Testerzy relacjonują

Przegląd torby na kołowrotki - cz. 1

W każdym wędkarzu wraz z upływem czasu budzi się osobowość zbieracza sprzętu. Myślę, że jest to jak najbardziej normalna rzecz, wręcz nieunikniona w naszych czasach, gdzie sklepy wędkarskie są przepełnione asortymentem. Im dłużej wędkujemy, tym z roku na rok nasza kolekcja wędkarskiego sprzętu będzie coraz bardziej pokaźna. Każdy lubi mieć w czym wybierać, chociaż pewnie nie raz w żartach słyszeliście od innych, że to już objaw choroby. U mnie w tym sezonie dzieje się tak z kołowrotkami. Dawniej wystarczała mi jedna torba na kołowrotki, dziś mam już dwie pełne i... potrzebuję kolejnej.

Chociaż mój sezon spławikowo-feederowy rozpoczął się pod koniec bardzo zimnego marca, to do tej pory udało się sprawdzić kilka egzemplarzy kołowrotków w boju na wodą, których nie używałam wcześniej mimo ich posiadania lub które są nowością w ofercie na rok 2023. Nieprzypadkowo używam słowa "w boju" gdyż niektórych z nich używałam przy holu dość dużych ryb, o czym przeczytacie w dalszej części tekstu.
Zanim rozpoczęłam sezon, to jeden wieczór przed pierwszym wyjazdem przeznaczyłam na nawijanie nowych żyłek. Spora ilość kołowrotków w mojej, już pokaźnej, kolekcji pozwoliła mi na przygotowanie kilku wariantów, czyli takich przygotowanych do wędzisk spławikowych, pod mojego ulubionego pelletwagglera oraz kołowrotków dedykowanych do method feedera. Niestety klasyczna odmiana feedera w moim wykonaniu nadal oczekuje na debiut.
Zaopatrzyłam się w żyłki z oferty od MegaBaits o różnych grubościach, od 0,20 mm do 0,28 mm. Celowo nie skupiłam się na jednej serii żyłek, aby móc wybrać na koniec sezonu faworyta i poznać dobrze każdą z nich w praktyce, by w przyszłości dobrać dla każdej z nich najlepsze przeznaczenie. Do nawijania użyłam następujących żyłek: Team MegaBaits Ultra Soft Carp, Obsession Method Feeder, Obsession Match&Feeder, Team MegaBaits Sinking Match, Obsession Carp&Feeder. Z myślą o klasycznym feederze, którego naukę chciałam rozpocząć w tym roku, na jednej szpuli znalazła się plecionka 0,08 mm Team MegaBaits Method Feeder 8x Sinking.

COMBAT FEEDER FD1040i MegaBaits

Rozpocznę od największego zaskoczenia i "odkrycia" z mojej torby na kołowrotki. Zakupiony w zeszłym sezonie, czekał na debiut aż do marca tego roku, czego z obecnego punktu bardzo żałuję, że musiał aż tyle leżeć. Jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczona z racji tego, że choć jest to model kosztujący około 100 - 120 zł, to pracuje równie dobrze jak inne, droższe. To właśnie na jego szpulę nawinęłam żyłkę Ultra Soft Carp 0,28 mm, najgrubszą, a zarazem jedyną o tej średnicy w mojej kolekcji. Wyboru dokonałam nieprzypadkowo, pod kątem łowiska komercyjnego, gdzie łowi się karpie nawet powyżej 10 kg. W kwietniu moje dwa największe karpie, 8 oraz 9 kg wyholowałam przy pomocy tego kołowrotka, a kilka dni temu poprawiłam swoją życiówkę i do podbieraka trafił karp pełnołuski ważący 12 kg.
Ryby nie poddały się bez walki, robiły liczne odjazdy i szarpnięcia.
Combat Feeder występuje w dwóch rozmiarach, FD1040 i oraz FD1050i, czyli odpowiednik rozmiaru 40 i 50 dla szpuli feederowej, płytkiej. Model ten posiada 10 łozysk (9 BB +1 RB), moc hamulca wynosi 12 kg dla obu wielkości, a waga 349 gramów dla FD1040i oraz 383 gramów dla większego z nich. Z technicznych informacji dla dociekliwych: korpus i rotor wykonane są z lekkiego, sztywnego kompozytu grafitowego, szpula o obniżonej wadze wykonana z duralu lotniczego, wielotarczowy hamulec przedni z płynną regulacją, która przydaje się przy holu ryby i dostosowaniu do jej walki. 
W przyszłości sięgnę po tego Combat Feedera jeszcze nie raz i polecam go z czystym sumieniem osobom szukającym sprzętu w rozsądnej cenie - i to dosłownie! 

MYSTERY FD830 MegaBaits

Kołowrotek Mystery dostępny jest w dwóch wariantach: FD800 oraz FD500. Oznacza to, że pierwszy nich posiada 8 łożysk (7BB + 1 RB), drugi model o 3 mniej, czyli 5 (4 BB + 1 RB). Wspólne cechy to płytka szpula, moc hamulca 8 kg, jedynie największy model pięciołożyskowy, Mystery FD540i, ma hamulec do 12 kg i tylko w modelu z pięcioma łożyskami występuje ta wielkość szpuli. Rozróżnić obie wersje daje się dość prosto. Mają zupełnie inny design, czyli - mówiąc prościej - różnią się kolorem. FD800 to metaliczny silver, a FD500 wpada praktycznie w czerń. U mnie model ten zastosowanie znalazł przy pelletwagglerze lub ewentualnie również do delikatnego zestawu pod method feedera, głównie z myślą o karasiach i innym białorybie jak leszcz, płoć czy lin. Nie oznacza to jednak, że kołowrotek ten nie nadaje się przy połowach większych ryb czy też tych, których nie wymieniłam z nazwy. Wynika to wyłącznie z grubości nawiniętej przeze mnie żyłki na jego szpulę i mojego pomysłu na przeznaczenie tego kołowrotka w tym sezonie. Z żyłką 0,20 mm nie ma co szaleć przy dużych karpiach dla obustronnego bezpieczeństwa.

Sytuacja podobna jak w przypadku Combata: Mystery leżał w torbie już od dłuższego czasu, czekał na debiut jeśli nie rok, to już nawet i dwa. Zdecydowałam się na model 8-łożyskowy w rozmiarze największym, czyli 30 (FD830i – czytaj 8 łożysk, rozmiar 30). Udało mi się sprawdzić go podczas łowienia na spławik jak i na metodę. W obu tych wariantach widzę dla niego zastosowanie, ciężko wybrać gorszą czy lepszą z nich. Nie przeciąża matchówki do 15 gramów, ale tak samo świetnie komponuje się w wędziskiem Method Feeder Tactix do 40 gramów. Nie męczy ręki, nie spadają z niego pierścienie żyłki, a hamulec można precyzyjnie regulować w zależności od aktualnej potrzeby. Jest to również kołowrotek kosztujący około 100 zł, który w swojej kategorii cenowej należy do ciekawej propozycji. Przy pomocy Muystery wyholowałam już mnóstwo ryb: liczne karasie, wzdręgi, płotki, a nawet i waleczne małe amury, które w mojej ocenie nie przekroczyły 1,5 kg.

W drugiej części przybliżę model Combat FR, czyli drugiego z rodziny Combatów od MegaBaits, posiadającego wolny bieg w przeciwieństwie do modelu Combat Feeder. Następnie przytoczę też kilka ciekawostek o modelu Team Feeder oraz nie zabraknie przeglądu rodziny Rikenów od Ryobi, które również zasługują na miano dobrego sprzętu do feedera.


Patrycja Tykwinska
Team Dragon