Testerzy relacjonują

Czerwone złoto

Pisząc ten tekst zastanawiam się w każdej sekundzie, dlaczego tak późno sięgnąłem po nowego Zaubera. Już na pokazach nowości na sezon 2022 kołowrotek ten urzekł mnie swoją pracą. 
Po pokazach nowości przyszedł czas na wiosenne obchody rocznicy Centrum Wędkarstwa 
w Bydgoszczy połączone z pokazami marki Dragon, na których to po raz kolejny ochoczo sięgałem po czerwonego Zaubera, analizując i próbując "przyłatać" go do któregoś z planowanych na rok 2022 zestawów.

Trochę mi, szczerze powiedziawszy, z tym zeszło, ale w końcu się zdecydowałem i rozpocząłem moją przygodę z nowym Zauberem. W tym miejscu nieśmiało wspomnę, że mimo iż łowię już trochę i mimo tego, że Zauber to kołowrotek 
z wielkimi tradycjami, to ja sięgnąłem po ten model pierwszy raz i jeśli starsze modele "kręciły" podobnie, to już żałuję, że tak długo czekałem…
Nie będę pisał, jakie ryby udało się złowić zestawem, w którym pracował mój czerwony Zauber wielkości 4000. Powiem tylko tyle: było ich całkiem sporo, a "kręcioł" nie miał lekko i pracował podczas opadowego łowienia sandaczy i szczupaków, ale także podczas twitchingowych zabaw 
z całkiem sporymi przynętami (11 - 16 cm), które to bardzo solidnie go przetestowały.

W opadowym i jigowym wędkowaniu popracował w połączeniu z wędziskiem Dragon Fishmaker 2,13m o cw. 21 - 35 g. Zbudowany w ten sposób zestaw pozwalał zmierzyć się z pięknymi sandaczami oraz bardzo przyzwoitymi szczupakami. Opadowe łowienie sandaczy to bardzo poważny test dla każdego kołowrotka. Tu Zauber spisywał się wyśmienicie i po prawie sześciu miesiącach ciężkiej orki oznak jego użytkowania próżno szukać. W twitchingowych zmaganiach współpracował z wędziskiem HM62X 1,98 m o cw. 18 - 35 g, borykając się niejednokrotnie z woblerami o wadze ponad 25 g, które agresywnie prowadzone dawały niezły wycisk wewnętrznej przekładni.
Co jednak urzekło mnie w czerwonym Zauberze najbardziej? Trudno mi powiedzieć jednoznacznie, ponieważ wyjątkowo problematyczne jest dla mnie znalezienie jakiś niedociągnięć tej konstrukcji.
Jednak chyba na pierwszym miejscu postawię zauberowa przekładnię, która pracuje bardzo lekko, płynnie i bez najmniejszych oporów. Kołowrotek wprawiony w ruch pracuje, pracuje i pracuje. Zupełnie tak, jakby nie chciał się zatrzymać. Ale w końcu miarą wartości przekładni jest jej praca pod obciążeniem. 
Tu mojemu kręciołkowi okazji do ciężkiej pracy podczas holi nie brakowało, a kto mnie zna ten wie, 
że sandacze holuję wyjątkowo brutalnie. Tu nie ma czasu na jakieś zabawy. Po prostu "turbo winda do góry", kosz i siedzi. Tak to mniej więcej wygląda i do takich wojaży nowy Zauber 
ma zdecydowane predyspozycje. Przekładnia jest mocna i nie ma tu obaw, że coś pójdzie nie tak. 
Po prostu jest siła!!!


Kolejna rzecz, która niewątpliwie mnie urzekła, to doskonałe układanie linki na szpuli. Nie ma 
tu znaczenia czym, jak i gdzie łowimy; linka na szpuli zawsze ułożona jest perfekcyjnie. Nie ma 
tu mowy o budowaniu jakichś stożków, o skręcaniu, nadkładaniu. Szpula wygląda po prostu wzorowo, 
a co za tym idzie - rzuty są wyjątkowo dalekie, precyzyjne i nie ma mowy w ich trakcie o powstaniu jakiegokolwiek splątania.
Trzeci, jakże istotny element, który urzeka, to hamulec, który działa precyzyjnie i bez zacięć. Działa 
on jednakowo precyzyjnie zarówno w dolnym, jak i w górnym zakresie regulacji, nie mając kompletnie żadnych przestojów przy maksymalnym podkręceniu siły hamowania. Ma to wielkie znaczenie podczas holu okazowych ryb, których i u mnie w ubiegłym sezonie nie zabrakło, a które to tylko uwydatniły zalety zauberowego hamulca.
Z pewnością nowy Zauber ma jeszcze wiele zalet, o których nie wspomniałem, a które to pewnie dostrzegę podczas dalszej eksploatacji.
Póki co kończę i powiem tylko: sięgajcie po to "czerwone złoto" bez zastanowienia, a Zauber wielkości 4000 będzie świetnym uzupełnieniem każdego sandaczowo-szczupakowego zestawu do lżejszego i średnociężkiego łowienia.
Gorąco polecam!

Z wędkarskim pozdrowieniem
Łukasz ADAMIAK
Team Dragon