Testerzy relacjonują

TEAM DRAGON CXT – dwie "perełki" w jednym

Pamiętam swoją paniczną reakcję, gdy przeglądając katalog DRAGON 2023, nie ujrzałem w ofercie dwóch ulubionych przeze mnie, serii wędzisk spinningowych. Mowa o Team Dragon Z-series oraz CXT.

Ekspresowo wysłałem e-maila do Patrycji Tykwinskiej z zapytaniem o magazynowe stany konkretnych modeli. Byłem żywo zainteresowany zdublowaniem swojego Team Dragon Z-series o parametrach, które znałem bardzo dobrze, gdyż od początku istnienia tych wędzisk, towarzyszył mi podczas odrzańskich łowów. Natomiast drugi kij, który był na mojej liście marzeń, to jedna z "wykałaczek" CXT, której mi brakowało w mej, dość licznej, kolekcji tych spinningów. Byłem w tych seriach wręcz zakochany, gdyż łowienie nimi to było coś więcej niż przyjemność.
Przez niemal dekadę współpracy z Dragonem przez moje ręce przeszła ogromna ilość wędzisk z przeróżnych serii. I te dwie, wspomniane wyżej, były moimi bezwzględnymi liderkami; nie wyobrażałem sobie bez nich boleniowych i sandaczowych, odrzańskich wypraw!
Niestety, wiadomość zwrotna od Patrycji nie była dla mnie dobra, gdyż stany magazynowe błyskawicznie zostały wyzerowane. Spóźniłem się, nie załapałem się nawet na ostatni egzemplarz.

TEAM DRAGON + CXT - DWIE "PEREŁKI" W JEDNYM

Byłem mocno niepocieszony powyższym faktem, ale przeglądając dokładniej katalog, zauważyłem na jednej i tej samej stronie napisy "TEAM DRAGON" oraz "CXT". Po przeczytaniu nazwy nowej serii wędzisk spinningowych, w mojej głowie zapaliła się iskierka nadziei.
Team Dragon CXT – to brzmi pięknie. To jak sen łączący dwie wybitnie udane serie w jedną, idealną "perełkę". Wiedziałem, że przy najbliższym zamówieniu będzie to pozycja obowiązkowa, priorytetowa! Zlustrowałem tabelkę z parametrami i... mocno się zawiodłem, gdyż nie widziałem nawet jednego modelu, który odpowiadałby moim odrzańskim potrzebom. Tak, parametry najdelikatniejszych "wykałaczek" były wzorowe, z wyjątkiem blankowej akcji. W pierwszej chwili ze smutkiem, skreśliłem więc tę serię z listy moich zainteresowań, jednak nie dawała mi ona spokoju i postanowiłem dokładnie przeczytać opis producenta, gdyż ta sama akcja w tabelce, w zależności od serii, potrafi w rzeczywistości mocno się od siebie różnić. Wielka radość mnie ogarnęła, gdy czytając o blankach z akcją x-fast, dotarłem do tego akapitu:

"...ale z łatwością poddają się obciążeniu przy wyrzucie przynęty jak i podczas holu ryby."

Po przeczytaniu tych słów moja decyzja mogła być tylko jedna, a jaka, to z pewnością się domyślacie. Tak! Najdelikatniejszy model z serii Team Dragon CXT jest już u mnie i czeka na pierwszą, odrzańską wyprawę. Jego parametry, to 1.95 m długości i 1-10 g ciężaru wyrzutowego. "Wykałaczki" z serii CXT idą w kąt (nie wierzę, że to piszę, wszak to genialne kijki, o których przez lata byłem przekonany, że nie znajdą godnego następcy) i w tym roku, "tłiczowe" bolenie będą łowione na jednoskład Team Dragon CXT 1.95 m, 1-10 g. Co prawda sezon boleniowy już trwa, ale z największym utęsknieniem czekam na okres wrześniowo-listopadowy, gdyż jest to czas "krawężników", których przedział wielkościowy 75 - 85 cm jest... właściwie "normalnym dniem w pracy".

NIE "MALEŃSTWA", LECZ "KABANY"

Tak, katalogowe przeznaczenie tego wędziska to okonie i pstrągi, czyli w naszych polskich realiach ryby w przedziale 15-30 cm, czasami do 40 cm i nieliczne "wygrane w totolotka". Natomiast ja będę "żenić" tę "wykałaczkę" z wielkorzecznymi, odrzańskimi boleniami, medalowymi okazami powyżej 70 i 80 cm. Głupstwo, naiwność? Nic z tych rzeczy. Robię to z pełną premedytacją, a kto łowi bolenie na powierzchniowy tłiczing ten wie, że takie wędziska są przy tej technice nieodzowne (chyba że ktoś prosi się o kontuzję nadgarstka, to długie spinningi idealnie się do tego nadają). Zresztą to nie jest mój wymysł, tylko podpatrywałem zawodnika kadry narodowej, jednego z najlepszych spinningistów Polsce, który łowił w ten sposób odrzańskie bolenie. Z nim też konsultowałem wybór pierwszej "wykałaczki" i gdy dowiedział się, że posiadam kijek o długości niespełna 200 cm, ciężarze wyrzutowym do 10 gramów i akcji med-slow, skwitował to jednym słowem: "Spróbuj". Widział moje obawy i strach, co będzie, gdy siądzie na końcu zestawu duża rapa, ale sam wiedział, że to nie jest zbyt delikatny kijek. Przy pierwszym braniu byłem niemal spanikowany, ale po złowieniu dwóch pierwszych ryb (75 i 77 cm), wiedziałem, że słowo "spróbuj", miało niewypowiedzianą kontynuację "..., a przepadniesz i nie będziesz chciał łowić boleni w żaden inny sposób". Tak też się stało, przepadłem.
I chociaż bolenie łowię różnymi technikami i w zależności od zastosowanej przynęty zupełnie odmiennymi wędziskami, to nic nie jest w stanie przebić powierzchniowego brania, a następnie odczuć, jakie daje "wykałaczka" w pierwszych kilku lub kilkunastu sekundach po zacięciu. To są prawdziwe "delicje".

KOT W WORKU?

Ktoś pomyśli, że zachwalam wędzisko, którego nie zdążyłem jeszcze dobrze poznać i sprawdzić na kilkudziesięciu rapach przeróżnej wielkości... I sporo w tym racji, ale nie do końca. Bowiem dwie, niebędące już w produkcji serie wędzisk, o których pisałem na początku, były mi bardzo dobrze znane, i wiem, jak skromnie zostały opisane w katalogu. Praktyka pokazała, że zarówno Team Dragon Z-series jak i CXT, były seriami wyjątkowo udanymi. A czytając "suchy" opis serii Team Dragon CXT już wiem, jest naprawdę "grubo" i aż ciarki przechodzą po plecach  na myśl, że ten opis również może "spłycać" to, co pokaże rzeczywistość. Zacytuję wybrane stwierdzenia i spójrzcie, że napisane jest naprawdę odważnie: "... nowy, wyższy poziom... ...najlepszych blanków w historii... ...absolutnie najwyższa półka..."

Team Dragon CXT (1.95 m, 1-10 g) od jakiegoś czasu jest już u mnie. I jedyne, czego mogę żałować to to, że nie stałem się jego posiadaczem już w ubiegłym roku. Oczywiście, na sucho to sobie można machać, ale kto "przemacał" w swoim życiu dziesiątki wędzisk, którymi później łowił, ten jest w stanie w miarę trafnie "domniemywać".
Ojjj, już nie mogę się doczekać bolenia 80+ cm na tej "wykałaczce"! Czym, nie wątpię, że z wielką radością się z Wami podzielę!
Jest to artykuł bardziej teoretyczny, gdyż na chwilę obecną osobista praktyka z tym wędziskiem jest niewielka, ale... myślę, że jest to tylko wstęp do pięknej "przyjaźni", która napisze wiele wspaniałych przygód!

Mariusz Drogoś
Team Dragon