Testerzy relacjonują

G.Cat Adventure

Moja przygoda z Dragonem rozpoczęła się 7 lat temu. Będąc miłośnikiem warcianych sumów łowionych metodą trollingową oraz spinningową, już w pierwszym roku mojej teamowej przygody nieśmiało wspominałem o wędziskach przeznaczonych do połowu tego właśnie gatunku. Było ciężko, jednak "wiercenie przysłowiowej dziury w brzuchu" przyczyniło się do aprobaty pomysłu na stworzenie serii typowo sumowej. Ogromnym wyróżnieniem było dla mnie to, iż jako - bądź co bądź - dragonowy świeżak zapytany byłem o to, co w moim odczuciu powinno znaleźć się w sumowej serii. Tak oto pomysł zaczął się urzeczywistniać.

W ciągu roku powstały prototypowe wędziska o nazwach Spinn, Troll i Vert. Każdy z modeli miałem niebywałą przyjemność gościć na mojej łodzi. Z uwagi na to, iż moje warciane "wąsy" łowię tylko i wyłącznie na spinning i trolling katowałem tylko dwa modele,
a mianowicie spinningowy do 150 g oraz wersję trollingową do 200 g, z naciskiem na model lżejszy, który - jak się później okazało - obrabiał z powodzeniem obie metody. Ale po kolei.
Pierwszy kontakt z nową serią "face to face" przyniósł spore zaskoczenie. Design wędzisk był naprawdę niesamowity. Piękny, matowy czarno-grafitowy blank, niewiele "odpustowych" grafik 
na nim, do tego bardzo ciekawy grafitowy-czerwony dolnik z nowoczesnym uchwytem kołowrotka, który kolorystycznie niemal wkomponowywał się w całość…jednym słowem: rewelacja. Wędziska wyglądały przy tym bardzo, jak na sumowa konstrukcję, delikatnie. Fakt ten sprawiał, że chciało się ich skosztować i to bardzo. Zbrojenie wędzisk nie pozostawiało złudzeń, że mamy do czynienia z sprzętem na duże i silne ryby. Super mocne przelotki SiC w ramkach z mocarnej stali SS316L Marine Grade, do tego nowatorski uchwyt XZS TU ze skokowym mocowaniem kołowrotka. To wszystko złożone razem na bardzo mocnym grubościennym blanku dawało poczucie mocy i kazało traktować tę serię bardzo poważnie.

Nadszedł czas na pierwsze wędkowanie. Tu na pierwszy ogień trafił model Spinn, który - patrząc na jego moc i charakterystykę - od razu zaadaptowałem również do metody trollingowej. Jako że łowiłem głównie - a może w zasadzie tylko nim - skupię się właśnie na tym modelu. Już pierwszy czerwcowy wyjazd dał mi okazję by trochę powyginać nowego "patyka". W ciągu całego dnia pływania trafiły się dwa wąsate, oba w przedziale 160-170 cm, więc jak na warunki Warty były to piękne ryby. Jako że ten rozmiar na Warcie to w mojej ocenie najlepszy przeciwnik, ryby takie nie są jeszcze wolne i ociężałe, i walczą bardzo dynamicznie, toteż złowione egzemplarze walcząc
i "demolując" moją skromną osobę w najlepszy chyba możliwy sposób pokazały, że nowegoG-Cat XTREMEa w wersji Spinn stać naprawdę na bardzo wiele. Po wyholowaniu tych ryb wiedziałem, że po wielu latach przerzucania przeróżnych wędzisk nareszcie znalazłem swój wymarzony kij. Dlaczego? Otóż wędzisko lekkie, z wyglądu nawet trochę filigranowe, wędzisko z ogromnym zapasem mocy, lecz nie toporne, dające ogrom frajdy z holu, ale jednocześnie poczucie, mocy i pewności przy spotkaniu 
z dużo większym przeciwnikiem. Takie były moje pierwsze spostrzeżenia i ta niekłamana radość, że nareszcie mam to o co mi chodziło. Kolejne wyjazdy (a moja przygoda z serią G-Cat XTREME to już dwa sezony) przynosiły kolejne spotkania, i to nie tylko z sumami. Warta darzyła także innymi gatunkami. Przez dwa sezony trafiły się przyłowy pięknych szczupaków sandaczy a także potężna brzana. Z każdą z tych ryb wędzisko poradziło sobie doskonale.

Podczas połowów w trollingu obsługiwało całą gamę trollingowych woblerów z przedziału wielkości 7 – 12 cm o różnych zakresach pracy, od tych pracujących dość płytko po te głęboko schodzące. Prezentacja każdego z woblerów odbywała się w najwłaściwszy sposób. Jednak w mojej ocenie jedną z najważniejszych cech wędziska sumowego jest jego zdolność do właściwego zacinania i w mojej ocenie, szczególnie w metodzie spinningowej jak i trollingowej ważne jest, by wędzisko nie było zbyt słabe, a jednocześnie nie było zbyt "pałowate". Na zbyt słabym nie wetniemy ryby, po prostu nie zdołamy przesunąć woblera w zaciśniętym pysku ryby, co skończy się kilkoma "strzałami z ogona"
 i następnie spinką. Zbyt toporna wędka zatnie ryby, ale tylko te, które bardzo głęboko pobiorą przynętę. Tych, które dosłownie ją musną i zaczepione będą delikatnie, nie zatnie lub zatnie na ułamek sekundy, po czym po prostu zgubi.G-Cat XTREME w wersji Spinn jest moim zdaniem modelem, którego blank jest w stanie zaciąć każdą rybę zarówno tę biorącą delikatnie jak i tą ładującą w przynętę potwornie agresywnie, mając przy tym wystarczający zapas mocy by przesunąć w pysku nawet bardzo dużą przynętę. Tu powoli przejdę do najważniejszej i chyba największej zalety wędki, a mianowicie zdolności do trzymania ryby. Blank Spinna jest na tyle mocny, by szybko studzić zapały sumków, ale i na tyle "gumowy" by szybko je męczyć. Co równie ważne - właśnie ta gumowatość i zdolność do gięcia się po samą rękojeść umożliwia wyholowanie ryby zaciętej dosłownie za skórkę.

Kolejna zaleta wędziska to jego czułość i o ile branie suma w trollingu trudno jest przeoczyć, o tyle przy przyłowach innych gatunków łowionych metodą spinningową, które również się zdarzają, czułość będzie bardzo istotna. Łowiąc spinningowo dość często trafiałem przyłowy sandaczy, szczupaków, które nierzadko dosłownie dotykały przynęt i mimo to, że delikatnie, i tak dostawały "po zębach" jak należy. Łowiąc spinningowo oprócz woblerów stosowanych w trollu podawałem także gumowe wabiki 
z przedziału 10-15 cm na gramaturach 10-25  g. Z uwagi na to, iż wybierane pod sumowe łowy przynęty z założenia mają silnie pracować, nie było najmniejszego nawet problemu z wyczuciem ich pracy. Mniejszych przynęt niż 10 cm omawianym wędziskiem nie obsługiwałem, jednak myślę, iż z wyczuciem ich pracy również nie byłoby problemu.

Podsumowują wspomnę tylko o jeszcze jednej ważnej zalecie, a mianowicie wytrzymałości wędziska
na uszkodzenia mechaniczne. Głupio się przyznać, ale nie wiedzieć czemu nie dbałem zbytnio o nie... Czasem puknąłem, czasem stuknąłem, czasem gdzieś upadło, niekiedy czymś przycisnąłem. Po prostu łatwo nie miało. Jednak kijek "żyje, ma się dobrze, jest w jednym kawałku" i już czeka na kolejny sezon z warcianymi sumkami.
Na koniec chciałbym zachęcić wszystkich sumowych miłośników do sięgnięcia po serię G-Cat XTREME. Ze swojej strony zapewniam, że wędki te stać na bardzo bardzo wiele. Co więcej - zapewnią Wam one mnóstwo frajdy podczas holi, a o to chyba w wędkarstwie chodzi….
Hol to chyba najprzyjemniejsza chwila.

Dużo emocji, mnóstwa holi, ogromu frajdy i taaaaaaaakiej GCat-owej przygody!!!

Łukasz Adamiak
Team Dragon