Choć tytuł może nasuwać skojarzenia z przepisem na smakowitą potrawę w eleganckiej restauracji, artykuł ten nie będzie miał nic wspólnego z kulinariami, a wręcz przeciwnie, gorąco namawiam i zachęcam do wypuszczania ryb mających zaszczytne miano “króla polskich wód”.
Kluczem do sukcesu w połowach suma jest znalezienie miejsc, w których sumy żerują. Wielu wędkarzy próbuje łowić go w miejscach, w których sum - jak podają książkowe opisy - występuje w głębokich jamy i doły śródrzecznych, zastoiskach z głęboką wodą, rynnach brzegowych. W tych miejscach często widuję wędkarzy bezowocnie usiłujących przez wiele dni i nocy złowić sumy. Z moich obserwacji wynika, iż sumy w poszukiwaniu żeru szczególnie w tych najcieplejszych porach roku przemierzają duże odległości (nawet do kilku kilometrów), jednak najchętniej atakują ryby w miejscach płytkich, obfitujących w dużą ilość drobnicy. W miarę ochładzania się wody, sumy oddalają się od swoich ostoi niechętnie i na mniejsze odległości, wtedy częściej pobierają pokarm w miejscach, w których przebywają lub w ich pobliżu.
Lubię spinningować
Doskonałą metodą połowu sumów w ciepłych miesiącach jest spinning. Moją ulubioną przynętą są woblery, uważam je za bardzo skuteczną przynętę. Dobry wobler sumowy powinien charakteryzować się obszerną, agresywną pracą, dobrze wyczuwalną na wędce, baryłkowatym kształtem. Kolor ma raczej znaczenie drugorzędne, choć sam często wybieram modele w odcieniach zieleni. Idealnym, wręcz modelowym i bardzo skutecznym woblerem jest Salmo Boxer, który jest produkowany w opcji głęboko i płytko schodzące. W nocy lub w mętnej, wezbranej wodzie skuteczniejsze okazują się modele pracujące płycej.
Wędka musi być pewna
W sumowych łowach nie można iść na kompromisy. Każdy z elementów zestawu powinien być odpowiednio mocny, na tyle mocny, aby np. krętlik lub agrafka nie stworzyły najsłabszego elementu wędki i przyczyniły się do utraty ryby życia. Sum to ryba bardzo silna, przy tym walczy przebiegle. Po zacięciu potrafi wykorzystywać swoją masę, prąd wody lub zaczepy do tego, aby wygrać pojedynek z wędkarzem. Naprężenia występujące w wędce (we wszystkich jej elementach) w czasie walki z kilkudziesięciokilogramowym sumem są olbrzymie. Dlatego jakość i solidność sprzętu jest sprawą priorytetową. Myślę, iż dobór sprzętu pozostaje sprawą indywidualnych preferencji. Ja od lat stosuję akcesoria Dragona i wciąż uważam ją za jedną z najsolidniejszych firm na naszym rynku – począwszy od oferowanych wędzisk i kołowrotków po plecionki, krętliki itd., wszystko w najwyższej klasie jakości. Komfort psychiczny i pewność sprzętu podczas holu olbrzyma, to rzecz nie do przecenienia. Moje największe sumy złowiłem w Wiśle, w rejonie Sandomierza. To piękne i stare miasto leżące w paśmie wzgórz zwanych Górami Pieprzowymi lub potocznie “Pieprzówkami”. Wisła płynie tu spokojnym, dość głębokim i niezbyt szerokim korytem. Z ciekawostek mogę wspomnieć, iż trochę poniżej Sandomierza, w rejonie mostu kolejowego, płytko pod dnem Wisły wypiętrzają się twarde pokłady geologiczne Gór Święto-krzyskich. W tym miejscu wiślane dno jest twarde, kamieniste, dlatego pobliska miejscowość nazwana została Kamień. W dawnych czasach, przebiegał tędy główny szlak przeprawowy (bród) do Sandomierza, dla wozów konnych i ludzi. Było to również tarlisko licznych łososi i jesiotrów, które docierały tu aż z Bałtyku. Oczywiście jesiotra i łososia w Sandomierzu raczej nie złowimy, ale sum jest tu dość częstą zdobyczą. Trafiają się naprawdę duże sztuki, jak chociażby ten, którego niedawno złowiłem – 212 cm długości.
A jeśli nic nie złowimy, to pozostaną nam w pamięci niezapomniane widoki i powiew bogatej historii tych okolic, wyniesione z wędkarskiej wyprawy na sandomierski odcinek Wisły (niedaleko stąd była wyspa na rzece, a na niej zamek, w którym polscy królowie spędzali letni urlop i brali śluby; tutaj zapędzali się wielokrotnie Tatarzy chcąc podbić Polskę; Góry Pieprzowe są jednymi z najstarszych gór w Europie).
Marcin Świerkula