Wasze historie i testy

Na lina z Dragonem!

SPIS TREŚCI

Opisywana zanętaJak co roku w okresie wakacyjnym, nad jednym z mazurskich jezior postanowiłem zapolować na lina. Ta wspaniała, waleczna i przepięknie ubarwiona ryba zawsze była godnym przeciwnikiem, którego nie tak łatwo przechytrzyć. W ostatnich latach wiele się nauczyłem - usprawniałem swoje zestawy, poszukiwałem coraz to ciekawszych mieszanek zanętowych i starałem się odpowiednio zaprezentować swoją przynętę cwanym i podejrzliwym linom.

W poprzednim sezonie znalazłem mój przepis na sukces, kiedy to otrzymałem testową zanętę Dragon o aromacie marcepana. Już wtedy, pierwszy kontakt z „nowością” przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie pozostało mi więc nic innego jak i tym razem zaopatrzyć się w kilka opakowań „złotego środka”, bowiem mieszanka została wprowadzona do stałej oferty jako - DRAGON Elite LIN-MARCEPAN.

Kilka słów o samym przygotowaniu zanęty i zestawu.
Na piętnaście minut przed rozpoczęciem łowienia, około 1 kg zanęty rozrabiam z dość dużą ilością wody. Mimo iż zanęta z początku wydaje się mokra i mocno zwarta, po kilkunastu minutach doskonale chłonie całą wodę i delikatnie się rozprasza. Nie przesiewam zanęty. Przecieram ją przez dłonie. Na koniec dodaję pół puszki kukurydzy konserwowej i całość jeszcze raz dokładnie mieszam. Drugie pół zostawiam na późniejsze donęcanie z ręki. Zestaw musi być bezkompromisowy. Zbyt dużo finezji może zakończyć się szybką porażką i pozostawieniem zestawu w grążelach. Używam, więc mocnych wędzisk spławikowych o długości 3,6 metra oraz kołowrotków z nienagannie pracującym hamulcem. Żyłka, co dla niektórych może być zaskoczeniem - Dragon Maxima Carp & Feeder o średnicy sięgającej czasem nawet 0,23 mm. Linka ma kolor zielonkawy, zgodny z charakterystyką łowiska, które to porośnięte jest moczarką i inną wodną roślinnością. Spławik przelotowy od 2 do 4 gramów. Przypon wykonuję z karpiowej, ciemnozielonej plecionki o średnicy między 0,08-0,10 mm. Zestaw zakończony jest oczywiście haczykiem, który w tym wypadku odgrywa niebagatelną rolę – nie może to być pospolity cienki druciak, a dość gruby, mało podatny na gięcie się hak. Doświadczenia z poprzednich sezonów pokazały, że częste, konieczne i siłowe zatrzymanie lina przed ucieczką w grążele czy lilie wodne kończyło się wyprostowanym hakiem i spięciem ryby.