Solidny sprzęt, sprzęt na lata, taki który sprosta najcięższym zadaniom to chyba marzenie każdego wędkarza. Zwykło się mówić, że za jakość trzeba zapłacić "furę pieniędzy". Czy aby na pewno zawsze? Moim zdaniem nie. Czasem za stosunkowo niewiele można otrzymać bardzo dużo. Można otrzymać jakość, trwałość i wygląd.
Te trzy słowa chyba najlepiej charakteryzują kołowrotek Ryobi Arctica. Z modelem tym pierwszy raz zetknąłem się dwa sezony temu. Wtedy to sięgnąłem po nieco większy rozmiar; 6000, z myślą o warcianych sumach. Jako że mimo całkiem udanych sezonów i wielu wyciągniętych "wąsatych" kołowrotek miał się dobrze - powiem więcej, nie dostrzegałem na nim w zasadzie żadnych śladów użytkowania - w zeszłym sezonie sięgnąłem po nieco mniejszy rozmiar, 4000, z myślą o sandaczach, szczupakach i trociach.
Z tymi pierwszymi "kręcioł" mierzył się wielokrotnie i mimo tego, iż wiele z nich było naprawdę z tych ciężkich, kołowrotek "nawet nie jęknął". Kto mnie zna - wie, że podczas holi, szczególnie sandaczy, nie ma miękkiej gry. Żadna ryba poniżej 80 cm nie ma prawa zabrać nawet centymetra plecionki. Przy takich siłowych holach przekładnia kołowrotka nie ma lekko. To właśnie sandacze najlepiej i najciężej zweryfikowały arctikową przekładnię, potwierdzając tylko, że kołowrotek ten stać naprawdę na bardzo, bardzo wiele. Jako że przekładnia to nie tylko moc, ale także lekka praca, na tę drugą cechę również zwrócę uwagę. Przekładnia Arctiki - zarówno bez, jak i pod obciążeniem - pracuje bardzo lekko, płynnie i bez nawet najmniejszych zacięć. Mówiąc prosto, kręcąc korbą mamy wrażenie, że wszystko jest spasowane ciasno, na tyle jednak precyzyjnie by determinować lekkość i płynność pracy. Co najważniejsze - w każdym momencie pracy, czy to w trakcie holu, czy prowadzenia samej przynęty mamy pewność, że przekładnia nie zawiedzie.
Po sandaczach czas na szczupaki. Te w jesiennej formie chyba najlepiej przetestowały kolejny ważny element kołowrotka, mianowicie hamulec, weryfikując jego precyzję, płynność i moc. Jeśli mowa o mocy, ktoś powie: to tylko 5 kg. Ja powiem tak, w przypadku Arctiki to AŻ 5 kg. Hamulec mimo tego, iż ma zaledwie 5 kg "w pokrętle", nadrabia płynnością i precyzją. "Kręcioł" ten bardzo poprawnie oddawał linkę gdy to było potrzebne, a każdy obrót pokrętła hamulca podczas walki był wyraźnie odczuwalny. Oczywiście nie napiszę, że jest perfekcyjnie, ale z pełną odpowiedzialnością napiszę, jest dobrze - a biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości - nawet bardzo, bardzo dobrze. Tarcze hamulca nie maja tendencji do klejenia się, sam hamulec pozbawiony jest tendencji do przestojów, więc wszystko w najlepszym porządku.
Kolejny aspekt, na który zwrócę szczególną uwagę, to piękne układanie linki na szpuli kołowrotka. I o ile w przypadku sandaczowo-szczupakowych potyczek ma to drugorzędne znaczenie, o tyle w przypadku zimowego trociowania jest bardzo ważne. Przynęty, którymi posługiwałem się - a konkretnie trociowe woblery - są, mówiąc kolokwialn, nielotne, toteż ułożenie linki na szpuli bezpośrednio wpływa na odległość i precyzję rzutu. Ta druga szczególnie ważna z kolei bezpośrednio przekłada się na końcowy sukces. Prawidłowo i precyzyjnie podana przynęta to zdecydowanie większe prawdopodobieństwo na złowienie upragnionego trofeum. Jak dla mnie w aspekcie układania linki Arctica otrzymuje mocną piątkę.
Mówiąc o zimowej troci dosłownie w jednym zdaniu, ale jednak wspomnę o bardzo ważnej kwestii, a mianowicie o łowieniu w bardzo niskich, ujemnych temperaturach. Otóż nie wpływały one znacząco na płynność i lekkość pracy kołowrotka. Było może odrobinę ciężej, ale było to praktycznie niezauważalne i czasem było pewnie tylko wynikiem zamarzających przelotek na wędzisku. W końcu to Arctica - ta nazwa zobowiązuje, szczególnie zimą!
Na koniec dosłownie zdanie o całości konstrukcji, która zamknięta w korpusie ze stopu aluminium wydaje się być bardzo zwarta i solidna. Sam korpus oraz jego pokrywa dają solidne podparcie dla wszystkich mechanizmów kołowrotka. Korba spasowana jest z przekładnia ciasno i bez żadnych luzów, a rotor pracuje bardzo płynnie, będąc przy tym precyzyjnie wyważonym. Ot; po prostu świetna jakość w rewelacyjnej cenie.
Każdemu wędkarzowi, który dysponuje limitowanym budżetem, jednak mimo to lubi łowić sprzętem bardzo dobrym, trwałym i solidnym, a przy tym czuć satysfakcję z użytkowania - zdecydowanie polecam kołowrotek Ryobi Arctica. Co prawda "przerobiłem" tylko dwa rozmiary 4000 i 6000, ale w naprawdę ciężkich warunkach i na ciężkich rybach, więc myślę, że skoro te dały radę to i mniejsze rozmiary również podołają nawet najcięższym zadaniom.
Z dragonowym pozdrowieniem
Łukasz Adamiak