Testerzy relacjonują

2023 z Dragonem

Sezon 2023 przeszedł już do historii. Najwyższy czas by spróbować podsumować ten okres. Tym razem nietypowo, bo prawie bez ryb. Nie będzie o rekordach, przegranych pojedynkach, oczekiwaniach, sukcesach i porażkach. W kilku zdaniach postaram się wspomnieć o nowościach, po które sięgnąłem w minionym sezonie. 
Na ich ocenę przyjdzie jeszcze czas. Dziś tylko w punktach.

Początek roku, którego pominąć nie mogę, to troć i choć tu obyło się bez nowości z roku 2023, to ciągle walczę o chrzest nowego podbieraka Pafex, który póki co pozostaje „trociowo dziewiczy”. Na drugiej wyprawie sezonu było już bardzo, bardzo blisko, brakło dwóch, może trzech metrów by umazać pafexoowy kosz trociowym śluzem. Emocje jednak wzięły górę, ale cóż; może w tym sezonie się uda!

Końcówka stycznia, luty, marzec i kwiecień to tylko i wyłącznie czas pstrąga. Tu pojawiło się sporo sprzętu, który użytkowałem pierwszy raz, a który to pozytywnie zaskoczył.
Zaczęło się od Invadera długości 2,45m o cw. 2-14g, który okazał się być bardzo przyzwoitym pstrągowym wędziskiem, a na którego konto wskoczyło sporo ryb, w tym kilka bardzo pięknych kropkowańców. Dzięki temu szybko bardzo szybko zyskał sobie status pstrągowego talizmanu.



Kolejna rzecz - może nie nowość, ale muszę o niej wspomnieć - to wędzisko HM62X 2,45m o cw. 3-15g. Sprawiłem sobie je z piękną dedykacją z myślą o pstrągach. Wszystko za sprawą kolegi Mateusza, który sam zachwycony wędziskiem bardzo mocno namawiał mnie do sięgnięcia właśnie po nie. Czy było warto?.....Tak, tak, tak!
Model z całą pewnością stworzony do połowu właśnie tego gatunku. Choć 
w mojej ocenie ogarnie klenie, jazie, okonie….taki HM-kowy uniwersał. U mnie będzie zdecydowanie do pstrągów.
Jako że rzucać było już czym, trzeba było czymś też zwijać. Pierwszy w moje ręce trafił kołowrotek Invader FD620i, który udowodnił, że budżetowy sprzęt może również sporo zaoferować. Maszynka nie miała wcale łatwo i bardzo mocno popracowała na pstrągowych wodach.
Kolejny "kręcioł" to już wyższa półka. Sugoi SL.Ti FD820i, który również popracował na pstrągowych zestawach, zaliczając mnóstwo godzin w niełatwych warunkach. Tak jak pisałem - dziś nie oceniam. 
Jednak wspomnę tylko: to mocny gracz w talii Dragona.
Tym oto sposobem dojechałem do czerwca i moich ukochanych sandaczy. A te na długo zapamiętają szybkość i "ciętość" nowego Team Dragona CXT 1,95 o cw. 10-30 g. Ten dał im bardzo mocno po zębach, towarzysząc mi na niemal wszystkich sandaczowych wyprawach. Tylko końcowka sezonu należała do innego gracza, ale o tym za chwilę. W końcu miało być chronologicznie ;)
Środek upalnego lata to zabawa z UL. Tu pojawił się kolejny bohater: wędzisko Sugoi 1,8 m o cw. 1-5 g, które dało nie tylko mi mnóstwo frajdy. Równie chętnie po "wierzbową witkę" sięgał mój syn. W okoniowej dłubaninie ukochał nie tylko wędkę ale także mustadowe "robale", które w tym roku trafiły do oferty… na szczęście!!! Jako że lato to dla mnie także moje kochane sumy, wspomnieć muszę i o tych rybach… Tu nowość 2024, czyli wędzisko G.Cat XTreme 1,98m o cw. do 150 g, miało co robić i powiem tyle: z niecierpliwością czekam na dostawę wędzisk tej serii! Są genialne i nie wyobrażam sobie sezonu sumowego bez nich. Z całą pewnością sięgnę po modele do 150 i 200g, które idealnie wkomponują się w mój styl łowienia tych wąsatych zbirów.


Miało być krótko, więc jest. Nastała jesień, a wraz z nią decyzja o kolejnej HM-ce. Tym razem model 1,98 m o cw. 18-35 g, wybrany z myślą o tych największych sandaczach. Aby nie przedłużać powiem tylko, że... właśnie zamówiłem kolejny egzemplarz tej samej wędki. Niech będzie w zapasie, a co! Trzeba korzystać z faktu bycia teamowiczem. Wędka jest po prostu genialna!!!


Tym oto sposobem dojechałem do końca i mam nadzieję, że rozpoczęty właśnie sezon 2024 będzie równie ciekawy i nie gorszy niż ten, który przeszedł do historii. Z mojej strony pozostaje mi tylko życzyć wszystkim wędkarskiego szczęścia, emocji i czasu na nasze hobby!
Kto wie; może ktoś z Was sięgnie po którąś z wymienionych wyżej pozycji w sezonie 2024? Do czego oczywiście zachęcam.


Z dragonowym pozdrowieniem
Łukasz Adamiak