednak tym razem, ku naszemu zaskoczeniu, po obłowieniu 5 główek byliśmy wciąż bez ryby. Sebek łowił klasycznie, sterowymi woblerami, natomiast ja skupiłem się na powierzchniowym łowieniu, aby Slow Lure 8 nie miał oporu w postaci steru.
Gdy obławialiśmy 6. basen, zdecydowałem się zaryzykować i zapiąłem na agrafkę... woblero-cykadę o masie 16 gramów! Tak, na muchowy blank do 8 gramów nałożyłem "ciężkie jarzmo" w postaci 16 gramowej woblero-cykady! Owszem, rzuty w dużym stopniu były kontrolowane, ale... z czasem coraz pewniejsze i dalekie! Do tego możliwie rozwarty kąt między blankiem, a linką i dało się łowić!
Po serii rzutów zacząłem prezentować tę przynętę techniką opadową: 2 - 3 obroty korbką, dno, 2 - 3 obroty korbką, dno (łowiąc bolenie na plecionkę, stosuję długi na kilkanaście metrów przypon żyłkowy). Gdy tak robiłem, przy jednym z ostatnich "opadnięć", już na samej żyłce, poczułem mocny strzał, który odruchowo skwitowałem atomowym, sandaczowym zacięciem! Szczytówka została w miejscu, a kij wygiął się w "C", jednak blank nie strzelił, wytrzymał tę "agresję"!
Ryba zachowywała się "betonowo", jednak była to moja pierwsza większa ryba na tak miękkim blanku i nie wiedziałem, czy mam do czynienia z poszukiwanym boleniem, czy z jakimś przyłowem - do czasu, aż poczułem zęby, wtedy zacząłem myśleć o sandaczu! Wielkość też była dla mnie zagadkowa, gdyż brak doświadczenia z takim blankiem nie pozwolił mi określić, czy na końcu zestawu jest ryba w okolicach 70, czy 80 cm.
Blank giął się po rękojeść, ale rybę udało się wypompować z dna do powierzchni bez większego problemu. I wtedy, oczom ukazał się... sandacz! Do okazowej sztuki było mu daleko, ale cel wyprawy udało się spełnić – złowić "fajną" rybę na tytułowy kijek! Tak, wiem, nie był to poszukiwany boleń "70+", ale sandacz 76 cm też może być, gdyż dał odpowiedź na pytanie: czy Dragon Flash Slow Lure 8 da radę ewentualnym przyłowom w postaci medalowego bolenia, sandacza, czy innej kilkukilogramowej rybie. Tak, da radę i nawet skutecznie zatnie twardoszczękiego!
Owszem, później worek się otworzył, gdyż wspólnie z Sebkiem złowiliśmy kilka boleni, ale te, które wyjeżdżały na "Slołlura", nie były w rozmiarach nas interesujących...
"SPROSTOWANIE"
Na koniec pragnę zaznaczyć, iż artykuł ten nie ma na celu przekonania odbiorców, iż Slow Lure 8 ma służyć za wędzisko boleniowe. Jakiś czas temu, kiedy została opublikowana relacja tekstowa ze złowienia metrowego szczupaka na spinning Team Dragon Z-series (do 18 gramów), część oburzonych wędkarzy odebrała to, jako... promocja osiemnastogramowego wędziska do łowienia metrowych szczupaków. Nie, w żadnym wypadku nie. I tak, jak przy metrowym szczupaku na "zetkę" do 18 gramów wyrzutu, tak i przy "muchowym fleszu", cel artykułu jest jeden i ten sam: pokazać, że da się i wcale nie są to - zarówno dla wędkarza, jak i samej ryby - męczarnie.
Jest to o tyle istotne dla łowców - szczególnie wielkorzecznych - kleni oraz jazi, że podczas polowania na te dwa gatunki duże ryby nie są wcale aż tak rzadkim przyłowem. A świadomość, że ewentualne branie przyzwoitego bolka, sandacza, czy brzany nie zakończy się bezradnym spoglądaniem na kończącą się na szpuli kołowrotka linkę, to duży komfort psychiczny, pozwalający skupić się na wędkowaniu i nie myśleniu o tym, co będzie, gdy weźmie 3-4 kg przyłów.
Powiem więcej - fakt, kij boleniowy, czy sandaczowy to nie jest, ale radzi sobie z tymi rybami o medalowej wielkości tak dobrze, że... nie zaszkodzi mieć w pudełku wypełnionym "paznokciami", tak na wszelki wypadek, boleniowej, czy sandaczowej przynęty. A nuż się okaże, że w obławianym przez nas miejscu żeruje boleń, czy sandacz, którego będziemy mieli ochotę "przyłowić". Bez obaw, niech taka przynęta ląduje na agrafce, gdyż Slow Lure 8 poradzi sobie z takim "przyłowem" i uraczy nas nie tylko przyjemnym holem, ale i piękną zdobyczą.