W dniu 19.04.2013 wybrałem się na połów troci nad Zatokę Pucką ze znanym pomorskim przewodnikiem - Andrzejem Wiznerem, który posiada ogromną wiedzę na temat sposobu łowienia tej wspaniałej srebrnej królowej naszego Bałtyku.
Przewodnik ustalił godzinę wyprawy na 5 rano, co skwitowałem punktualnym wstawieniem się w umówionym miejscu. Rozpakowanie majdanu zajęło dosłownie kilka minut, ponieważ byłem ogromnie spragniony wrażeń i liczyłem na duży okaz. Po kilkuminutowym instruktażu wypłynęliśmy na wodę i wypuściliśmy planery z różnymi wskazanymi przez Andrzeja wabikami.
W trakcie trollowania zasypywałem Andrzeja gradem różnych pytań, dotyczących właściwie wszystkiego - od wpływu ciśnienia na branie ryb aż po rodzaj najlepiej sprawdzających się kotwiczek na przynętach. Przewodnik bez najmniejszego problemu dzielił się swoimi spostrzeżeniami, i - co najważniejsze - ogromem zdobytego doświadczenia w połowach troci, szczupaków i innych drapieżników.
Już po kilkunastu minutach pływania miałem pierwsze pobicie na wędkę trzymaną w ręku. To był sygnał dla Andrzeja, że w tym miejscu na pewno coś się wydarzy. No i stało się. Długo nie trzeba było czekać, kiedy zagrał hamulec w jednej z wędek. Pierwsza troć na pokładzie, niewielka, 47 cm (dla mnie radość) - szybka fotka i do wody. Po krótkim czasie kij się gnie, niestety zbyt mocne zacięcie i ryba spada. Andrzej zauważa kilka podstawowych błędów, jakie popełniam w trakcie brania ryby i koryguje je odpowiednimi wskazówkami. Okazało się również, że wędki jakie mam, nie za bardzo nadają się do połowu dużych okazów troci. Poprosiłem w związku z tym o użyczenie sprzętu, który używa Andrzej. Kijek firmy Dragon o nazwie Trolling Master + kołowrotek tej samej firmy wspaniale się ze sobą komponowały. Jak się potem okazało, była to bardzo dobra decyzja tego dnia. Do godziny 11-tej mieliśmy już 3 ryby na pokładzie, z czego jedną wymiarową.