Przygotowując taktykę łowienia już na samym początku nastawiliśmy się na to, by łowić ryby aktywnie żerujące, których zachowanie, gusta pokarmowe oraz temperament żerowania uzależniony jest - a wręcz ściśle powiązany - z czynnikami zewnętrznymi. Dlatego też musieliśmy bardzo szybko reagować na zmianę pływów, prądów, przypływów oraz odpływów, żeby np wiedzieć, w którą stronę woda spycha różnego rodzaju drobinki pokarmowe, za którymi podążają małe rybki, a pod którymi czają się te, które nas interesują ;)
Podczas odpływu łowiliśmy na skalnych półkach oraz blatach. Używałem do tego najczęściej 12 - centymetrowych gum o bardzo wąskiej pracy ogonka, a podyktowane to było koniecznością jak najszybszego sprowadzenia wabika do dna. Drobno pracujący ripper stawia w wodzie bardzo mały opór podczas opadu (Lunatic oraz Invader). Guma uzbrojona w 35 gr główkę jiggową szybko schodziła na głębokość 50 - 60 m, na co również wpływ miała zastosowana przeze mnie plecionka, a mianowicie Dragon Invisble o grubości 0,12 mm.
Podczas przypływów zaś sytuacja była nieco bardziej skomplikowana, a samo łowienie nieco bardziej wymagające, a co za tym idzie - męczące. Ławice mniejszych ryb rozchodziły się po fiordzie, a za nimi podążały drapieżniki. W tym konkretnym wypadku musieliśmy natychmiast zmienić taktykę i szukać ryb na głębokościach od 100 do 170 m. Bardzo dobrze w tym wypadku sprawdziły się pilkery. Doskonale sprawdził się też zestaw: wędzisko Millenium SF TravelFour 200 245 cm 100 - 200g oraz kołowrotek Ryobi Arctica 6000.
Bez wątpienia jedną z ciekawszych ryb wyjazdu złowił Tomek. Był to bardzo dużych rozmiarów, jak na ten gatunek, zębacz.
Zimno, wiatr, brak snu i mróz bez wątpienia dały się nam we znaki, zwłaszcza po 3 dniach intensywnego wędkowania. Trzeba jednak przyznać, że surowy klimat, widoki oraz otaczająca przyroda przyciągają jak przysłowiowy magnes. Warunki potrafią być naprawdę ciężkie, a sama pogoda potrafi zmienić się diametralnie w kilka minut. Zdecydowanie jest to wędkowanie dla najbardziej zatwardziałych wędkarzy
Osobiście jestem pewien, że wrócimy w to miejsce we wrześniu ;)
Bardzo dziękuję Tomkowi Walczakowi, Romanowi Wężykowi oraz panu Januszowi Wężykowi za kapitalne 4 dni w środkowej Norwegii, jednocześnie mając nadzieję, że takie wyjazdy wpiszą się na stałe w kalendarz moich wędkarskich przygód!
Pozdrawiam serdecznie!
Kacper Wołejszo
Team Dragon