Jeśli o mnie chodzi, osobiście nie jestem zbytnim entuzjastą łowisk komercyjnych. Poławianie dużej ilości ryb w miejscu, gdzie wiem, że pływa ich sporo, szybko mnie nudzi. Zdecydowanie wolę nieprzewidywalność łowisk PZW, w których - jak wiemy - rybostan potrafi być zatrważająco niski, oczywiście w zależności od zbiornika. Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż w owych wodach, poza drobnicą, pozostały jeszcze nieco większe egzemplarze (na szczęście!), które są warte wyczekania. Prędzej czy później zwykle udaje mi się złowić naprawdę piękne sztuki różnych przedstawicieli karpiowatych
Czy method feeder sprawdzi się poza łowiskami komercyjnymi? Niektórym może wydawać się to całkowitą abstrakcją, dla mnie ma jednak sens i stanowi w ostatnim czasie ulubioną formę wędkowania. "Metoda" na PZW niejednokrotnie obfituje w piękne ryby, czym chętnie się chwalę.
W mojej ocenie taka technika połowu jest znacznie prostsza od klasycznego feedera. Z tą odmianą feedera nieodłącznie kojarzą się rzecz jasna waftersy. Najczęściej sięgam po Waftersy Magnum od Dragona, w czterech ulubionych zapachach: truskawka, mango, orzech tygrysi i ananas. Każdy z nich ma inny kolor i łatwiej trafić w gusta ryb. Barwa przynęty jest moim zdaniem ważniejsza niż sam aromat. Stwarza bowiem odpowiedni kontrast z zanętą czy też niejednokrotnie z samym podłożem, przez co jest łatwiejsza w odnalezieniu przez ryby. Są również sytuacje, że ryby, żerują bardzo ostrożne i wolą przynęty, które nie odznacza się zbytnio od otoczenia i wtedy należy sięgnąć po jednolite kolory.
Poza samym zapachem i kolorem przynęty, trzecim wyznacznikiem jest rozmiar. W przypadku słabych brań zakładam na bagnet połóweczkę, lub czasem nawet jeszcze mniejszy kawałek. Waftersy Dragona maja to do siebie, że przy dowolnej wielkości są idealnie zbalansowane, co pozwala rybie bez problemu pobrać je z dna.
Nie zapominajmy jednak o zanętach i pelletach. Nastawiając się na większe okazy, rezygnuję z zanęty na rzecz samego pelletu. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, moje okoliczne łowiska charakteryzują się tym, że pływa w nich sporo drobnicy. Użycie zanęty w tym przypadku skończy się zapewne zwabieniem tej drobnicy i szybkim wyczyszczeniem dna z wrzuconego do wody towaru przez owe rybki. Jak wszyscy dobrze wiemy, mówiąc przysłowiowo „duże ryby do pustego stołu nie podejdą”. Po drugie, zanęta powoduje pewnego rodzaju zamieszanie w łowisku. Sądzę, że większe ryby unikają takich miejsc, którymi interesują się dopiero po czasie, jak odstąpi drobnica.
Do nęcenia używam ulubionego pelletu rybnego z serii Magnum Classic "Fish Mix Baza”. Pachnie on mączką rybną, czyli tym, co większe ryby uwielbiają. Produkt ten po optymalnym nawilżeniu doskonale klei, przez co można używać go do łowienia na dystansie, co jest pożądaną cechą przy moim sposobie łowienia. Ma również doskonałe właściwości wabiące i jest bardzo uniwersalny. Dla kontrastu kolorystycznego dodaję czasem inne pellety z serii Magnum np. Premium Truskawkę 2 mm (czerwona barwa) Do takiego miksu chętnie podchodzą wszystkie gatunki ryb karpiowatych, nie tylko karpie.
Do method feedera używam tego samego sprzętu, który zabieram nad wodę, jeśli sięgam po klasycznego feedera. Jedyną różnicą jest grubość żyłki na szpuli: plecionkę zamieniam na żyłkę MegaBAITS Obsession Method Feeder 0,23 mm. Wędzisko Black Shadow 3,6 m do 80 gramów znalazło u mnie zastosowanie również do tych dwóch method połowu, radzi sobie świetnie i w klasyku i w metodzie. Ogromnym plusem jest to, że posiada zapas mocy, przez co bez problemu holuje się większe sztuki – karpie i amury. Kołowrotek MegaBAITS Stealth 750i fd współgra dobrze czy to z żyłką czy z plecionką, dlatego jest dla mnie bardzo wygodnym rozwiązaniem.
Na koniec chciałbym zachęcić wszystkich czytelników do tego, aby przy wędkowaniu mieć otwartą głowę. Warto próbować nowych patentów podejrzanych u kogoś lub wymyślonych samemu, nie ma najmniejszego sensu bać się kombinacji. Trzeba wierzyć, że nasze zaangażowanie przybliży nas do największych ryb.
Michał Gałek
Team Dragon